Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzynasty, to i pechowy

(luk)
Szpitalny oddział ratunkowy przy PSK ma doskonałe wyposażenie i kadrę, ale  stoi pusty. Personel, zamiast ratować chorych, przez większość dnia może jedynie ćwiczyć działania ratunkowe na nowoczesnej aparaturze, ale bez pacjentów.
Szpitalny oddział ratunkowy przy PSK ma doskonałe wyposażenie i kadrę, ale stoi pusty. Personel, zamiast ratować chorych, przez większość dnia może jedynie ćwiczyć działania ratunkowe na nowoczesnej aparaturze, ale bez pacjentów. B. Maleszewska
Otwarty z wielką pompą pod koniec listopada, najlepszy w województwie Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku miał ruszyć na początku grudnia. Do dziś nie działa, bo NFZ nie chce dać pieniędzy wystarczających na jego funkcjonowanie.

Budowa 13. w województwie SOR-u trwała kilka lat. Dofinansowanie inwestycji i wyposażenia, które w sumie kosztowały 8 mln zł, udało się zdobyć z Ministerstwa Zdrowia i Unii Europejskiej.
- Macie najnowocześniejszy w województwie i jeden z najlepszych w Polsce szpitalnych oddziałów ratunkowych - mówił podczas uroczystości prof. Juliusz Jakubaszko, krajowy konsultant ds. medycyny ratunkowej.
Jak w filmach
Wyposażenie SOR-u to m.in. cyfrowa aparatura RTG, a zatrudniony tu personel to głównie specjaliści II stopnia medycyny ratunkowej. Trafiający tu pacjent miał być obsługiwany tak, jak widzimy to na zachodnich filmach. W jednym miejscu może być kompletnie zdiagnozowany, w razie potrzeby trafić na oddział znajdujący się w sąsiednim budynku albo być zoperowany na miejscu. Przy SOR-ze miały działać specjalne zespoły lekarskie, zajmujące się chorymi z wypadków (dzięki specjalnemu systemowi łączności przygotowany zespół już czekałby na oddziale na jadącego pacjenta).
Najlepszy, ale ojeden za dużo
Niestety, po wielkim otwarciu przyszła szara rzeczywistość. Okazało się, że aby SOR mógł działać jak należy, potrzeba min. 10 tys. zł dziennie na jego dobowe utrzymanie. Tymczasem podlaski oddział NFZ zaproponował szpitalowi połowę tej stawki, z której miałaby być opłacona jeszcze izba przyjęć. Do dzisiaj strony nie zawarły porozumienia w tej sprawie.
- Nie możemy funkcjonować za pieniądze, które nam nie wystarczą na pokrycie kosztów - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor szpitala klinicznego w Białymstoku. - Żaden inny ośrodek akademicki w Polsce nie ma tak niskiej stawki za SOR, mają minimum 7,5 tys. zł. A my jesteśmy najlepsi w regionie!
Tymczasem według NFZ, SOR-ów jest na Podlasiu za dużo.
- Zgodnie z przyjętymi normami, na 100 tys. mieszkańców powinien być jeden oddział ratunkowy. U nas na 1,2 mln obywateli otwarto już 13. oddział - mówi Grażyna Pawelec z NFZ.- Nie mamy takich pieniędzy, aby zabezpieczyć wszystkie te usługi.Prof. Jerzy Robert Ładny, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej na Podlasiu:
- Większość SOR-ów w woj. podlaskim jest SOR-ami tylko z nazwy, nie można więc mówić, że ten przy PSK jest już 13. i to za dużo jak na nasz teren. Są u nas oddziały, gdzie nie ma nawet zatrudnionego specjalisty medycyny ratunkowej, tylko cztery ściany i jeden lekarz. Nie da się tego w żaden sposób porównać z SOR-em w szpitalu klinicznym, stawianym za wzór w Polsce. Tylko ten jeden spełnia wszelkie europejskie normy i standardy. 10 tys. zł za dobę to minimum potrzebne do jego funkcjonowania. Jestem zdania, że powinno się dofinansować akurat ten oddział, nawet kosztem likwidacji innych SOR-ów w województwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna