- Cały czas przybliżamy się do przebudowy - zapewnia Marcin Sroczyński, wiceprezydent Łomży. - Monitorujemy także stan nasypu i ruch na drodze. Jeżeli zajdzie potrzeba, wprowadzimy ruch wahadłowy, a nawet zamkniemy drogę. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo poważna.
Wszystko wskazuje, że potrzeba zaostrzenia środków już zaszła. Rzadko który z kierowców respektuje ograniczenie prędkości, bo Zjazd jest drogą wylotową z Łomży w kierunku Suwałk i Mazur. Do tej pory jakiekolwiek dodatkowe ograniczenia uniemożliwiały remonty dróg w centrum. Zamknięte były dwie główne ulice i wyłączenie z ruchu kolejnej sparaliżowałoby miasto.
Samorząd Łomży wystąpił do wojewody podlaskiego o zarezerwowanie w przyszłorocznym budżecie pieniędzy na odszkodowanie za szkody poczynione przez bobry. Prezydent założył bowiem, że droga zostanie naprawiona z pieniędzy miejskich. Tymczasem wojewoda uznał, że bobry naruszyły drogę należącą do Skarbu Państwa, więc sam sobie odszkodowań płacił nie będzie. Najlepiej do czasu remontu bobry odłowić i przenieść w inne miejsce w kraju lub odstrzelić.
- To nie jest rozwiązanie - mówi wiceprezydent Sroczyński. - Tam zaraz pojawiłaby się nowa rodzina. Budujemy sztuczny nasyp, żeby bobry się tam przeniosły. W przyszłorocznym budżecie zarezerwujemy pieniądze na przebudowę. Ale sporządzanie dokumentacji potrwa kilka miesięcy. Już wydaliśmy ok. 30-40 tys. zł na ekspertyzy i zabezpieczanie grobli. A naprawa to koszt ok. pół miliona.
Korespondencja między łomżyńskim ratuszem a Urzędem Wojewódzkim trwa. Bobrów nie chcą ani inne regiony kraju, ani myśliwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?