Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opłatek za kratami

Ewa Sznejder
Ci, którzy na święta nie dostaną przepustki, mogą opłatkiem przełamać się z najbliższymi w zakładzie karnym
Ci, którzy na święta nie dostaną przepustki, mogą opłatkiem przełamać się z najbliższymi w zakładzie karnym E. Sznejder
Na stole sałatka śledziowa, pierogi z kapustą i grzybami, ciasto. Święta jak w domu, u mamy. Tylko biały obrus jest papierowy, nie lniany, a własnej roboty grzybki i papryka w słoikach zostały za bramą. - Strażnik nie pozwolił wnieść - żałuje pani Zofia. - Takie przepisy, to w końcu zakład karny - tłumaczą funkcjonariusze.

Przed wigilią pobocza drogi wiodącej przez Grądy-Woniecko gęsto zastawiają samochody. Rejestracje z różnych stron kraju, głównie okolic Warszawy. Do południa więzienna stołówka zmienia się w namiastkę domu. Są wspólne kolędy, łamanie się opłatkiem i jedna więzienna choinka w kącie sali. Potem posiłek. Siedzą po troje, czworo, pięcioro. Pochyleni ku sobie, rozmawiają półgłosem, milczą, ocierają łzy. Ich święta trwają trzy godziny. Nie czekają na pierwszą gwiazdę.
- Już od kilku lat organizujemy świąteczne spotkania rodzinne - mówi kpt. Krzysztof Milewski z Zakładu Karnego w Grądach-Woniecku. - To nasz pomysł, który stał się zwyczajem. Nie zobowiązują nas do tego przepisy.
- To takie ludzkie - mówi Zofia, której syn odbywa w Grądach karę więzienia "za grzechy młodości". - Wcześniej Artur był trzy lata w zakładach zamkniętych. Wszystkie święta spędzaliśmy bez niego - ociera ręką pełne łez oczy. - Co to za święta bez dziecka! Wszystkie myśli przy nim były, cały czas. Teraz będzie łatwiej, bo przecież przełamaliśmy się opłatkiem, porozmawialiśmy.
Artur ma 24 lata i dużo wiary, że po wyjściu z więzienia można sobie ułożyć życie.
- Staram się o zwolnienie warunkowe - mówi. - Jeżeli go nie dostanę, to przede mną jeszcze dwa lata. Muszę to wytrzymać, choć czasem nachodzą mnie różne myśli. Ale przeżyłem tyle, że wiem, że dam radę. Jest mama, tata, rodzeństwo, znajomi. Wrócę do nich i będę normalnie żył i pracował.
- Co nas nie załamie, to nas wzmocni - z zadumą kiwa głową jego siostra Ania.
Wigilia, jak spacery i posiłki - na raty, w kilkudziesięcioosobowych grupach. W zakładzie przebywa 270 osadzonych, więcej niż miejsc. Na święta zakład pustoszeje - większość wychodzi na przepustki, aby z najbliższymi zobaczyć pierwszą gwiazdę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna