Blisko dwustu pracowników szpitala psychiatrycznego w Choroszczy manifestowało wczoraj przed swoim zakładem. Był to protest przeciwko niskim nakładom finansowym na lecznictwo psychiatryczne. W szpitalu brakuje obecnie pieniędzy na leki, żywność, prąd, placówka stoi przed widmem bankructwa.
- Zdrowie i życie naszych pacjentów jest zagrożone - mówił Eugeniusz Muszyc, związkowiec z placówki. - Nie możemy przyglądać sie temu bezczynnie. Nadszedł czas, abyśmy wzięli byt pacjentów w swoje ręce.
Sytuacja szpitala psychiatrycznego pogarsza się systematycznie od 1998 roku, kiedy to zakład usamodzielnił się. Nie został jednak przy tym oddłużony i samodzielność rozpoczął z 3,2 mln długiem.
- Potem był cios z ręki wojewody Krystyny Łukaszuk - mówił Muszyc. - Oddała ona placówce tylko 3,8 mln zł z 8,3 mln, jakie wydaliśmy na leczenie pacjentów spoza województwa.
Szpitala nie ratuje też kontrakt z Podlaską Kasą Chorych. Obecnie za osobodzień na psychiatrii kasa płaci 82 zł, przy średniej krajowej ponad 100 zł. Kasowe pieniądze idą obecnie przede wszystkim na wypłaty pracownikom i podatki. Nie starcza już na leki, żywność i inne opłaty. Wierzyciele placówki domagają się pieniędzy, jedna z hurtowni farmaceutycznej wygrała proces sądowy. Lada dzień do szpitala może wkroczyć komornik. Zdaniem pracowników placówki, sytuacji nie uratują nawet pieniądze, które zakład dostanie z nadwyżki finansowej PKCh. To 1,3 mln zł, szpitalowi potrzeba by co najmniej dwa razy tyle.
- Każdy dzień ograbia nas ze złudzeń. Ale nie poddamy się, będziemy walczyć o ten szpital - zapowiadają jego pracownicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?