MKTG SR - pasek na kartach artykułów

7 maja 1926 r. we wsi Tajne-Podjeziorno zabito policjanta Feliksa Kuleszę

Tomasz Dudziński [email protected]
Funkcjonariusze grajewskiej Straży Granicznej w okresie II RP
Funkcjonariusze grajewskiej Straży Granicznej w okresie II RP Zbiory M. Waszkiewicza
W okresie II RP najpowszechniejszym przestępstwem wśród mieszkańców byłego powiatu szczuczyńskiego był przemyt graniczny.

W okresie międzywojennym w powiecie szczuczyńskim nie odnotowywano więcej zakłóceń porządku publicznego niż w innych powiatach. Niemniej samobójstwa, pobicia, kradzieże, gwałty, rozboje, morderstwa, a nawet akty dzieciobójstwa zdarzały się, jak wszędzie, o czym zresztą skrupulatnie donosiła lokalna prasa.

Niektóre z tych przestępstw do dzisiaj bulwersują skalą brutalności lub bezduszności. Np. sprawa z czerwca 1922 r., gdy czterech mieszkańców wsi Sojczyn Borowy wrzuciło do mieszkania Marianny Ruszczykowej z tejże wsi granat, którego wybuch pozbawił ją życia i ciężko ranił jej córkę. Albo inna z listopada 1924 r., gdy 28-letnia mieszkanka Woźnejwsi po zażyciu środka poronnego urodziła nieżywe dziecko płci męskiej, które rzuciła trzodzie chlewnej na pożarcie.

Porządku publicznego i bezpieczeństwa mieszkańców pilnowali funkcjonariusze Policji Państwowej, pełniący służbę w 10 posterunkach terenowych podległych Komendzie Powiatowej w Grajewie.

Niemal powszechnym czynem kryminalnym tego okresu była tzw. kontrabanda. Z uwagi na kryzys ekonomiczny i bezrobocie dorywczo trudniło się nią wielu obywateli, nieraz całe rodziny, a ponieważ zwyczajowo traktowana była jako swoista forma handlu, toteż nie spotykała się z takim społecznym napiętnowaniem, jak pospolite przestępstwa. Co prawda transgraniczny przemyt był dość niebezpiecznym zajęciem, to jednak przynosił konkretne korzyści. Rychło z pośród amatorów-przemytników wykrystalizowała się grupa "zawodowców". W Grajewie mogło ich być kilkunastu.

Szmuglowali oni przez granicę niemal wszystko, głównie zboże, świnie, sacharynę, wyroby jedwabne, ale też m.in. poborowych, chcących uniknąć zasadniczej służby wojskowej. Przemycany towar był niejednokrotnie sprzedawany "legalnie" w istniejących punktach handlowych. O skali przemytu świadczy choćby to, że Urząd Celny musiał dość często ogłaszać sprzedaż skonfiskowanych kontrabandzistom towarów na drodze licytacji. Przyjeżdżali na nie kupcy z Białegostoku czy nawet Warszawy.

Jednak w miarę uszczelniania granicy i rosnących obostrzeń prawnych, które prowadziły do coraz wyższych wyroków, proceder przemytniczy zmarginalizował się społecznie, ale też zaczął wiązać się ze zbyt dużym ryzykiem i, co za tym idzie, z coraz większymi kosztami realizacji. Mimo to kontrabanda była uprawiana dalej, tyle że w sposób bardziej zorganizowany. Niestety źródeł na ten temat jest niewiele.

Przemytnicy prawdopodobnie weszli w konszachty z niektórymi strzelcami 9. PSK. Zwracał na to uwagę chociażby w roku 1929 dowódca pułku, pisząc w rozkazie dziennym: "Ponieważ doszły mię wiadomości, że przemyt odbywa się także czasem i przez rejon pułku, ostrzegam, by nikt nigdy i pod żadnym warunkiem nie próbował zatrzymywać u siebie powierzonych przez kogoś rzeczy. Żadne wozy wojskowe nie mogą przewozić cudzych bagaży. Przed jakimkolwiek współudziałem należy się bezwzględnie strzec, gdyż oprócz moralnego przestępstwa za nawet bezwiedny współudział ciążą bardzo surowe kary sądowe i materjalne, obciążające winnych na dziesiątki i setki tysięcy".

Walka z przemytem była domeną służb celnych i formacji granicznych. Do 1921 r. granicy pilnował 2. Wojskowy Batalion Celny, źle umundurowany, wyposażony i dowodzony, co skutkowało tym, że "przemyt wprost kwitł ... żołnierze przyjmowali łapówki i sami pomagali w przemycie". Sytuacja uległa pewnej poprawie dopiero od grudnia 1921 r., gdy ochronę granicy zachodniej II RP, a za taką uznawana była również granica z Prusami Wschodnimi, przejęła Straż Graniczna. Na terenie powiatu szczuczyńskiego zorganizowano Komisariat SG z siedzibą w Rajgrodzie, któremu podlegały cztery placówki terenowe (Skrodzkie, Okoniówek, Popowo i Młynek). Wielokrotnie interwencje Straży Granicznej kończyły się dla przemytników tragicznie, o czym informowała lokalna prasa. Tylko w 1932 r. zostało zastrzelonych co najmniej dwóch z nich (Aleksander Gosiewski i Jan Szniela).

Służba policjantów i pograniczników także nie była bezpieczna. 7 maja 1926 r. "we wsi Tajne-Podjeziorno gminy Pruska w czasie pościgu za poszukiwanym przez Pow. Komendę P.P. w Grajewie Wacławem Kuberskim oskarżonym o usiłowanie zabójstwa posterunkowego Antoniego Giełczewskiego - raniony został Feliks Kulesza, który przewieziony do szpitala w Białymstoku tamże zmarł".

Z kolei w listopadzie 1930 r. w rowie przy szosie Grajewo - Osowiec znaleziono ukryte pod mchem i gałęziami zwłoki strażnika granicznego. Ślady na jego ciele wskazywały, że przed śmiercią stoczył ciężką walkę w obronie życia. Szybko ustalono, że zabitym był Andrzej Pacholski, kierownik placówki SG w Ciemnoszyjach. Jak pisano w ówczesnej prasie był on "znany ze swej gorliwości służbowej i bezwzględnego tępienia przemytnictwa". Jak ustalono, wpadł on w zasadzkę żądnych zemsty przemytników, którzy po dokonaniu zabójstwa zabrali mu rower, broń, dokumenty, a nawet buty.

Sprawców wykryto dopiero w kwietniu 1931 r., a okazali się nimi znani przemytnicy z Osowca: Błaszko, Cybulski, Markowski i Zamierowski. Nie posiadamy niestety informacji odnośnie kary, jaka ich spotkała za ten bestialski mord. Jedyną pamiątką po tych tragicznych wydarzeniach pozostał do dziś jedynie grób strażnika Pacholskiego na grajewskim cmentarzu.

Tomasz Dudziński jest dyrektorem Grajewskiej Izby Historycznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna