Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

<B>Święta wypadły w maju</B>

Jolanta Gadek
Mieszkańcy Trześcianki najpierw zrobili porządki w cerkwi, dopiero potem w domach.
Mieszkańcy Trześcianki najpierw zrobili porządki w cerkwi, dopiero potem w domach. A. Ludwiczak
Mężczyźni czyszczą świeczniki, kobiety myją podłogi, dzieci trzepią dywany. Tak jest w cerkwi w Trześciance co roku w Wielki Wtorek. W Wielką Środę i Piątek mieszkańcy wsi uczestniczą w nabożeństwie, a w sobotę pod świątynię przynoszą koszyczki z paschą. W niedzielę, po uroczystej mszy, zaczynają świętowanie.

W tym roku prawosławne święta wielkanocne wypadły wyjątkowo późno, bo 1 i 2 maja.
- W ubiegłym roku katolicy i prawosławni świętowali razem, co zdarza się raz na kilka lat - mówi ks. Jerzy Ochrymiuk, proboszcz parafii pod wezwaniem św. Archanioła Michała w Trześciance. - Dlatego w tym roku święta te wypadły w odległych od siebie terminach.
Przysporzyło to trochę kłopotów rodzinom, w których są zarówno katolicy, jak prawosławni: gdy katolicy obchodzili drugi dzień świąt wielkanocnych, w cerkwi zaczynał się post.
Trześcianka to niewielka wieś, leżąca na trasie z Białegostoku do Hajnówki, pomiędzy Zabłudowem a Narwią. Drewniane domy ustawione są równo szczytami do głównej drogi. Przed większością z nich stoi niewielka ławeczka. Podwórko i zabudowania gospodarcze znajdują się z tyłu budynków. Nad dachami wiejskich chat góruje piękna cerkiew ogrodzona białym murem. Co roku wiosną mieszkańcy malują go wapnem. We wsi jest tylko jeden niewielki zakład produkujący odzież skórzaną. Zdecydowana większość mieszkańców to rolnicy.
Wiosenne porządki
We wtorek w Trześciance na ulicy nie było żywego ducha. Za to w cerkwi panował duży ruch. Trwały przedświąteczne porządki w świątyni. Powynoszono na zewnątrz dywany i chodniki. Kobiety myły podłogę w świątyni, chłopcy na specjalnym trzepaku przed cerkwią trzepali dywany. Tego dnia nie musieli iść do szkoły, bo z powodu egzaminów dla uczniów ostatniej klasy gimnazjum, uczniowie pozostałych klas mieli wolne.
- Rodzice kazali, to przyszedłem i pomagam - mówi jeden z chłopców, z zapałem trzepiąc chodniki.
Na podwórko powynoszono też piękne, potężne świeczniki. W nich wierni ustawiają świeczki zapalane w świątyni w intencji żywych bądź zmarłych członków rodzin.
- Czyszczenie świeczników to ciężka praca - mówi Jan Michalczuk. Mężczyzna skrupulatnie usuwa wosk nagromadzony na świecznikach. - Ale potem człowiek ma satysfakcję, gdy spojrzy na płonące świece odbijające się w wypolerowanych powłokach świeczników.
Eugenia Trofimiuk i Nadzieja Radziwoniuk trzepią koce i narzuty, które mieszkańcy wsi przynieśli do cerkwi. Drewniana cerkiew w Trześciance jest zabytkiem, pobudowano ją w latach 1864-1868. Nie ma w niej ogrzewania, więc zimą wierni klęczą na rozłożonych na podłodze kocach. Każdy ma swoją ławkę i swój koc.
- W domu jeszcze nie zaczęłam porządków, czasu nie było - mówi pierwsza z kobiet. - Najpierw trzeba posprzątać w świątyni. Za dom wezmę się jutro albo pojutrze. Zresztą, im człowiek starszy, tym mniej szykuje jedzenia na święta, a dłużej modli się w cerkwi. Taka jest kolej rzeczy.
