Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żądają powtórnego referendum

Jerzy Kozłowski
Jerzy Kozłowski
Łomża. Załogę łomżyńskiego PKS podzieliła sprawa tworzenia spółki pracowniczej i prywatyzacji firmy. Zwolennicy mówią, że to szansa. Przeciwnicy zarzucają kolegom i szefostwu przedsiębiorstwa stosowanie nacisków i zastraszanie.

l
Premiera i wojewodę chce zainteresować sprawą prywatyzacji łomżyńskiego przedsiębiorstwa PKS część załogi. Pracownicy, którzy skierowali do nich listy, nie chcą spółki pracowniczej, nie chcą ryzykować swoich pieniędzy. Twierdzą, że są zastraszani i za karę zwalniani dyscyplinarnie.
Na swoim
- Zostałem zwolniony, bo ośmieliłem się na spotkaniu z wojewodą domagać informacji jak zdołamy spłacać raty prywatyzacyjne - mówi jeden z przeciwników spółki pracowniczej. - Pracę straciło jeszcze trzech kolegów, bardzo dobrych pracowników, którzy też mieli wątpliwości co do spółki. Inni są wzywani przez szefostwo na indywidualne rozmowy.
Chce zachować anonimowość, bo wystąpił do sądu o anulowanie "dyscyplinarki“ i przywrócenie do pracy.
Zarządca łomżyńskiego PKS Bernard Aleksiejczuk nie zgadza się z zarzutami.
- Listy do premiera i wojewody zawierają kłamstwa i nie wykluczam wystąpienia do prokuratury - mówi stanowczo. - A co do "zastraszania“, proszę samemu przejść się po zakładzie i porozmawiać z ludźmi. Jeżeli ktokolwiek potwierdzi zarzuty, to w poniedziałek już mnie tu nie będzie.
Na plac przedsiębiorstwa wjeżdża nowoczesny autobus. Krzysztof Bugaj za kilkanaście minut wyruszy nim w trasę do Warszawy.
- Nic o żadnym zastraszaniu nie wiem - mówi. - O udziale w spółce każdy może swobodnie decydować.
W warsztacie dwaj mechanicy naprawiają autobus.
- A co tam gadać, my chcemy pracować - brzmi to dosyć dwuznacznie, ale zaraz dodają. - Najlepiej na swoim!
Rozdarte związki
Pracownicy PKS mają do wyboru: albo prywatyzację swojej firmy przez spółkę pracowniczą, albo jednoosobową spółkę skarbu państwa. Drugi wariant to brak kontroli nad swoim zakładem pracy. Spółka - to konieczność wyłożenia pieniędzy. Niemałych. W czerwcu ubiegłego roku zdecydowana większość załogi poparła tworzenie spółki. Teraz wiele osób wycofuje swoje deklaracje.
- Po pierwsze nie mamy pieniędzy - mówi Bogusław Łukaszewski, szef związku zawodowego kierowców. - Po drugie, nie możemy zgodzić się na te metody. Żądamy powtórnego referendum!
Zupełnie inne zdanie ma jego związkowy zastępca Krzysztof Walendziewski.
- Nic jeszcze nie jest przesądzone, zobaczymy ile deklaracji pozostanie, gdy znana będzie wycena przedsiębiorstwa - mówi.
Za spółką jest zakłądowa "Solidarność“, przeciw - "Solidarność '80“.
Przeciwny powtarzaniu referendum jest także zarządca Bernard Aleksiejczuk.
- Nie wiem, o co chodzi tym ludziom - mówi. - O uczciwą dyskusję, a nie narzucanie decyzji - odpowiada Bogusław Łukaszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna