Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było czasu na strach

Julia Szypulska
Krzysztof Rękawek nie uważa się za bohatera. - Wykonywałem tylko swoje obowiązki - uważa. - Ale mieliśmy dużo szczęścia. Pomogło nam to, że napastnik był pijany i nie znał się na ładunkach wybuchowych.
Krzysztof Rękawek nie uważa się za bohatera. - Wykonywałem tylko swoje obowiązki - uważa. - Ale mieliśmy dużo szczęścia. Pomogło nam to, że napastnik był pijany i nie znał się na ładunkach wybuchowych. Archiwum
Pijany mężczyzna chciał się wysadzić w powietrze w siłowni przy jednej z suwalskich podstawówek. Tragedii zapobiegła odwaga i szybkość policjanta - sierżanta sztabowego Krzysztofa Rękawka.

Policja odebrała zgłoszenie w piątek o 10.10. Chwilę potem do Szkoły Podstawowej nr 5 przy Klonowej przyjechał radiowóz.
- Myśleliśmy, że chodzi o zwykłą awanturę - mówi Krzysztof Kapusta, rzecznik KMP w Suwałkach. - Funkcjonariusze nie wiedzieli, co tam zastaną.
Siłownia mieści się w piwnicy budynku. Za ścianą są szatnie dla uczniów.
Wchodząc policjanci nie zauważyli nic szczególnego. Zastali trzy ćwiczące kobiety i jednego mężczyznę. Zapytali, gdzie jest człowiek, który się awanturuje. Wskazano im jedną z szatni. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Według relacji sierżanta sztabowego Krzysztofa Rękawka, nie było czasu na myślenie. Trzeba było reagować.
Groził wysadzeniem w powietrze
- Kiedy otworzyliśmy drzwi, w środku pomieszczenia stał mężczyzna i trzymał w jednej ręce zawiniątko - opowiada. - W drugiej miał zapalniczkę.
Z pakunku wystawał 12-centymetrowy lont. Sierżant rozpoznał ładunek wybuchowy.
- Mężczyzna podpalił przewód i zaczął nas wyzywać - mówi Rękawek. - Kazał nam się wynosić. Groził, że nas wszystkich wysadzi.
Zdaniem funkcjonariusza, zrobił to bardzo nieudolnie.
- Mam przeszkolenie sapersko- miniarskie, więc zorientowałem się, że lont źle się palił. Rzuciłem się na niego i obezwładniłem - relacjonuje policjant.
Nie przyznaje się do winy
Niedoszły samobójca przyszedł w odwiedziny do rodziców, którzy prowadzili siłownię. Policję zawiadomił jego 18-letni syn.
Jak ustalono, 40-letni Grzegorz S. chciał się wysadzić kostką trotylu o wadze 75 gramów. Kiedy go zatrzymano, był pijany. Badanie wykazało, że miał 2,6 promila alkoholu we krwi. Został przewieziony do aresztu. Mężczyznę przesłuchano dopiero w sobotę rano, kiedy wytrzeźwiał. Grzegorz S. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nic nie pamięta, bo był pijany. Utrzymuje też, że kostkę trotylu znalazł w parku Konstytucji 3 Maja. Policja sprawdza jego kontakty. Natomiast już wiadomo, że w areszcie spędzi najbliższe trzy miesiące.
Zdaniem Grzegorza S., przyczyną jego zachowania były problemy rodzinne. Jest rozwiedziony, troje dzieci przebywa razem z matką. Zdaniem jego ojca, to właśnie z tego powodu zaczął nadużywać alkoholu. Zażywał też tabletki uspokajające. Wielokrotnie się awanturował. Rodzina chciała poddać go leczeniu, ale on się nie zgadzał. Nawet wyrok sądowy nie pomógł.
- W maju ubiegłego roku sąd nakazał przymusowe leczenie - mówi matka. - Nie zgłosił się na terapię.
Rodzice szukali pomocy w wielu instytucjach. Wszędzie odpowiadano im, że potrzebna jest zgoda Grzegorza. Teraz są pełni żalu.
- Gdzie byliście wtedy, kiedy chodziliśmy z żoną od urzędu do urzędu i szukaliśmy pomocy - krzyczy zrozpaczony ojciec.
Skromny bohater
Sierżant Krzysztof Rękawek stał się bohaterem. Dzięki temu, że zachował zimną krew, nie doszło do tragedii. Nie myślał o tym, że może nie dać rady przeciwnikowi.
W policji służy od 20 lat. Ma żonę i dwoje dzieci. Nawet sobie nie wyobraża, co by było, gdyby Grzegorzowi S. udało się prawidłowo uruchomić ładunek.
- Może zdążylibyśmy tylko zamknąć drzwi. Na ucieczkę nie byłoby już czasu - mówi.
Policjant zostanie nagrodzony za swoją odwagę.
- Prawdopodobnie dostanie premię - informuje Kapusta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna