Na Podlasiu trudno natrafić na garnek pełen złota, monet, czy chociaż ślad bursztynowej komnaty.Kto jednak chce szukać, ten na pewno coś znajdzie. Tym sposobem Adam Ciuńczyk, z zawodu leśnik, z zamiłowania - poszukiwacz skarbów i historyk, odkrył przed kilkoma tygodniami w lesie cmentarzysko kurhanowe.
Szuka na ziemi
- Ja nie szukam skarbów, które są w ziemi, ale tych co są na ziemi, a których nikt jeszcze nie zidentyfikował:kopców, kurhanów, cmentarzysk - mówi A. Ciuńczyk.
W podobny sposób już wcześniej natrafił on również na kopiec kultowy, usypany w czasach pogańskich.
- Tacy poszukiwacze dysponują wiedzą o danym terenie, której my nie mamy - tłumaczy Jerzy Maciejczuk, inspektor ochrony zabytków.
Jej źródłem są najczęściej ludowe opowieści i legendy.W przypadku A.Ciuńczyka istotny był też rodzaj wykonywanej pracy - jako leśnik doskonale orientował się w terenie, a jako historyk z zamiłowania, wiedział, w jaki sposób należy interpretować występujące tam znaki przeszłości.
Z kolei Łukasz Litwińczuk z KoloniLewickie niedalekoBiałegostoku, swoich skarbów szuka w głębi ziemi.Korzysta z półprofesj-onalnego wykrywacza metali, którego zasięg wynosi ok. 40 cm.
OdkopałAntoniusa
- Najczęściej znajduję stare monety, guziki z różnych epok - mówi Łukasz Litwińczuk.
Jego najcenniejsze znalezisko to srebrny denar Antoniusa Piusa z 38 roku n.e.Najczęściej jednak znajduje grosze i denary polskich królów, głównie z XV wieku. Niektóre zatrzymuje dla siebie, inne sprzedaję.
- Ale nigdy nie było to nic szczególnie cennego.Na prawdziwy skarb jeszcze nie trafiłem - śmieje się.
Dodaje przy tym, iż ma świadomość, że taki skarb i tak - w świetle prawa - nie mógłby legalnie być jego własnością.
- Wszystkie znaleziska i zabytki archeologiczne są własnością Skarbu Państwa - tłumaczDariusz Stankiewicz, wojewódzki konserwator zabytków.
Tyle tylko, że wielu poszukiwaczy przepisami się nie przejmuje. Na dodatek prowadzą oni swoje eksploracje w miejscach niedozwolonych - np. penetrują stanowiska archeologiczne. Dwóch takich "barbarzyńców" kilka dni temu grasowało z wykrywaczem metali na stanowisku archeologicznym w Krasnej Wsi. Zauważył ich naukowiec z PAN, który w pobliżu prowadził badania, i zanim zdążyli odjechać, zrobił im kilka zdjęć. Posłużą one jako dowód dla prokuratury.
- Bez względu na skutek, a z reguły jest on żaden, zawsze zgłaszamy takie sprawy - mówi D. Stankiewicz.
To jednak tzw. "hien"nie zniechęca. Możliwość złapania na gorącym uczynku jest niewielka, a zysk może być znaczny. Tyle tylko, że nie zawsze wartość materialna "skarbu"jest najważniejsza.
- Zabytek wyrwany z kontekstu, w jakim się znajdował, jest pozbawiony wartości naukowej czy chociaż muzealnej. Dla poszukiwacza metalowa zapinka może nic nie znaczyć, a dla archeologa może wiele powiedzieć o dawnej kulturze - podkreśla Ireneusz Kryński, archeolog z MuzeumPodlaskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?