Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zambrów za burtą

Ewa Sznejder
400 miejsc pracy mogło powstać w Zambrowie dzięki pieniądzom z unijnego programu rewitalizacji zdegradowanych obszarów miejskich. Regionalny Komitet Sterujący, który rekomenduje wnioski zarządowi województwa, uznał, że ważniejsze jest wyremontowanie w Suwałkach zabytkowej kamienicy, utworzenie centrum szkoleniowego Diecezji ełckiej, odnowienie kilku bloków na łomżyńskiej Starówce. - To wielki skandal - nie kryje wzburzenia burmistrz Zambrowa. - Pieniądze z Unii powinny iść na zwiększenie konkurencyjności regionu.

- Jeśli to decyzja ostateczna, wynosimy się z Zambrowa - zareagowali natychmiast dwaj przedsiębiorcy, których samorząd Zambrowa przez półtora roku przekonywał, że warto rozpocząć w mieście produkcję.
Decyzja Regionalnego Komitetu Sterującego, rekomendująca zarządowi województwa do dofinansowania ze środków unijnych wnioski samorządów Łomży, Suwałk i Ełckiej Kurii z pominięciem Zambrowa - zaskoczyła wszystkich. Nawet członków RKS-u. W dyskusji pomysł utworzenia z dawnej tkalni Zamteksu czynnej hali produkcyjnej został oceniony bardzo wysoko. Zyskał też najwyższe noty ekspertów (95,5 na 100 punktów). Spełniał wszystkie wymogi programu rewitalizacji zdegradowanych obszarów miejskich poprodukcyjnych i powojskowych. Dodatkowo - dawał szansę na długofalowe zatrudnienie jednej piątej zambrowskich bezrobotnych.
- To projekt bardzo miastu potrzebny - przyznaje Lech Pilecki, zasiadający w RKS-ie prezes Podlaskiego Klubu Biznesu.
Marcin Sroczyński, wiceprezydent Łomży, nie chce wypowiadać się o projektach, nad którymi głosował jako członek RKS-u. Twierdzi jednak, że inaczej rozumie rolę samorządu w tworzeniu warunków rozwoju przedsiębiorczości.
- Też mamy hale po zakładach bawełnianych, ale nie inwestujemy w nie miejskich pieniędzy - tłumaczy. - Niech inwestor sam remontuje potrzebne mu pomieszczenia. Trzeba mu je sprzedać za symboliczną złotówkę.
Problem w tym, że w Zambrowie inwestorów jak na lekarstwo. Ci, którzy chcieli podjąć ryzyko, żądali warunków korzystniejszych niż w innych miastach.
- Wygodniej mi prowadzić działalność pod Warszawą - nie ukrywa Robert Ambroziak, prezes firmy Okna Rex. - Ale zaufaliśmy samorządowi. Zainwestowaliśmy tu już bardzo dużo pieniędzy. Całą linię technologiczną zamówiliśmy pod tę halę. Mam dokładnie rozrysowane, gdzie będzie stała jaka maszyna, ale w tej sytuacji musimy się wycofać z Zambrowa. Przeniesiemy się pod Warszawę albo za granicę.
Z produkcji rezygnuje też drugi z przedsiębiorców.
- U nas pracowałoby 150 osób, a to tylko jedna trzecia naszych potrzeb - tłumaczy Krzysztof Gumkowski z irlandzkiej firmy Keylite. - Mamy umowy z tartakami spod Kolna i Sztabina, szkło dostarcza nam firma z Białegostoku, a elementy metalowe miejscowy zakład. Kilka firm zarobiłoby na transporcie. Zyskałby cały region. Ale wrócimy pod Belfast lub wyjedziemy na Pomorze.
Burmistrz Zambrowa natychmiast złożył odwołanie od decyzji RKS-u. Zapowiedział, że jeśli nie zostanie uwzględnione, odda wojewodzie z powrotem halę, żądając zwrotu kosztów rozpoczętego już remontu.
- Niech teraz wojewoda martwi się, jak zagospodarować niszczejący i rozkradany budynek - mówi rozgoryczony burmistrz. - W mieście mam 22-procentowe bezrobocie. Ludzie codziennie pytają o pracę, a pieniądze znajdują się na odnawianie kamienic. One mogą poczekać, a bezrobotni nie. Spakuję ich do czterech autokarów i zawiozę do Białegostoku. Niech im marszałek wytłumaczy, dlaczego podjęta została taka decyzja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna