Do betonowych podziemnych schronów już kilkadziesiąt lat temu zaczęło się wywożenie przeterminowanych środków ochrony roślin. Jak mówi wójt Zbójnej Zenon Białobrzeski, jeszcze w latach 80. pestycydy od czasu do czasu kusiły jakiegoś rolnika. Potem bunkry zostały dokładnie zamurowane i zasypane ziemią. Kilka tygodni temu, co odkryliśmy jako pierwsi, ktoś znów dobrał się do zawartości mogilników. To zmobilizowało władze powiatu łomżyńskiego do zdecydowanych działań.
Udało się pozyskać dotacje z Wojewódzkiego oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, znaleźć w Kielcach firmę, która podjęła się przewiezienia chemikaliów do spalarni na Śląsku. Wczoraj prace się rozpoczęły.
Mężczyźni w maskach wynoszą z bunkrów kolejne specjalnie zabezpieczone beczki. Smród jest nie do opisania.
- Wprawdzie nie ma dokładnej dokumentacji. To co tak śmierdzi, to cynkomiedzian, środek grzybobójczy, ale mogą być też preparaty z grupy DDT, szczególnie groźne - mówi jeden z pracowników kieleckiej firmy Hydrogeotechnika.
Dlatego mężczyźni pracujący w bunkrach, mimo ochronnych strojów i specjalnych niemieckich masek mogą pracować po pół godziny. Potem tyle samo czasu odpoczywają, a wchodzi kolejna ekipa. Na "odtrutkę" wszyscy dostają mleko.
Oczyszczanie bunkrów ze śmiertelnie groźnych chemikaliów ma potrwać do końca tego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?