Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połakomił się na 100 złotych

(jg)
"To napad. Dawaj pieniądze" - powiedział młody mężczyzna do ekspedientki ze sklepu spożywczego przy ul. Żelaznej. W dłoni miał nóż, na głowie kaptur. Przestraszona kobieta nie protestowała, gdy z kasy zabrał 100 zł. To już drugi napad rabunkowy w ciągu ostatnich dni w Białymstoku.

Bandyta wszedł do niewielkiego sklepu spożywczego w czwartek ok godz. 9. Rano zakupy robią tu mieszkańcy pobliskich bloków i szkoły, ale napastnik wybrał taki moment, kiedy nikogo nie było w sklepie.
- Ubrany był na czarno, miał ok. 18-19 lat, kaptur na głowie - mówi podkom. Dariusz Kędzior, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Białymstoku.
Starsza ekspedientka widząc nóż w ręku bandyty nie stawiała oporu. Ten wziął z kasy pieniądze i wyszedł.
- Dobrze, że nic mi się nie stało. Pieniądze, to pieniądze. Ale żeby tak w biały dzień. Bałam się, każdy by się bał. Wiadomo, co to komu przyjdzie do głowy? - kobieta nie potrafiła opanować drżenia rąk podczas zamykania sklepu na kłódkę, gdy policjanci zabierali ją na przesłuchanie.
Podinsp. Piotr Rudnicki, komendant I komisariatu, jest zdziwiony, że do napadu doszło właśnie w tym miejscu: do tej pory okolica ta była dość spokojna, a sklepik jest niewielki, więc bandyta nie mógł liczyć na duży łup.
Policjanci przeszukali pobliski teren, ale nie znaleźli sprawcy. Na razie nie wiadomo, czy czwartkowy napad ma związek z napadem z ubiegłego tygodnia. Wtedy młody bandyta z ajencji PKO, mieszczącej się w sklepie papierniczym przy ul. Warszawskiej, zrabował z szuflady 4 tys. zł oraz telefon komórkowy. Sterroryzował ekspedientkę pistoletem. Do napadu doszło również o godz. 9, w chwili, gdy pracownica była w sklepie sama. Nie wiadomo, czy miał prawdziwą broń, czy też jej imitację, bo dotychczas policjanci go nie schwytali.
- Są pewne podobieństwa, ale są też pewne różnice, dlatego nie wiadomo, czy sprawcą obu napadów jest ta sama osoba - mówi jeden z policjantów.
Wszystko wskazuje na to, że bandyta, który napadł na sklep przy Żelaznej, działał sam, a ten, który obrabował ajencję, miał wspólnika. Wspólnik czekał na niego na pobliskim parkingu w samochodzie. Policja w obu sprawach prowadzi czynności operacyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna