Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżetówka nie boi się chorować

(luk)
Większość mieszkańców woj. podlaskiego nie chodzi na zwolnienia lekarskie, mimo że choruje. Zdaniem lekarzy, to efekt czasów, w jakich żyjemy, gdy o pracę i jej utrzymanie, jest bardzo trudno. Takich skrupułów nie mają pracownicy budżetówki: policjanci czy nauczyciele, którzy na zwolnienia chodzą wyjątkowo często

.- Są pacjenci, dla których zwolnienie lekarskie w ogóle nie wchodzi w grę - mówi Zofia Toczyłowska, lekarz rodzinny z Białegostoku. - Twierdzą, że nie mogą sobie na to pozwolić i nawet gdy powinni zostać w domu z powodu choroby, idą do pracy.
Pozorny zysk
Podlascy lekarze szacują, że grupa pacjentów niebiorących zwolnień lekarskich stanowi ok. 15-30 proc. wszystkich ich podopiecznych.
- Choć ich argumenty są racjonalne, to nie zawsze przechodzenie choroby ma dobre skutki zdrowotne - ostrzegają. - Bywa że banalna na pozór infekcja wirusowa, kończy się powikłaniem w postać zapalenia płuc czy oskrzeli, gdy do leczenia trzeba włączyć antybiotyki i nie tylko leżenie w łóżku w domu, ale nawet szpital. Nie mówiąc już o tym, że gdy chory idzie do pracy, naraża wiele innych osób na zachorowanie!
Biznes nie pozwala chorować
Lekarze przyznają, że najczęściej na zwolnienia lekarskie nie chodzą osoby prowadzące własną działalność gospodarczą.
Druku zwalniającego od pracy nie chcą też zazwyczaj brać pracownicy hipermarketów i sieci spożywczych, tłumacząc, że każdy dzień nieobecności w pracy może skończyć się wyrzuceniem na bruk. Grupą, jaka bardzo rzadko korzysta ze zwolnień są też... lekarze.
- Na pewno z okazji tej korzystają dużo rzadziej, niż inne grupy zawodowe - potwierdza Bogusław Poniatowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Powód jest prosty. Każde zwolnienie to utrata dodatkowego źródła zarobku, jakim dla lekarzy są dyżury. Gdy jest się na zwolnieniu, płacona jest tylko pomniejszona średnia z samej pensji, która zbyt duża nie jest. Dlatego lekarz z reguły idzie na zwolnienie dopiero wtedy, gdy już naprawdę niedomaga.
Urzędnik musi byćzdrowy
Na drugim biegunie są osoby, które na zwolnienia chodzą wyjątkowo chętnie.
- Wszystko zależy od tego, gdzie się pracuje - przyznają lekarze. - Takimi grupami zawodowymi, gdzie nie ma problemu z wystawieniem druku, są np. nauczyciele, policjanci i pracownicy urzędów, chociaż też nie wszystkich.
Tymczasem z danych białostockiego oddziału ZUS wynika, że na zwolnienia generalnie chodzimy coraz chętniej.
- W naszych statystykach trend do unikania zwolnień nie jest widoczny - mówi Anna Krysiewicz, rzecznik białostockiego ZUS. - Wręcz przeciwnie, my dostajemy ich coraz więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna