Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widmo bankructwa jeszcze nie straszy

Agnieszka Kaszuba
Na Podlasiu nie ma ani jednej gminy, która byłaby wolna od długów. Ich budżety pękają w szwach. Regułą jest to, że im większa miejscowość, tym więcej kredytów do spłacenia.

Jedną z niewielu gmin, która w tym roku nie zaciągnęła jeszcze żadnego kredytu, są Siemiatycze. Nie oznacza to jednak, że miasto nie spłaca długów. Pozostały one z lat poprzednich.
- W tym roku nasze zadłużenie wyniesie ponad 3,7 mln zł - wyjaśnia Danuta Jaszczut, skarbnik Siemiatycz.
Zaciągane przez gminy kredyty idą głównie na inwestycje, na które brakuje pieniędzy w miejskich kasach, bo budżety gmin są przeciążone finansowaniem deficytowej oświaty.
- Musieliśmy w tym roku pożyczyć aż 1 mln zł na samą kanalizację osiedla Dąbrówka - wyjaśnia Maria Szczuka, skarbnik Wasil-kowa.
Większe miasta pożyczają znacznie więcej. W tym roku dług Białegostoku sięgnie prawie 210 mln złotych. Z powodu tak dużego zadłużenia, w ubiegłym roku białostoccy radni nie uchwalili budżetu. Zrobiła to za nich regionalna Izba Obrachunkowa, która wykreśliła z planu część inwestycji, pozostawiając w nim tylko te niezbędne dla funkcjonowania gminy.
- Zaciągamy kredyty głównie na inwestycje drogowe i termo-modernizacje - tłumaczy Tadeusz Arłukowicz, rzecznik prasowy prezydenta Białegostoku. - Musimy zaciągnąć kredyty, bo inaczej miasto w ogóle by się nie rozwijało. I także byłyby pretensje...
Tadeusz Arłukowicz jednocześnie podkreśla, że dochody miasta ciągle rosną i w tym roku przekroczą 641 mln złotych.
- Więc nasze zadłużenie w stosunku do dochodów wyniesie zaledwie 32 proc., a dopuszczalne jest aż 60 - dodaje Tadeusz Arłukowicz.
Tegoroczny dług Łomży wyniesie prawie 38 mln zł.
- Kredyty zaciągamy głównie na inwestycje w dziedzinie infrastruktury, ochrony środowiska i gospodarki komunalnej - wylicza Łukasz Czech z biura prasowego łomżyńskiego magistratu. - Edukację, która jest największym zadaniem budżetowym, staramy się finansować ze środków własnych.
Jeden z największych długów w przeliczeniu na jednego mieszkańca mają natomiast Suwałki. Na jednego suwalczanina przypada prawie 1 tys. zł z miejskich kredytów.
- W tym roku czekało nas wiele dużych inwestycji, więc i zadłużenie musiało trochę wzrosnąć - mówi Wiesław Stelmach, skarbnik Suwałk. - Sama przebudowa ul. Sikorskiego, Grunwaldzkiej i Bakałażewskiej kosztowała nas ponad 23 mln zł.
Zadłużenie większości podlaskich miast waha się w granicach 30 - 40 procent. Jeśli przekroczyłoby 60 proc., to wtedy Izba Obrachunkowa ogłasza taką gminę bankrutem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna