Marian Mieczkowski jest jednym z trzech lokatorów łomżyńskiego dworca PKS. Nocują tu, bo w mieście nie ma noclegowni. Placówka, której siedziba mieści się w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej, latem zawiesiła działalność z powodu remontu. Ruszy od września, prowadzona teraz przez Caritas.
- Różnie bywało - wspomina Mieczkowski. - Jak mi nogę ucięli, to dwa miesiące byłem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Szczuczynie. Znów się będę starał, bo nie było tam źle. Zabierali 70 proc. zasiłku, to jeszcze parę groszy zostawało.
Jednooki, jednonogi, porusza się na wózku inwalidzkim. Nikogo nie zaczepia, nikomu nie przeszkadza, nikogo nie interesuje. Czasem policyjny patrol zrobi mu pobudkę w środku nocy, na jego ławce pod murkiem.
- Widzę go często, ale nigdy nie podjechał do mojego sklepiku - mówi jedna ze sprzedawczyń na dworcowym pasażu. - Cichy i spokojny. Szkoda człowieka.
Noclegownia nie rozwiąże jednak problemu bezdomnych. Rodziny niepłacące czynszu czują się bezpieczne tylko zimą, kiedy nie przeprowadza się eksmisji. Wiosną i latem dochodzi do dramatów: ludzie trafiają do piwnic, sypiają na klatkach schodowych, na ławkach w parku lub dworcu PKS. Nawet pod zadaszeniem śmietników. Niektórzy mają niewielkie zasiłki z MOPS.
- Gdyby zdołali się porozumieć we trzech, mogliby sobie coś niewielkiego wynająć - uważa Janina Picewicz-Znosko, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łomży. - Niektórzy wolą jednak wydać swoje zasiłki na alkohol. To z kolei wyklucza możliwość skorzystania ze schronienia w noclegowni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?