Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś ukradł jezioro!

NIKI
ZAWADY. Stała się rzecz niebywała. Skradziono jezioro! Z kilkuhektarowego akwenu koło Ełku, gdzie rosła bujna roślinność i pluskały dorodne karasie, pozostał jedynie wielki rów. Sprawca pozostawił ślad - wykopany kanał, którym spuścił z jeziora wodę. Służby ochrony środowiska przecierają ze zdumienia oczy. Sprawą skradzionego akwenu zajęła się już policja.

- Brzmi niewiarygodnie, ale okazuje się, że nawet jezioro można ukraść - mówi Ireneusz Dzienisiewicz z ełckiego MOSiR-u, który administruje kolejką wąskotorową. Do kolejki należała część jeziorka.
O zniknięciu akwenu pracowników kolejki powiadomił parę dni temu jeden z ełczan, który dzierżawi działeczkę rekreacyjną w pobliżu jeziora.
- Proszę sobie wyobrazić nasze zaskoczenie. Tam gdzie jeszcze jesienią było jezioro, obecnie nie ma ani kropli wody. Obraz jak z powierzchni księżyca - wyschnięty krater - mówi I. Dzienisiewicz. Wczoraj złożył w tej sprawie doniesienie na policję w Prostkach.
To nie pierwszy raz
Chodzi o kilkuhektarowe jeziorko w pobliżu Zawad-Tworek (gm. Prostki). W tej wioseczce znajduje się jeden z końcowych przystanków ełckiej kolejki wąskotorowej. I właśnie kilkadziesiąt metrów od torów znajdował się akwen. Jego część należy do PKP, a część do właściciela byłych PGR-ów w Zawadach.
- Trudno stwierdzić, kiedy doszło do spuszczenia jeziora. Jeszcze w październiku tu było. W tym okresie kończymy sezon przejazdów kolejką - mówi Dzienisiewicz. Przypuszcza, że do spuszczenia wody doszło jeszcze przed mrozami.
Pracownicy kolejki mają podejrzenia, kto dopuścił się tego procederu. Jednak dopóki nie będzie dowodów, nie chcą rzucać nazwiskami.
Edward Kuryło, pracownik kolejki przypomina sobie, że cztery lata temu przyłapano na gorącym uczynku mężczyznę, który przy pomocy ciężkiego sprzętu próbował wysuszyć jeziorko.
- Wtedy wezwaliśmy policję. Prawdopodobnie to ten sam człowiek - mówi E. Kuryło.
Nikt jednak nie umie odpowiedzieć na pytanie: po co osuszono akwen?
Zniszczono przyrodę
Razem z wodą z jeziora zniknęły ryby oraz wszelka roślinność.
- Nie tylko doszło do zniszczenia ekosystemu jeziora, ale sprawca pogwałcił prawo własności wykopując rów na działce administrowanej przez miasto --mówi E. Kuryło. - Zgodnie z prawem wodnym nawet właściciel jeziora, aby jakkolwiek ingerować w przyrodę, musi mieć zgodę odpowiednich organów, w tym przypadku powiatu.
Halina Ptaszyńska-Plak, naczelnik wydziału ochrony środowiska ełckiego starostwa powiatowego nic na temat spuszczonego jeziora nie wie: - Pierwszy raz słyszę. To dziwna sprawa. Dlaczego miałby to ktoś zrobić? Myślę, że to sprawa dla policji.
To samo usłyszeliśmy w giżyckiej delegaturze Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska: - O rany! To niespotykane! - usłyszeliśmy od zaskoczonej Sabiny Kirson, kierownika delegatury. - Jeśli organy ścigania będą potrzebowały naszej opinii, jesteśmy do dyspozycji.
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie zniknięcia akwenu. Sprawcom grozi kara grzywny lub nawet 2 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna