O sprawie "obozu pracy", do jakiego w latach 2003-2010 dostali się mieszkańcy woj. warmińsko-mazurskiego oraz podlaskiego pisaliśmy na naszych łamach parokrotnie. W gospodarstwie należącym do Markusa W. pracowali na polu i obierali ziemniaki. Rekrutacją zajmował się mieszkaniec okolic Ełku Janusz F. On oraz Adam S., także mieszkaniec regionu, pracowali u niemieckiego gospodarza jako nadzorcy.
Prokuratura zarzuciła im handel ludźmi. Bo wprowadzali ludzi w błąd co do faktycznych warunków płacowych i socjalnych, a niezadowolonym utrudniali wyjazd.
Pod koniec 2012 r. suwalski sąd uznał Janusza F. oraz Adama S. za winnych i skazał obu na kary więzienia w zawieszeniu. Obrońcy od tego się jednak odwołali. Sąd wyższej instancji zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Za drugim razem suwalski sąd oskarżonych uniewinnił. Uznał bowiem, że o handlu ludźmi nie może być w tym przypadku mowy. A jeśli ktoś ma pretensje do organizatorów pracy w niemieckim gospodarstwie, powinien występować z powództwem cywilnym.
Ten wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura już zapowiedziała apelację.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