Proboszcz mówi, że gruntowne porządki parafianie robią w cerkwi także w połowie września, przed świętem Archanioła Michała, patrona parafii, które wypada 21 listopada oraz latem, przed świętem Najświętszej Maryi Panny, wypadającym we wrześniu.
Trześcianka jest coraz starsza
W Trześciance mieszka 271 osób. Większość to emeryci. Prawie wszyscy są wyznania prawosławnego.
- Młodzi pouciekali do miasta - mówi Włodzimierz Wasiluk, sołtys Trześcianki. - Szkołę we wsi zamknięto, gdyż dzieci jest tu niewiele. Autobus dowozi je do szkoły podstawowej i gimnazjum w Narwi. Gwarno robi się w wakacje, kiedy to wnuki przyjeżdżają do dziadków na wakacje.
Zdaniem sołtysa, wieś powoli przekształci się w miejscowość letniskową. Tylko jednego rolnika bowiem stać było na dostosowanie gospodarstwa do unijnych wymogów. Innym nie opłaca się inwestować w gospodarkę. Gdy osiągają wiek emerytalny, starają się o renty rolnicze i oddają ziemię. Łąki, znajdujące się w okolicy, w pobliżu Narwi wykupiło już kilka lat temu Północno-Podlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków.
Pustych chałup jednak we wsi nie ma. Gdy starzy umierają, dzieci sprzedają domy białostoczanom. Ci chętnie je kupują, remontują i przeznaczają na dacze. Przyjeżdżają do Trześcianki w weekendy i na wakacje. We wsi jest już kilkadziesiąt takich daczy. Niektóre siedliska sprzedano za bezcen - za 3, 5 tys. zł. Potem ceny były już nieco wyższe: 10-20 tys. zł. w zależności od tego, w jakim stanie technicznym był dom.
- Część nabywców to katolicy, część prawosławni - mówi ks. Jerzy Ochrymiuk. - Parafia się starzeje i zimą w cerkwi widać głównie ludzi w podeszłym wieku. Ale podczas rezurekcji, która rozpoczyna się w cerkwi przed północą w nocy z soboty na niedzielę, w cerkwi jest dużo młodych ludzi. Przyjeżdżają w odwiedziny do rodziców i przychodzą na nabożeństwo, które trwa do niedzielnego poranka.
W Wielki Piątek do cerkwi zostanie uroczyście wniesiona płaszczenica, czyli ikona przedstawiająca złożenie Chrystusa do grobu. Zgodnie ze zwyczajem, w ten dzień wierni przyjdą do płaszczenicy z podarunkami: haftowanymi serwetami i obrusami. Posłużą one później do ozdobienia świątyni. W piątek wieczór i w nocy z piątku na sobotę wierni będą modlić się przy płaszczenicy. W cerkwi zjawią się też mieszkańcy pobliskich wsi Soce czy Białki. A w sobotę pod cerkiew
Przyniosą paschę
Pascha to nic innego, tylko katolicka "święconka": jaja, chleb, wędliny, sól. Ksiądz proboszcz poświęci paschę w ozdobnych koszyczkach pod cerkwią w Trześciance, odwiedzi też kilka pobliskich wsi. Wierni ustawią tam koszyczki z paschą w określonych miejscach - wybranych mieszkaniach, przy przydrożnych kapliczkach.
W Wielką Sobotę w cerkwi nie będzie używać się światła elektrycznego. Parafianie przyjdą do świątyni ze świecami pół godziny przed północą. Zanim wybije północ, wyjdą z cerkwi na uroczystą procesję. Równo o godz. 24 drzwi cerkwi ponownie zostaną otwarte. Uczestnicy nabożeństwa wejdą do środka z pozdrowieniem "Chrystos woskresie", czyli "Chrystus zmartwychwstał".
