Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aż wąs się jeży...

(ka)
Czy witryna białostockich anarchistów to kiepski żart, czy obrażanie władzy państwowej i kościelnej? Politycy z tych zdjęć  jeszcze się nie widzieli w „rankingu piczowąsów”.
Czy witryna białostockich anarchistów to kiepski żart, czy obrażanie władzy państwowej i kościelnej? Politycy z tych zdjęć jeszcze się nie widzieli w „rankingu piczowąsów”.
Białostoccy anarchiści na swojej stronie internetowej obrazili pięcioro podlaskich polityków i prawosławnego metro-politę Polski, arcybiskupa Sawę. Stworzyli ranking najbardziej "seksownych wąsaczy", których nazwali "piczowąsami". Głosować można m.in. na wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putrę i ministra Krzysztofa Jurgiela.

Internauci mogą głosować także na Ryszarda Tura, prezydenta Białegostoku; Lecha Rutkowskiego, byłego prezydenta tego miasta i białostocką radną Beatę Antypiuk, której "dowcipnisie" dorobili wąsy. Na stronie zamieszczono ich zdjęcia (bez nazwisk), a oczy zakryto czarnymi paskami, co powoduje, że fotografie kojarzą się z wizerunkami przestępców. Na każdej umieszczono też napis: "piczowąs".
- Nie znam tego słowa, nie znam slangu, w którym może być używane - tłumaczy Lech Rutkowski, zapytany, czy czuje się tą publikacją obrażony. - Poza tym osoba związana z polityką zawsze musi się liczyć z krytyką czy jakimiś żartami. Ja staram się nie zwracać na takie rzeczy uwagi.

Nie liczą się ze słowami

Odwiedzający witrynę interne-tową twierdzą, że "piczowąs" nie jest sformułowaniem obraźliwym.
- U mnie na osiedlu (mieszkam na Piasta w Białymstoku) jest to określenie pozytywne. Oznacza kogoś młodzieżowego, na luzie - zapewnia Jola, biorąca udział w rankingu.
Ale czy na pewno? Ze "Słownika polskiego slangu" i "Słownika alternatywnego" wynika jednozna-cznie, że "picza" to wulgarne określenie żeńskiego narządu płciowego albo negatywne określenie kobiety. Nawet w zestawieniu ze słowem "wąs" budzi złe skojarzenia.
- Mimo wszystko rozpatrywałbym to raczej w kategoriach żartu, choć bardzo mało wyrafinowanego - mówi Jerzy Kopania, filozof i etyk Uniwersytetu w Białymstoku. - Liczyłbym też na poczucie humoru wymienionych osób.
Tomasz Ćwikowski, rzecznik prasowy prezydenta Ryszarda Tura, zgadza się z taką oceną "wąsatego" rankingu:
- Osoba publiczna musi być przygotowana na to, że ktoś zechce sobie robić z niej żarty, niekoniecznie wyszukane. Ten żart oceniam jednak jako mało smaczny i niespecjalnie zabawny.

Bezkarni w Internecie

W Internecie jednak równie niesmaczne żarty, a nawet pomówienia, pojawiają się coraz częściej. Kilkanaście dni temu polski odłam nazistowskiej międzynarodówki Krew i Honor zamieścił w Internecie polską listę "wrogów białej rasy, lewicowych popaprańców i osób sprzyjających dewiacjom seksualnym". Znalazła się na niej m.in. podlaska polonistka. Czy Internet zapewnia bezkarność obrażającym? Czy można się bronić przed sieciowymi pomówieniami?
- Szczerze mówiąc, trzeba by się nad tym zastanowić. Bo czy Internet to miejsce publiczne? Tylko wtedy można ukarać za publiczną obrazę - zastanawia się Janusz Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. - O miejscu publicznym mówimy, gdy ma do niego dostęp nieograniczona liczba osób. Moim zdaniem, Internet spełnia ten warunek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna