Komentarz
Komentarz
To nie jest pierwszy sygnał na temat upolitycznienia prokuratury, który do nas dociera. Takiego działania nic nie usprawiedliwia. I skoro sam prokurator przyznaje, że czekał z zarzutami, by nie ingerować w kampanię wyborczą... Bezczynność w tej sytuacji była ogromną ingerencją w życie polityczne. Co do tego nie ma wątpliwości.
Anna Mierzyńska
Sprawa dotyczy oczyszczalni ścieków w Hryniewiczach. Do zatrzymania nie doszło, ponieważ musiałaby to zrobić w czasie kampanii wyborczej! Aby nie wnikać w politykę, ostatecznie przekazała sprawę do prokuratury w Rzeszowie.
Kozłowski i Sawicki podpisali się w 2002 r. pod protokołem odbioru oczyszczalni ścieków w Hryniewiczach, choć oczyszczalnia nie działała (i nie działa do dziś). Miasto zapłaciło wykonawcy 4 mln zł. W grudniu 2005 r. NIK po kontroli zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak ustalił tygodnik "Newsweek", chociaż w październiku 2006 r. prokuratura mogła już postawić zarzuty obu samorządowcom w tej sprawie, bo miała obciążającą ich opinię biegłych, nie zrobiła tego! Jak się okazuje, stało się tak z tego powodu, iż i Kozłowski, i Sawicki kandydowali na prezydenta Białegostoku (Kozłowski reprezentował PiS).
Ważne wybory
- Chodziło o to, by nie wpłynąć na przebieg wyborów - tłumaczył w niedzielę w TVN 24 prokurator Sławomir Luks. - Przesłuchania kandydatów mogły spowodować lawinę pretensji, że prokuratura celowo wikła te osoby w sprawę, by uniemożliwić im start w wyborach.
Luks nie zgadza się jednak z sugestią, że w ten sposób prokuratura nie przekazała wyborcom istotnych informacji na temat kandydatów: - Nie zafałszowaliśmy ich wizerunku - zapewnia. - Mam podejrzenie, że czego by prokuratura w takiej sytuacji nie zrobiła, i tak byłaby krytykowana. Istnieje przecież domniemanie niewinności. A gdyby w procesie oni zostali uniewinnieni, też byłyby do nas pretensje, że wpłynęliśmy na wynik wyborów.
Bez zarzutów
Postanowienie o postawieniu zarzutów samorządowcom powstało dopiero pod koniec listopada, czyli po drugiej turze wyborów. Byli członkowie zarządu dostali nawet wezwania na przesłuchanie.
- Ale później je anulowano, ponieważ sprawę przeniesiono do prokuratury w Rzeszowie. I to wszystko, co wiem na ten temat - zapewnia Marek Kozłowski. - Moim zdaniem to jakieś nieporozumienie, zagrywka polityczna. Że ktoś zawieszał śledztwo po to, żebym ja mógł startować w wyborach? Nic o tym nie wiem.
Krzysztof Putra, wiecemarszałek Senatu, zapewnia, że nie interweniował w tej sprawie: - Nigdy nie rozmawiałem z prokuraturą na ten temat ani na żaden inny. Nie należę do polityków, którzy próbują wpływać na prokuratorów.
O innych związkach podlaskiej polityki z prokuraturą czytaj już we wtorek w "Gazecie Współczesnej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?