Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk. Wójt: to prowokacja
Proces odwoławczy toczy się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Po wysłuchaniu mów końcowych stron, sędzia Beata Wołosik odroczyła wydanie wyroku. Orzeczenie ma zapaść w piątek 5 kwietnia. Dwa dni przed wyborami samorządowymi, w których Dariusz Tatarczuk (zgadza się na podanie nazwiska) ponownie ubiega się o stanowisko włodarza gminy.
Czytaj też:
To o tyle istotne, że w przypadku prawomocnego skazania za przestępstwo umyślne, w takich wyborach startować nie może.
W śledztwie ani w pierwszym procesie wójt gm. Grodzisk nie przyznał się do winy. Twierdził, że to prowokacja i pomówienia ze strony skonfliktowanych z nim urzędników. Autor apelacji, adw. Bartosz Wojda, wskazał konkretną osobę.
Zobacz także:Ruszył proces byłego burmistrza Sokółki. Chodzi o sprawę związaną z wysypiskiem śmierci w Karczach
Chodzi o jednego z pracowników, który w postępowaniu ma status pokrzywdzonego, i który znalazł urządzenie podsłuchowe w służbowym aucie (ostatniego dnia swojej pracy w urzędzie, gdyż złożył wypowiedzenie). Wójt miał mu niedługo wcześniej odmówić przyznania lokalu socjalnego, przydzielając go wdowie z dziećmi.
- Ta decyzja, w mojej ocenie, stała się bezpośrednią przyczyną, dla której podjął on (pracownik - przyp. red.) działania mające na celu spowodowanie wszczęcia i prowadzenia postępowania karnego w stosunku do mojego klienta - uważa mec. Wojda.
Podkreślał, że okoliczności związane z lokalem socjalnym potwierdzają dokumenty oraz świadkowie. Jego zdaniem brak jest za to bezpośrednich dowodów, które wskazywałyby na udział Dariusza Tatarczuka w podłożeniu "pluskwy" .
Obrońca wójta wymienił m.in. brak odcisków palców i śladów DNA oskarżonego na urządzeniu podsłuchowym (potwierdzone przez biegłych z zakresu badań genetycznych i daktyloskopii). W aktach sprawy ma być też nagranie wideo z garażu, na którym jakaś osoba "wraca" po urządzenie podsłuchowe (było to już po ujawnieniu go przez podróżujących samochodem).
- Z opinii biegłego z zakresu badań antroposkopijnych (dziedzina kryminalistyki zajmująca się m.in. opisem cech budowy twarzy i głowy człowieka, zmierzająca do ustalenia jego tożsamości - przyp. red.) wynika, że nie można w oparciu o to nagranie potwierdzić, ażeby osobą, której wizerunek jest nam ujawniony, był mój klient - wyliczał adw. Bartosz Wojda. - Nie doszło w toku przewodu sądowego do przełamania zasady domniemania niewinności. Wyrok, jaki zapadł przed sądem pierwszej instancji, jest nie tylko niesatysfakcjonujący, ale oczywiście niesłuszny i eliminujący mojego klienta z życia publicznego - dodał.
Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk. Prokuratura chce utrzymania wyroku skazującego
Prokuratura wnosi o oddalenie apelacji i utrzymanie wyroku w mocy.
- Wyjaśnienia oskarżonego, jakoby to nie on znajdował się na nagraniu, czy też, że dowody przeciwko niemu zostały sfabrykowane w wyniku spisku pracowników, nie znalazły potwierdzenia w zgromadzonym w sprawie materiale dowodowym i sąd słusznie uznał je za przyjętą przez oskarżonego linię obrony - skitowała prokuratora Dorota Antychowicz.
Tzw. afera podsłuchowa wybuchła ponad trzy lata temu. Podejrzane urządzenie ujawniono 14 grudnia 2020 r. Znajdowało się w volkswagenie transporterze służącym pracownikom Urzędu Gminy w Grodzisku - dokładniej na górnej półce nad lusterkiem wstecznym. Wyglądał jak pendrive.
Autem podróżowało w tamtym momencie troje szeregowych urzędników oraz rachmistrz powszechnego spisu rolnego. O podejrzanym urządzeniu natychmiast zostały powiadomione organy ścigania. Dochodzenie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Postawiła wójtowi zarzut przekroczenia uprawnień w związku z bezprawnym uzyskaniem dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej (nielegalne podsłuchiwanie prywatnych rozmów pokrzywdzonych, co było działaniem na ich szkodę).
Afera podsłuchowa w gminie Grodzisk może wpłynąć na wybory
Sprawa trafiła do sądu. W październiku 2023 r. sąd w Siemiatyczach uznał, że oskarżony jest winny. Wymierzył mu za to grzywnę w wysokości 6 tys. zł, środek karny w postaci 2-letniego zakazu sprawowania funkcji wójta. Orzekł także po 1 tys. zł zadośćuczynienie dla każdego z pokrzywdzonych.
Obrona, która odwołała się od tego orzeczenia, wnosi o uniewinnienie. Uważa też, że prokuratura i sąd przyjęły błędną kwalifikację prawną. Nielegalne podsłuchiwanie nie ma bowiem związku z pełnioną przez oskarżonego funkcją, więc w zarzucie nie powinno się znaleźć nadużyciu uprawnień.
Sędzia Beata Wołosik uprzedziła strony o możliwości wyeliminowania tego artykułu z kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu.
W praktyce - nawet jeśli nie za przestępstwo urzędnicze, a "tylko" za bezprawne uzyskanie informacji - miałby być skazany Dariusz Tatarczuk, w jego dalszej karierze w samorządzie niewiele zmienia. Bo to i tak przestępstwo umyślne, a osoba karana nie może piastować funkcji publicznej.
Według drugiego z obrońców wójta, taki był cel "prowokatorów".
- Ta grupa, która powinna była aktu niezadowolenia czy zarzutów w stosunku do wójta dokonać przy urnie wyborczej, wykorzystała system wymiaru sprawiedliwości do tego, by spróbować go wyeliminować z życia publicznego - mówił mec. Krzysztof Czeszejko-Sochacki.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?