Internauci mogą głosować także na Ryszarda Tura, prezydenta Białegostoku; Lecha Rutkowskiego, byłego prezydenta tego miasta i białostocką radną Beatę Antypiuk, której "dowcipnisie" dorobili wąsy. Na stronie zamieszczono ich zdjęcia (bez nazwisk), a oczy zakryto czarnymi paskami, co powoduje, że fotografie kojarzą się z wizerunkami przestępców. Na każdej umieszczono też napis: "piczowąs".
- Nie znam tego słowa, nie znam slangu, w którym może być używane - tłumaczy Lech Rutkowski, zapytany, czy czuje się tą publikacją obrażony. - Poza tym osoba związana z polityką zawsze musi się liczyć z krytyką czy jakimiś żartami. Ja staram się nie zwracać na takie rzeczy uwagi.
Nie liczą się ze słowami
Odwiedzający witrynę interne-tową twierdzą, że "piczowąs" nie jest sformułowaniem obraźliwym.
- U mnie na osiedlu (mieszkam na Piasta w Białymstoku) jest to określenie pozytywne. Oznacza kogoś młodzieżowego, na luzie - zapewnia Jola, biorąca udział w rankingu.
Ale czy na pewno? Ze "Słownika polskiego slangu" i "Słownika alternatywnego" wynika jednozna-cznie, że "picza" to wulgarne określenie żeńskiego narządu płciowego albo negatywne określenie kobiety. Nawet w zestawieniu ze słowem "wąs" budzi złe skojarzenia.
- Mimo wszystko rozpatrywałbym to raczej w kategoriach żartu, choć bardzo mało wyrafinowanego - mówi Jerzy Kopania, filozof i etyk Uniwersytetu w Białymstoku. - Liczyłbym też na poczucie humoru wymienionych osób.
Tomasz Ćwikowski, rzecznik prasowy prezydenta Ryszarda Tura, zgadza się z taką oceną "wąsatego" rankingu:
- Osoba publiczna musi być przygotowana na to, że ktoś zechce sobie robić z niej żarty, niekoniecznie wyszukane. Ten żart oceniam jednak jako mało smaczny i niespecjalnie zabawny.
Bezkarni w Internecie
W Internecie jednak równie niesmaczne żarty, a nawet pomówienia, pojawiają się coraz częściej. Kilkanaście dni temu polski odłam nazistowskiej międzynarodówki Krew i Honor zamieścił w Internecie polską listę "wrogów białej rasy, lewicowych popaprańców i osób sprzyjających dewiacjom seksualnym". Znalazła się na niej m.in. podlaska polonistka. Czy Internet zapewnia bezkarność obrażającym? Czy można się bronić przed sieciowymi pomówieniami?
- Szczerze mówiąc, trzeba by się nad tym zastanowić. Bo czy Internet to miejsce publiczne? Tylko wtedy można ukarać za publiczną obrazę - zastanawia się Janusz Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. - O miejscu publicznym mówimy, gdy ma do niego dostęp nieograniczona liczba osób. Moim zdaniem, Internet spełnia ten warunek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?