Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Garnitur, fura i komóra

(jok, hel, elvis, PO, esz) [email protected]
Ile kosztują nas urzędnicy
Podczas gdy oficjele z suwalskiego ratusza korzystają z jednego wysłużonego passata, to 12 aut na usługach białostockich prezydentów i urzędników zakrawa na rozpasanie.

Mają do dyspozycji służbowe samochody i komórki, za które nie płacą z własnej kieszeni. To my utrzymujemy pracowników samorządowych. W niektórych urzędach naszego regionu zaczęto oszczędzać, by znalazły się pieniądze na ważniejsze rzeczy. Przodują w tym Suwałki.
Nie każdy szef dzieli się wozem
Białostocki magistrat dysponuje aż 12 autami. Większość z nich nie ma przypisanych użytkowników, pracownicy korzystają z nich w ramach potrzeb. Wśród nich są fiat stilo z 2006 r., równie nowy fiat grande punto oraz daewoo nubira, daewoo lanos i ford transit (wszystkie trzy z 1999 r.). Ekipa prezydencka nie dzieli się swoimi autami. Tadeusz Truskolaski i jego zastępca Adam Poliński jeżdżą fordami mondeo z 2005 r., Aleksander Sosna - alfa romeo z 2000 r., a Michał Wierzbicki - renault laguna z 1998 r.
Pracownicy UM w Łomży mają do dyspozycji trzy samochody. Najnowszy i najbardziej reprezentacyjny to skoda superb z 2004 r., który wozi prezydenta i jego zastępców, często też naczelników wydziałów. Nikt nie ma wyłączności na samochód.
W Ełku są dwa służbowe auta: Citroen Xara z 2002 r. i Hyundai Sonata z 2005 r.
- Używają ich nie tylko prezydent i zastępca, ale również pozostali urzędnicy - zapewnia Tomasz Czepułkowski, sekretarz UM w Ełku.
W Ostrołęce prezydentowi i jego zastępcom przypisany jest opel vectra z 2002 r. Poza tym magistrat ma renault kangoo (2001), poloneza caro (1998) i lublina-żuka.
Najbardziej oszczędni są prezydenci i urzędnicy z suwalskiego ratusza. Korzystają z jednego, wysłużonego volkswagena passata, kupionego sześć lata temu. W ramach oszczędności prezydent dojeżdża do pracy swoim autem, choć nie ma ryczałtu.
Sześć godzin przez komórkę
Jeśli chodzi o służbowe telefony, Białystok też jest potęgą. Urząd ma ich 218. Przysługują kierownictwu, naczelnikom i pracownikom, którym są niezbędne w pracy. Limity wynoszą od 400 (prezydent) do 50 minut (kierownicy referatów, pracownicy).
W Ostrołęce jest 28 służbowych telefonów komórkowych, w tym trzy do dyspozycji rady miasta oraz po dwa do dyspozycji straży miejskiej i Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Prezydent, wiceprezydenci i członkowie prezydium rady mają limity 300 zł. Pozostali pracownicy - w ramach abonamentu, zróżnicowanego w zależności od potrzeb. Pracownicy mogą korzystać do woli z telefonów stacjonarnych. Prywatne rozmowy są potem rozliczane.
Tylko dziesięciu urzędników łomżyńskiego ratusza ma służbowe telefony komórkowe: zastępcy prezydenta (prezydent zrezygnował z telefonu), pracownicy sztabu zarządzania kryzysowego, wydziału inwestycji, gospodarki komunalnej, biuro prasowe. Każdy ma limit rozmów, przeciętnie 50-100 bezpłatnych minut.
W Ełku służbowe telefony komórkowe przysługują kierownictwu urzędu, czyli wszystkim naczelnikom, sekretarzowi, zastępcy prezydenta oraz prezydentowi. Mają je też pracownicy, którzy często wykonują swoje zadania poza urzędem. W UM w Ełku jest 19 telefonów. Najniższy limit to 90 zł, a najwyższy - 300 zł (przysługuje zastępcy prezydenta). Prezydent nie ma limitu.
Jednak to Suwałki przodują w zaciskaniu pasa. Urzędnicy mają zaledwie siedem komórek służbowych, a rachunki nie przekraczają opłaty abonamentowej. Oszczędnie gospodaruje się materiałami biurowym, a na telefonach wprowadzono tzw. bramki.
Bankiety tylko w Białymstoku?
W Białymstoku budżet reprezentacyjny od lat utrzymuje się na tym samym poziomie - 140 tys. zł rocznie.
- Pieniądze te idą na kwiaty, ogłoszenia prasowe, nekrologi, publikacje promocyjne, prezenty dla gości, a także skromny catering - mówi Tomasz Ćwikowski, rzecznik prezydenta. - Jako że nie są to środki duże, z reguły są w całości wykorzystane.
WSuwałkach wydatki reprezentacyjne wyniosły w ub.r. 38 tys. zł, natomiast w Łomży są trudne do określenia, bo nie ma wyodrębnionego funduszu na ten cel.
- Oczywiście mamy takie wydatki, ale prezydent Jerzy Brzeziński znany jest z tego, że pilnuje każdej złotówki - mówi Łukasz Czech z biura prasowego UM w Łomży. - Nawet na sesjach rady nie podajemy kawy i ciastek jak w innych urzędach.
Ełk nie ma budżetu reprezentacyjnego. Wydatki na kawę czy ciastka nie są limitowane. Urzędnicy kupują to w ramach ogólnych wydatków, ale nie są to kwoty porażające.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna