Coraz zimniej, coraz drożej

Ekipa montująca centralne ogrzewanie miała rozpocząć prace na początku sierpnia. We wrześniu pojawiło się dwóch robotników, którzy rozebrali piece i zaczęli wiercić w ścianach dziury. Do tej pory na korytarzach i wokół kamienicy leżą sterty gruzu. W mieszkaniach zostały narzędzia, drabiny i jasne prostokątne ślady na ścianach - po piecach, o których teraz marzą mieszkańcy pokoszarowego bloku.
- Już dawno wiedzieliśmy, że nie zdążą - denerwują się. - Przecież z dnia na dzień jest coraz zimniej. Tu mieszka wiele osób starszych, schorowanych. Dzieci chorują. Niektórzy powywozili najmłodsze do rodziny na wieś czy do bloków, w których jest ogrzewanie. Ludzie dogrzewają się piecykami, ale to przecież potworne koszty.
Mirosław Gromkowski, inspektor nadzoru inwestycyjnego w Zarządzie Mienia Komunalnego doskonale zna sprawę.
- Rozumiem tych ludzi - mówi. - Prawie codziennie tam jestem i wysłuchuję nie za swoje winy. Tyle razy dzwoniliśmy do wykonawcy, rozmawialiśmy osobiście. Dopiero niedawno wzięli sobie do serca i dali więcej robotników. Nawet nie wiem, z czego wynika takie opóźnienie. Być może wzięli zbyt wiele zamówień. Na pewno w Zambrowie są już spaleni.
Mieszkańcy obawiają się, że nawet gdy centralne ogrzewanie już zostanie założone, dotkliwie odczują koszt jego eksploatacji. Wysokie na 5 m hole, powybijane szyby, szpary w drzwiach, długie, nieprzedzielone korytarze z wiecznymi przeciągami oznaczają jedno - gigantyczne ubytki ciepła.
- Kto za to zapłaci? - mieszkańcy nie mają wątpliwości jak brzmi odpowiedź. - Zamiast ogrzewania trzeba było ocieplić najpierw budynek.
Administrator zapewnia, że przed włączeniem ogrzewania uzupełni szpary i oszkli okna. Rury na korytarzach zostaną zabezpieczone izolacją. Twierdzi, że rozłożenie opłat za ogrzewanie jest korzystne dla mieszkańców.