Rano wszyscy wrócą do domów i rozpoczną świętowanie. Na stół trafią wędliny swojej roboty, bigos, flaki.
- Kiedyś to my dużo szykowali mięsa - wspomina Eugenia Trofimiuk. - Teraz to już człowiek ani za dużo nie może się najeść, ani za bardzo nie może pościć. Kiedyś zachowywałam ścisły post przed Wielkanocą przez czterdzieści dni. Teraz poszczę w środy i piątki. W gospodarstwie jest dużo pracy, trzeba mieć siłę. A poza tym te postne jedzenie, czyli ryby, jest drogie... Ale tradycyjnie placek drożdżowy upiekę na święta.
- A ja to chyba kupię kawałek ciasta w sklepie. Dużo nie potrzebuję - dodaje druga kobieta.
Eugenia Trofimiuk wraz z mężem uprawia 10 ha. Posadziła już ziemniaki, zasiała żyto. W tym roku prace rolne wypadły przed Wielkanocą.
Ks. Jerzy Ochrymiuk nie wyobraża sobie świątecznego stołu bez wędlin własnej roboty i pieczonych mięs.
- Moja żona tym się zajmuje - mówi duchowny. - Świąteczne pokarmy trafią też na stół naszych podopiecznych z domu pomocy społecznej.
Ks. Ochrymiuk prowadzi z żoną dom opieki, znajdujący się przy cerkwi. Mieszkają w nim staruszkowie z różnych regionów Polski: z Warszawy, Gdańska, Szczecina. Większość z nich to katolicy.
- Zapraszałem do nich księdza katolickiego, gościł w ośrodku w wielkanocne święta katolickie - mówi ks. Ochrymiuk. - Ale przecież jak my będziemy świętować, to byłoby głupio, gdyby oni nie mieli odświętnych posiłków. Hodujemy świnie, więc swojskich wyrobów na świątecznym stole nie zabraknie!
Kiedyś było wesoło
Starsi mieszkańcy wsi wspominają, jak jeszcze kilkanaście lat temu w lany poniedziałek we wsi rozlegał się śmiech młodzieży.
- Wiadomo było, która panna podoba się kawalerom, bo wracała do domu najbardziej mokra - śmieje się Nadzieja Radziwoniuk. - Chłopaki czatowali na nią pod chałupą z wiadrami pełnymi wody. I każdy chciał pierwszy ją oblać, żeby to właśnie jego zapamiętała. Tego dnia dziewczynie wstyd było suchej do domu wrócić. Dlatego niejedna, brzydsza czy nielubiana, sama na głowę sobie wodę lała za węgłem chałupy. a potem pisk czyniła okrutny. Dziewczyny niby to boczyły się na kawalerów, co je oblewali, ale oczami do nich strzygły. No i godzenie bywało całkiem miłe...
Teraz tradycja zanika, tylko dzieci biegają po wsi z butelkami wypełnionymi wodą. Młodzież i dorośli wolą spędzać czas przed telewizorem.
- Ale w święta zawsze we wsi jest trochę weselej - mówią mieszkanki Trześcianki. - Dzieci odwiedzają starych rodziców całymi rodzinami. Ciągną z Białegostoku, Warszawy. Prawie przed każdym domem stoi wtedy jakiś samochód.
W tym roku młodzi pewnie posiedzą we wsi dłużej. Święta wypadły bowiem w długi majowy weekend. Dzieci nie będą musiały pójść do szkoły nie tylko w poniedziałek, ale też i we wtorek, nazywany trzecim dniem świąt. W ten dzień osoby wyznania prawosławnego wspominają swoich bliskich zmarłych. Kiedyś tego dnia wierni zanosili na cmentarze poświęcone pokarmy. - Potem biedni chodzili na cmentarz i brali te jedzenie - mówi ks. Ochrymiuk. - Teraz tylko najstarsi mieszkańcy Trześcianki zanoszą na cmentarz pisanki i zostawiają je na grobach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna