Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mury pełne bólu

Ewa Sznejder
- Jestem przygotowana, że wiosną pójdziemy pod most - mówi zdenerwowana Małgorzata Zakrzewska, mieszkanka domu przy Senatorskiej 7 w Łomży. - Co z nami będzie? Przecież oprócz murów są tu żywe istoty!

Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego powiadomiła prezydenta Łomży, że ponownie musi rozważyć cenę, za którą może sprzedać samorządowi kamienicę przy ul. Senatorskiej 7, rok temu odkupioną od warszawskiej gminy żydowskiej za 100 tys. zł. Wcześniej gmina odzyskała budynek po udowodnieniu, że przed wojną mieściła się w nim ochronka dla dzieci żydowskich. W kamienicy mieszka dziewięć rodzin; połowa z nich nie płaci wysokiego czynszu, ustalonego przez nowego zarządcę. Jedynym rozwiązaniem wydawało się odkupienie przez miasto budynku. Po długich negocjacjach fundacja zeszła z ceny 300 tys. zł i zaproponowała sprzedaż za 98 tys. zł oraz dodatkowo zrzeczenie się roszczeń do dawnego domu przedpogrzebowego w zamian za opiekę nad dwoma cmentarzami żydowskimi. Teraz się z tego wycofała.
- Zaskoczyło mnie, gdy dyrektor fundacji oświadczyła, że ma wiele innych ofert kupna kamienicy za bardziej atrakcyjną cenę - mówi Jerzy Brzeziński, prezydent Łomży. - A przecież jeszcze tydzień wcześniej zależało jej na jak najszybszym umówieniu się u notariusza. Będę negocjował za wszelką cenę, bo miasto nie ma lokali, które można zaproponować mieszkańcom tej kamienicy.
Informacja wzbudziła przerażenie mieszkańców domu przy Senatorskiej.
- Już raz nas sprzedano jak przedmioty - mówią rozgoryczeni. - Na początku nas wszyscy uspokajali, że zwrot się przeciągnie nawet do 10 lat. A to tak szybko poszło.
Obecny zarządca ustalił opłaty na poziomie 4,8 zł za 1 mkw. Przedtem mieszkańcy płacili Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej 1,9 zł za 1 mkw. Dla rodziny żyjącej w 60-metrowym mieszkaniu oznacza to, że zamiast 200 zł, musi płacić ponad 400 zł. Dodatkowo kamienica jest ogrzewana piecami węglowymi. Na rok trzeba ok. 5 ton węgla, a to wydatek ok. 2 tys. zł. Wodę podgrzewać trzeba w bojlerach, więc i rachunki za prąd są bardzo wysokie.
- Mam 680 zł dochodu i trójkę dzieci - mówi jedna z kobiet. - Nawet nie mam z czego odłożyć. Bo my nie wypieramy się naszych długów, wiemy, że trzeba je będzie zapłacić. Po prostu boimy się, że stracimy dach nad głową. Bo na takie stawki nas po prostu nie stać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna