Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szynka wodą płynąca

Barbara Kociakowska
Czytelnicy sygnalizowali nam, że bez problemu wyciskają z wędlin wodę. Ich krytyczne uwagi potwierdziła kontrola inspektorów Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej w Białymstoku.
Czytelnicy sygnalizowali nam, że bez problemu wyciskają z wędlin wodę. Ich krytyczne uwagi potwierdziła kontrola inspektorów Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej w Białymstoku. B. Maleszewska
Aż 74 proc. wody zawierała, skontrolowana przez inspektorów Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej w Białymstoku, szynkówka mielona - tzw. produkt blokowy rozdrobniony. Producent deklarował, że wyrób ten zawiera nie więcej niż 68 proc. wody. I gdyby rzeczywiście tak było, nie byłoby problemu. To producent decyduje o tym, ile mięsa dodaje do wędliny.

- Obecnie przepisy nie określają proporcji poszczególnych składników wędlin - mówi Leszek Mironiuk, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Białymstoku.
Przepisy regulują jedynie zawartość azotynów i fosforanów, czyli substancji, które w dużych ilościach są szkodliwe dla zdrowia. Zawarte są one w tzw. ulepszaczach.
- To niemożliwe, żeby w wędlinie znajdowało się ponad 70 proc. wody - mówi Witold Choiński, prezes Polskiego Mięsa, związku skupiającego największych producentów z branży.
Zaznacza, że przecież wyrób taki musiałby mieć płynną konsystencję.
- Muszą mieć bardzo dobre środki absorbujące wodę - stwierdza osoba, która przed wieloma laty pracowała w zakładach mięsnych.
Z jej opowiadań wynika, że kiedyś z 84 kg mięsa produkowano 100 kg szynki. Woda stanowiła więc około 16 proc. Technika jednak ciągle idzie do przodu, a producenci szukają oszczędności.
Ułatwiają im to przepisy unijne, które w miejsce norm krajowych, wprowadziły tzw. zakładowe. Tak więc, zgodnie z obowiązującymi przepisami, wędlina może składać się np. z wody, skrobi, niewielkiej ilości mięsa oraz określonych dodatków. Wszystko jest w porządku, jeśli jej skład zgadza się z informacją zamieszczoną na etykiecie.
Jednak konsument często nie ma możliwości sprawdzenia co zostało dodane do wędliny. Kiedy w Delikatesach, należących do białostockiej sieci PSS Społem, poprosiliśmy o skład polędwicy sopockiej, ekspedientka odpowiedziała, że jest to mięso z określonymi przyprawami. Kiedy nadal domagaliśmy się okazania składu, okazało się, że w sklepie czegoś takiego nie posiadają. Jednak, zgodnie z przepisami, mamy prawo do takich informacji.
Jak się okazuje, z obowiązujących obecnie przepisów jest niezadowolona również branża mięsna, a przynajmniej jej część.
- Bardzo żałuję, że zlikwidowano normy krajowe - mówi Jan Szymborski z Polskiego Mięsa. - Kiedyś w całej Polsce kiełbasa krakowska czy myśliwska smakowała tak samo. Obecnie prawie od każdego producenta smakuje inaczej.
Związek ma zamiar, przynajmniej w części, temu zaradzić. Opracował już normy dla kilku znanych wyrobów: kiełbasy jałowcowej, myśliwskiej i kabanosów.
- Zamierzamy zarejestrować je jako produkty tradycyjne i wówczas każdy producent używający tej nazwy będzie musiał przestrzegać określonych norm - mówi Witold Choiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna