Podwyżek ciąg dalszy

Decyzja rządu o zmniejszeniu akcyzy o 25 groszy, przyniosła nadzieję kierowcom, którzy cały czas liczą na to, że jazda samochodem przestanie być luksusem. Ministerstwo finansów zapewniało jeszcze na początku poprzedniego tygodnia, że zaraz po wprowadzeniu tej obniżki paliwo na stacjach będzie tańsze średnio o 30-40 gr. Jednak dość szybko kierowców sprowadzili na ziemię analitycy rynku paliw, którzy prognozowali, że do obniżek raczej nie dojdzie. Ich zdaniem, w najlepszym przypadku, ceny benzyny i oleju pozostaną na tym samym poziomie. Te prognozy sprawdziły się już pod koniec ubiegłego tygodnia. Na większości stacji paliw w województwie podlaskim benzyna podrożała średnio o 2-5 gr. na litrze.
- Ostatnie podwyżki mieliśmy w środę i w czwartek - powiedział Mirosław Brzeziński ze stacji paliw "Karp" w Suwałkach. - A to jeszcze nie koniec. Przed 15 września na pewno będą kolejne. A to przez to, że dopiero teraz dociera do nas paliwo, które zostało kupione w hurcie, gdy ropa była najdroższa.
Podobnie sytuacja wygląda na innych stacjach w województwie. Choć na części z nich cena paliw nie zmieniła się w ciągu ostatniego weekendu, to już na początku tego tygodnia możemy się przygotować na kolejne podwyżki.
- Nie ma co liczyć na tańszą benzynę - powiedziała Urszula Cieślak z biura Reflex. - Mniejsza akcyza co najwyżej ustabilizuje ceny paliw. Dzięki decyzji rządu nie zapłacimy za benzynę tych 5 zł za litr, którymi jesteśmy straszeni. Akcyza bowiem nie jest jedyną wartością powodującą wysokie ceny paliw, większość z nich jest od nas niezależna.
Część kierowców twierdzi, że ostatnie podwyżki, to sposób właścicieli stacji paliwowych "na odkucie się" i odzyskanie strat spowodowanych tym, że niektórzy posiadacze samochodów zrezygnowali z jazdy nimi i przestawili się na inne środki transportu. Właściciele jednak zaprzeczają i przekonują, że wzrost cen to skutek niedawnego dotarcia na teren województwa droższych paliw.
Tak czy inaczej, podlaskich kierowców coraz częściej nie stać na jazdę autem, zwłaszcza napędzanym benzyną. Wielu z nich w ostatnich tygodniach zdecydowało się na montaż instalacji, dzięki której ich auta będą napędzane gazem. Takie paliwo to duża oszczędność, ponieważ gaz jest o ponad połowę tańszy od benzyny. Gazowa instalacja to jednak jednorazowy wydatek rzędu 2-3 tys. zł, na który nie każdy może sobie pozwolić. Nieopłacalny jest wówczas, gdy rzadko używamy auto. W takich przypadkach można przestawić się na rower lub autobus. Ta ostatnia zmiana będzie korzystna do czasu, kiedy podrożeją bilety autobusowe. A przy takich cenach paliw jak obecnie jest to nieuniknione.
Do podwyżek przygotowują się również taksówkarze.
- Kierowcy są w rozterce - powiedziała Teresa Jadwiga Korytkowska, właścicielka Radio Taxi "Łomża". - Z jednej strony wiedzą, że powinni podnieść ceny usług, z drugiej, boją się, że utracą i tak nieliczną grupę klientów.