Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dość marnych płac!

Urszula Ludwiczak [email protected]
Minister Zbigniew Religa usiłował przemówić do strajkujących lekarzy i pielęgniarek, ale okrzyki "strajkujemy” uniemożliwiły mu to
Minister Zbigniew Religa usiłował przemówić do strajkujących lekarzy i pielęgniarek, ale okrzyki "strajkujemy” uniemożliwiły mu to Fotorzepa
Będzie strajk generalny - zapowiadają lekarze i pielęgniarki. Wczorajsza kilkutysięczna manifestacja pracowników ochrony zdrowia w stolicy nie przyniosła żadnych konkretnych obietnic ze strony rządu.

Protest lekarzy i pielęgniarek służył przede wszystkim wyrażeniu niezadowolenia pracowników ochrony zdrowia wobec niskich płac, ale też żądaniu większych nakładów na ochronę zdrowia. Do Warszawy przyjechało kilka tysięcy pracowników ochrony zdrowia. Ale efekty rozmów z rządem nie zadowoliły manifestantów.
Podlaski akcent
Z województwa podlaskiego do Warszawy pojechało około 10 autokarów z pracownikami szpitali i przychodni, wiele osób wybrało się na manifestację własnymi samochodami. W efekcie niektóre szpitale pracowały wczoraj w systemie ostrodyżu-rowym, przyjmując tylko pilnych pacjentów.
- Nasze województwo było widoczne - zapewnił nas Ryszard Kijak z podlaskiego oddziału związku zawodowego lekarzy. - Były reprezentacje z niemal wszystkich szpitali.
- Szacujemy, że nasz szpital reprezentowany jest przez ok. 50-osobową grupę białego personelu i administracji - mówił wczoraj Zdzisław Gołaszewski, zastępca dyrektora szpitala wojewódzkiego w Białymstoku. - Ale pracujemy normalnie.
W Białostockim Centrum Onkologii, skąd do Warszawy pojechało kilkadziesiąt osób, pracowano jak na ostrym dyżurze.
- Akcja wygląda u nas podobnie jak ta z 7 kwietnia, na oddziałach są tylko ordynatorzy i lekarze dyżurni, nieczynne są nasze poradnie, ale każdy pilny przypadek jest załatwiany bez problemu - mówiła Marzena Juczewska, dyrektor BCO.
W szpitalu w Sokółce, skąd do Warszawy pojechało ok. 50 osób, też pracowano jak w dzień wolny, zajmując się tylko najpilniejszymi przypadkami, nieczynne były poradnie. Autokar pracowników pojechał reprezentować w stolicy grajewski szpital.
- Od nas pojechało ok. 15 osób plus transparent - mówił z kolei Waldemar Kwaterski, dyrektor szpitala w Sejnach. - Pracownicy dostali na ten dzień urlopy i dietę na przeżycie. Jako dyrektor całkowicie popieram bowiem tę akcję.
Zabrakło efektów
Czy manifestacja, choć wyjątkowo liczna, przyniesie efekty? Wczoraj manifestantom nie obiecano żadnych konkretów.
- Myślę, że taka akcja nie pomoże, ale nierobienie niczego w tym kierunku, to też błąd - ocenia Grzegorz Dembski, dyrektor szpitala w Grajewie. - Stałe nękanie rządu to jedyny sposób na zmiany systemowe w tym zakresie.
- Ten protest to forma uświadomienia rządzącym, że już czara cierpliwości pracowników się przebrała - mówi dyrektor Juczewska. - Cały system wymaga zmiany.
Na spotkaniu z protestującymi minister zdrowia Zbigniew Religa obiecał od października 30 proc. podwyżki w służbie zdrowia. Dodał też, że w ciągu najbliższych trzech lat nastąpi istotny wzrost nakładów na służbę zdrowia do 5 proc. PKB (z obecnych 4,5 proc - przyp. red.) i nie będzie przejścia na system budżetowy w ochronie zdrowia. Jednocześnie minister Religa zadeklarował, że w zaistniałej sytuacji nie ustąpi z zajmowanego stanowiska szefa resortu.
- Te obietnice nas nie satysfakcjonują, w czasie przemowy Religi były gwizdy - mówi prof. Jan Stasiewicz z białostockiej izby lekarskiej. - Dlatego będzie strajk generalny w ochronie zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna