- To był dobry chłopiec, pracowity. Nie pił. Dobrze zapowiadający się gospodarz. Miał bardzo duże gospodarstwo, 60 ha ziemi, około 70 sztuk bydła. Nie ciągnęło go na dyskoteki, całe dnie spędzał pracując na gospodarstwie - takie opinie o zmarłym można usłyszeć przy każdym domu we wsi Bukowo.
- Mój syn chodził z nim razem do szkoły. Razem się bawili na podwórku. To nasz sąsiad zza miedzy - dodaje Danuta Brodowska, sołtysowa z Bukowa.
Mężczyzna zmarł w minioną niedzielę.
- W niedzielę po południu pojechałem do Edmunda. Jego pracownik powiedział, że od wczoraj nie ma go w domu. Nie było też ciągnika - mówi Jarosław Zarzecki, szwagier zmarłego, mieszkaniec sąsiedniej wsi Żebry. - Wiedziałem, że coś się stało, gdyż chłopakowi nie zdarzało się nie wracać na noc do domu, w dodatku ciągnikiem. Pojechałem na pole. Edmund jeszcze żył. Miał jedną nogę w belarce. Próbowałem ją wyciągnąć, ale bałem się go ruszyć, pomyślałem, że może być uszkodzony kręgosłup.
Jarosław nie kryje zdenerwowania. Nie potrafi tak szybko otrząsnąć się po tej tragedii:
- Edmund ze mną normalnie rozmawiał. Przyjechała policja, pogotowie i straż pożarna. Lekarka dała jakiś zastrzyk, a straż pożarna przecinała belarkę, żeby go wyjąć. Nie mogłem na to patrzeć, odszedłem dalej. Po kilkunastu minutach podszedł do mnie policjant i powiedział, że chłopak nie żyje. 15 minut wcześniej rozmawiałem z nim. Ruszał rękami, mówił, że ciągnik słabo pali, trzeba będzie zobaczyć co się dzieje.
Przyczyną śmierci mężczyzny było prawdopodobnie wykrwawienie. Obrażenia ciała okazały się zbyt poważne, by go uratować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?