Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można się było poprzytulać podczas tańca

(sm)
Jarosław Lul i pan Edward dobrze pamiętają, że za ich młodych czasów zabawy wyglądały inaczej niż teraz. Było ciekawiej, ale teraz jest co wspominać...
Jarosław Lul i pan Edward dobrze pamiętają, że za ich młodych czasów zabawy wyglądały inaczej niż teraz. Było ciekawiej, ale teraz jest co wspominać... M. Kość
Muzyka na żywo, grana przez orkiestrę, przytulanie podczas zabawy i... w trakcie odprowadzania panny. Bez dwóch zdań - dzisiejsze dyskoteki nawet się nie umywają do dawnych wiejskich zabaw. Takie przekonanie żywią panowie Jarosław i Edward spotkani przez nas przy sklepie w Stanisławowie.

- Dziwne te tańce spółczesne, bo kiedyś to w parach tańczyli, nie czuje ich - mówi Jarosław Lul ze wsi Solniczki. - Ja najbardziej lubiłem wolne tańce - tanga i walce. Dlaczego? I łatwiej je tańczyć, a przy okazji można było dziewczynie do ucha poszeptać i się poprzytulać...
Panowie wspominają z sentymentem, że kiedyś, żeby iść na zabawę z dziewczyną, trzeba było się najpierw o to postarać. Trzeba więc było pójść do jej mamy, zapytać o zgodę, później zaś odprowadzić na czas do domu.
- Na czas, znaczy rano - śmieje się pan Jarosław.
Panu Edwardowi przypomina się jak to kiedyś odprowadzał pewną dziewczynę:
- Pod domem ja jo przyciskam do płota, a tu jej babcia krzyczy: "Halinka, do domu!" i my razem z tym płotem, trrrach, na ziemię.
Nie dość, że za młodych lat obu panów zabawy były organizowane w niemal każdej wiosce, to jeszcze nierzadko można było pójść na prywatkę.
- Grało się wtedy muzykę nie z taśmy, ale z płyty, no z tego... - zastanawia się pan Jarosław.
- Z katarynki? - podpowiada pan Edward. - Adapter, nie adapter???
W końcu pada dobra odpowiedź - z patefonu. I to takiego na korbkę i z "trąbą".
- Do dziś chyba płyty w domu leżą - wspomina pan Jarosław.
Orkiestry grały na pedałówkach, czyli harmoniach i na skrzypcach. Oj, było wesoło!
Jeden z naszych rozmówców dochodzi do wniosku, że czasy się bardzo zmieniły.
- Kiedyś to były całkiem inne te podrygi i kawalerka miała różne pomysły - mówi pan Edward. - Starszym, co przychodzili na zabawę, żeby sprawdzić co i jak, robiło się różne kawały.
Jednym ze sposobów spłatania psikusa było włożenie do papierosa prochu z dubeltówki.
- My to dali takiemu starszemu zapalić, a on na to: "Jakie z was dobre chłopaki" - wspomina pan Edward. - A to jak nie wybuchnie, całą twarz mu osmali. My uciekamy, a on macha za nami kulaso i krzyczy "ja wam dam!".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna