Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni sejmiku potrzebują psychiatry

Anna Mierzyńska
Krzysztof Tołwiński (pierwszy z lewej) mimo kolejnych porażek z ochotą kandyduje na wicemarszałka. Na duchu podtrzymują go koledzy z PiS-u: K. Tylenda i M. Kozłowski.
Krzysztof Tołwiński (pierwszy z lewej) mimo kolejnych porażek z ochotą kandyduje na wicemarszałka. Na duchu podtrzymują go koledzy z PiS-u: K. Tylenda i M. Kozłowski. M. Kość
Kabaretem, a nie posiedzeniem sejmiku trzeba nazwać wczorajszą sesję. Z kolejnych wypowiedzi śmiała się nie tylko publiczność, ale i sami radni. A zarządu województwa znowu nie wybrano.

Bogusławowi Dębskiemu (PiS), który od kilku tygodni pełni funkcję marszałka-elekta, nie udało się zmienić patowej sytuacji w sejmiku. W głosowaniach koalicja PiS-Samoobrona ma tyle samo głosów, co opozycja: PO z PSL-em oraz Lewicą i Demokratami (15:15). Dębski nie zrobił zresztą nic, by impas przełamać. Wczoraj trzy razy pod rząd zgłosił Krzysztofa Tołwińskiego na stanowisko wicemarszałka - tego samego, którego już parę razy wcześniej radni nie chcieli wybrać. Tołwiński nie przejmował się kolejnymi przegranymi i podkreślał, że kandyduje na wicemarszałka z ochotą oraz że będzie to robił "zawsze i wszędzie". Także marszałek Dębski nie zmienił taktyki.
- Na co on liczy? - zastanawiali się radni opozycji. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że marszałek-elekt działał zgodnie z dyspozycjami władz podlaskiego PiS-u. Ich taktyka opierała się na przekonaniu, że przy kolejnym głosowaniu nad tą samą osobą ktoś z opozycji w końcu "pęknie" i zagłosuje za Tołwińskim. Choćby po to, by kompromitująca dla sejmiku sytuacja wreszcie się skończyła. Jego statut jest bowiem tak skonstruowany, że marszałek może zgłaszać ciągle tę samą kandydaturę i nie ma sposobu, by mu to uniemożliwić.
- Mam pytanie do Krzysztofa Tołwińskiego: czy pan ma wystarczający poziom rozsądku, by pełnić tak odpowiedzialne funkcje? - pytał swego byłego partyjnego kolegę prof. Adam Dobroński, prezes podlaskiego PSL-u. Tołwiński niedawno został bowiem usunięty z władz PSL-u za to, że popiera PiS.
- Proponuję panu profesorowi badania psychiczne po zadaniu takiego pytania - odpowiedział Tołwiński.
- Wykonam je, jeśli pierwszy zrobi je pan Tołwiński - natychmiast zripostował Dobroński.
Z tej wymiany zdań nic nie wynikło. Podobnie jak z późniejszego wniosku PO, by przerwać sesję. Wynik głosowania nad tym wnioskiem był dokładnie taki sam, jak nad kandydaturą Krzysztofa Tołwińskiego: 15 do 15. Podzielonych na połowy radnych pogodziła dopiero propozycja Karola Tylendy z PiS-u, by zrezygnować tego dnia z rozstrzygnięć personalnych. Ten wniosek przyjęto i nadal nie ma władz województwa.
Podlascy radni mają jeszcze tylko niecały miesiąc na powołanie zarządu. Jeśli nie zdążą do 21 lutego, czekają nas nowe wybory do sejmiku. Zanim do nich dojdzie, władzę w województwie przejmie komisarz, powoływany przez premiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna