Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 centymetrów niezgody

Aleksandra Szyc Kaczyńska
Eugeniusz Brodowski jest przekonany, że graniczny pal trzeba przesunąć o 30 cm.Sabina Brodowska ma dwie mapy – ze starostwa i sporządzoną przez biegłego sądowego. Obie zdecydowanie się różnią.
Eugeniusz Brodowski jest przekonany, że graniczny pal trzeba przesunąć o 30 cm.Sabina Brodowska ma dwie mapy – ze starostwa i sporządzoną przez biegłego sądowego. Obie zdecydowanie się różnią. O. Szyc
- Jak teść żył, to wszystko było dobrze - mówi Eugeniusz Brodowski ze wsi Konopki Monety w gm. Grabowo. - Ja tu wychowany jestem, a on obcy i chce teraz poszerzyć swoje ziemie - denerwuje się Stanisław Grabowski, sąsiad i cioteczny brat żony Eugeniusza. Kłótnia o miedzę trafiła do sądu.

Rodziny żyły obok siebie w zgodzie przez ponad 30 lat. Brodowscy mieli pole zaraz za stodołą Grabowskich.
- Teść mówił, że ich stodoła postawiona była po miedzy - wspomina Eugeniusz Brodowski. - Nikt wtedy nie zgłaszał pretensji, bo to byli szwagrowie. Teraz jak tata nie żyje, to Grabowski zaczął protestować, żebym mu się od tej stodoły odsunął.
Spór na dobre rozgorzał kilka lat temu. Na polu doszło do rękoczynów.
- Sadziłem ziemniaki na szóstej skibie, jak na mnie Grabowscy napadli - wspomina Eugeniusz Brodowski. - Do dziś mam przez to kłopoty z kręgosłupem. Sprawę w sądzie za to mieli i przegrali.
- Ojca musiałem bronić - mówi Stanisław Grabowski. - Widłami go przebił.
Po tych wydarzeniach Brodowscy zażądali, by stodoła Grabowskiego została przebudowana zgodnie z tym, co odnaleźli w pismach i na mapach. Domagali się, by dwuspadowy dach zamienił na jednospadowy, rozebrał ubikację wybudowaną w miedzy i zamurował okna w stodole. Stanisław Grabowski zdecydował, że ziemię trzeba podzielić i w 2000 r. złożył stosowne pismo w Urzędzie Gminy.
- Geodeta wynajęty przez Grabowskiego przyszedł na nasz grunt dopiero w 2002 r. - mówi Sabina Brodowska. - Dał synowi do podpisania karteczkę, nawet nie wytłumaczył i nie dał przeczytać, to syn nie zgodził się jej podpisać.
Sprawa trafiła do sądu. Biegły sądowy geodeta robił ponowne pomiary. Brodowscy kwestionowali je, powoływali się na mapę, którą mieli ze starostwa. Ich zdaniem, granica została źle wytyczona, a geodeci popełnili wiele błędów. Między jednym a drugim wytyczeniem jest różnica 30 cm. Nie są też zadowoleni z przebiegu procesu. Zarzucali świadkom składanie fałszywych zeznań.
- Chciałem polubownie załatwić sprawy, ale się nie dało. W sądzie wygrałem, nawet w NSA - mówi Grabowski. - Teraz komornik wyegzekwuje od nich sądowe koszta. Wydali na te wszystkie sprawy tyle pieniędzy, że mogliby ziemi dokupić, a nie w nasze wchodzić.
Brodowscy czują się pokrzywdzeni i boją się o przyszłość. Zwrot kosztów sądowych to dla nich duży wydatek, twierdzą też, że ktoś im grozi.
- Podrzuca nam gnój pod dom, mamy głuche telefony w nocy. Co będzie z naszym siedliskiem, jak tak źle wytyczyli granice - mówią. - Wszyscy są przeciw nam, ale my mamy dowody na to, że mamy rację i nie poddamy się. Dlaczego mamy płacić za błędy urzędników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna