Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szła z miłości

Anna Zarazińska
– Pod koniec każdego dnia szłam jak automat – opowiada Marie France Loyzance. – Kiedy ujrzałam tabliczkę z napisem Łomża, podziękowałam moim nogom.
– Pod koniec każdego dnia szłam jak automat – opowiada Marie France Loyzance. – Kiedy ujrzałam tabliczkę z napisem Łomża, podziękowałam moim nogom.
Niemal dwa tysiące kilometrów pokonała pieszo 57-letnia Francuzka, aby zobaczyć się w Łomży ze swoim wnukiem. - Chcę, żeby Fabian wiedział, że jego rodzina we Francji o nim pamięta i zawsze będzie pamiętać, bez względu na wszystko - podkreśla Marie France Loyzance.

- Nawet nie wiem, ile kilometrów przeszłam - przyznaje Marie, która w czwartek wieczorem dotarła do Łomży. - Kiedy przygotowywałam tę wyprawę, wzięłam ołówek i przy linijce poprowadziłam prostą linię łączącą Bordeaux i Łomżę. I tak szłam.
Rodzice dwuletniego Fabiana są w separacji. Sąd przyznał matce prawo do opieki nad chłopcem, a synowi Marie ograniczył kontakty z dzieckiem. Maluch mieszka w Łomży razem z mamą. Babcia widziała go tylko tuż po narodzinach.
Niosę mu miłość
Przez ostatnie tygodnie wielokrotnie pytano Marie czy jej podróż jest protestem przeciw wyrokowi sądu, który w rzeczywistości pozbawił ją wnuka.
- To są sprawy między moim synem a jego żoną. Zostawiam je im i jurysdykcji sądowej. We mnie nie ma ani krzty agresji czy pretensji - podkreśla Marie. - Chciałam tylko zobaczyć Fabiana. Przyniosłam mu całą naszą miłość i nadzieję, że będziemy mogli się spotykać. Szłam w imieniu mego męża, a także mojego ojca, który zmarł, gdy byłam w podróży.
Jak podkreśla kobieta, rozstanie jej syna z żoną jest bardzo trudna dla wszystkich członków rodziny: dla niej, jej męża i syna. Boi się, że będzie widywała Fabiana bardzo rzadko, może raz w roku, może co kilka lat. Niosła mu dlatego zdjęcia rodziny, m.in. fotografie swoich pozostałych dwóch wnuków, którzy są w podobnym do Fabiana wieku.
- Tak bardzo bym chciała, żeby mogli się razem pobawić. Ale nie wiem, kiedy będzie to możliwe - mówi ze smutkiem. - A nawet jeśli się spotkają, to nie będą mogli się porozumieć, przecież nie mówią tym samym językiem.
Prawo dziecka
W czwartek Marie spotkała się z Fabianem. Chciała się z nim pobawić, ale chłopiec był przeziębiony, miał gorączkę. Babcia widziała go jedynie chwilę. Na szczęście w piątek mały poczuł się na tyle dobrze, że spędzili ze sobą kilka godzin. Marie przyniosła mu pacynkę-słonika. Miał jej pomóc porozumieć się z małym na migi, bo wnuk nie rozumie po francusku.
W konstytucji europejskiej Marie zaznaczyła fragment, który mówi, że każde dziecko ma prawo do kontaktów z obojgiem rodziców. Niosła go do Łomży z Francji, w plecaku, na którym powiewały trzy małe flagi: polska, francuska oraz unijna. W czasie burzy wiatr zerwał flagę Francji.
Dowodem kilkutygodniowej podróży jest "osobisty paszport" Marie. Jest tam 57 pieczątek ze wszystkich miejscowości, w których się zatrzymywała. Ostatnia - z Łomży.
- Dam ten paszport Fabianowi, oczywiście, jak troszkę podrośnie - wyjaśnia Francuzka. - Na pamiątkę mojej do niego wyprawy.
Do Gradignan, małej miejscowości pod Bordeaux, gdzie mieszka rodzina Loyzance, Marie nie wróci jednak na własnych nogach.
- Nie zdecydowałam się na samolot, ale na autobus, aby mieć czas na przemyślenie tej wyprawy, na przygotowanie się do powrotu do normalnego trybu życia - tłumaczy kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna