Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My decydujemy o ich edukacji!

Katarzyna Patalan [email protected]
Mieszkańcy przyprowadzili na pikietę dzieci. Niektóre z nich do miejskiej szkoły mają bliżej, niż do przydzielonej przez wójta.
Mieszkańcy przyprowadzili na pikietę dzieci. Niektóre z nich do miejskiej szkoły mają bliżej, niż do przydzielonej przez wójta. Fot. K. Patalan
Wysokie Mazowieckie Gminni radni chcą odzyskać dzieci z miejskich szkół. Rodzice protestują.

Nikt nie będzie decydował o tym, gdzie mają się uczyć nasze dzieci! - krzyczą zbulwersowani rodzice zebrani w Urzędzie Gminy w Wysokiem Mazowieckiem. Protestowali przeciwko przyjętej przez radnych uchwale wprowadzającej obwody szkolne w gminie.

Tajne przez poufne
Ani sołtysi, ani radni, ani wójt nie poinformowali mieszkańców gminy o zamiarach utworzenia obwodów.
- Pominięto nas, a przecież to nas dotyczy i naszych dzieci - mówią rodzice. - Nikt nie pytał o nasze zdanie i opinię. Postawiono nas przed faktem dokonanym. Nie zgadzamy się na takie traktowanie.
Wójt broni się tłumacząc, że nie miał obowiązku informować rodziców. Poza tym - podkreśla - uchwałę przyjęli radni, a nie on.
- Tylko jeden radny był przeciw - tłumaczy Henryk Wyszyński, wójt gminy Wysokie Mazowieckie. - Obecnie ok. 200 dzieci z gminy uczy się w miejskich szkołach, a za nimi idą pieniądze do miasta.
Wójt oblicza, że na dowożenie uczniów z gminy do miasta, rocznie wydaje 160 tys. zł.
- Te pieniądze mogłyby zostać w gminie - przekonuje. - Poza tym w wiejskich szkołach jest coraz mniej dzieci. Jeżeli chociaż część z nich nie wróci do przypisanych im szkół, to staniemy przed koniecznością likwidacji najmniejszych.
Rodzice nawet nie chcą słyszeć o przenoszeniu dzieci.
- Sam kończyłem szkołę w Wysokiem i chcę, żeby moje dzieci też tu się kształciły - mówi stanowczo Krzysztof Roszkowski. - Poza tym w mieście są lepsze warunki, jest hala sportowa i basen.

Wójt mydli oczy
- Wójt zapewnia, że uchwała nie zabrania nam posyłać dzieci do miejskich szkół, ale burmistrz Jarosław Siekierko zapowiada, że ich nie przyjmie - mówi jedna z mam.
- Burmistrz kłamie - ripostuje wójt. - To jego obowiązek.
Jednak burmistrz twierdzi, że sprawa nie jest taka prosta jak ją rysuje wójt.
- Po pierwsze, nie można przyjąć uchwały, która sprawia, że inny samorząd nie ma możliwości rozsądnego zorganizowania pracy swoich jednostek, w tym przypadku oświatowych - tłumaczy Jarosław Siekierko. - Wójt jest w błędzie. Mogę nadal przyjąć te dzieci, ale to już nie jest mój obowiązek. W dodatku nie ma gwarancji, że we wrześniu wrócą do nas i ile ich będzie.
Niepewność najbardziej komplikuje życie placówek oświatowych w mieście.
- Do końca kwietnia dyrektorzy muszą zaplanować pracę na przyszły rok, ustalić siatkę godzin i liczbę potrzebnych nauczycieli - podkreśla Siekierko. - A to na razie niemożliwe.
Rodzice dzieci, które miałyby od września wrócić do wiejskich szkół, żądają zwołania specjalnej sesji rady i unieważnienia uchwały o utworzeniu obwodów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna