Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak oni śpiewają!

Jolanta Gadek [email protected]
Robert Moskwa czyli dr Rogowski z „M jak miłość” żartuje, że nie umie śpiewać, ale jak widać prezentuje się nieźle
Robert Moskwa czyli dr Rogowski z „M jak miłość” żartuje, że nie umie śpiewać, ale jak widać prezentuje się nieźle A. Zgiet
Choć każdy z nich aktorstwo ma we krwi, choć każdy ma na koncie wiele wspaniałych ról, choć dzięki rolom w serialach osiągnęli szczyty popularności, gdy wychodzą na scenę, żeby zaśpiewać, zżera ich trema. Bo - jak mówią - obudził się w nich duch rywalizacji i nie chcą zawieść swoich fanów. Jak oni śpiewają?

Chwilę przed rozpoczęciem emisji programu "Jak oni śpiewają" emocje w studiu "Polsatu", mieszczącego się w olbrzymich halach na warszawskiej Woli, sięgają zenitu. Program jest emitowany na żywo. Kamery i mikrofony są bezlitosne: wychwycą każde potknięcie, każdy źle zapięty guzik, błyszczący nos czy fałszywy ton.
Grażynka pociesza Wiki
Co chwilę publiczność, która zajmuje miejsca wokół okrągłej, obrotowej sceny, elektryzuje pojawienie się kolejnej gwiazdy. Kolejno opuszczają garderoby i srebrnym tunelem docierają pod scenę. Małgorzata Ostrowska-Królikowska, czyli Grażynka z "Klanu", obejmuje zdenerwowaną Agnieszkę Włodarczyk, czyli Wiki z serialu "Plebania". Włodarczyk prezentuje się świetnie w długiej, błyszczącej, jasnej sukni ściśle przylegającej do ciała. Jest stremowana, bo stoi przed nią bardzo trudne zadanie: ma zaśpiewać przebój Czesława Niemena "Sen o Warszawie". A to, jak wiadomo, jest bardzo duże wyzwanie.
Katarzyna Cichopek biega z miejsca na miejsce z plikiem kartek w dłoni. To ona za chwilę będzie - wraz z Krzysztofem Ibiszem - zapowiadać kolejnych uczestników programu, zadawać pytania im oraz wspierającym ich psychicznie członkom rodzin oraz znajomym. Po Krzysztofie Ibiszu nie widać tremy. Nic dziwnego: on prowadzi wszelkiego rodzaju teleturnieje, reality show i programy telewizyjne od wielu lat. No i poza tym na nogach na wygodne tenisówki, a Katarzyna Cichopek biega po śliskiej, błyszczącej scenie w złotych klapkach na bardzo wysokiej szpilce...
Piękną Katarzynę wspiera duchowo jej partner życiowy Marcin Hakiel, tancerz, z którym wygrała "Taniec z gwiazdami". To nie kto inny, tylko właśnie on, przygotowuje choreografię programu. Tuż przed rozpoczęciem nagrania pojawia się na scenie i zabawia publiczność ucząc ją tańca do piosenki hiszpańskiego zespołu, którą wkrótce zaśpiewa Marzena Sztuka, czyli Halina Kiepska z serialu "Świat według Kiepskich".
Gwiazdy nie tylko na scenie
To trudne zadanie, bo publiczność ma poważne problemy ze skupieniem uwagi. Dlaczego? Bo część miejsc jest przeznaczona dla znajomych i członków rodzin gwiazd.
- O kurcze, to przecież Olaf Lubaszenko - ekscytuje się młoda dziewczyna. - Wygląda tak samo, jak w filmach. A obok niego... a niech mnie, to przecież Michał Milowicz!
Olaf Lubaszenko pojawił się tu po to, żeby wesprzeć duchowo Agnieszkę Włodarczyk, z którą przyjaźni się od wielu lat. Zajmuje miejsce obok mamy Agnieszki, która ściska w dłoniach album ze zdjęciami swej pociechy. Michał Milowicz z kolei kibicuje Markowi Siudymowi, który wraz z nim występuje w serialu "Sąsiedzi". Co chwilę podbiega do nich Małgorzata Lewińska, która sprawia wrażenie równie roztrzepanej, jak jej bohaterka z "Sąsiadów". Lewińska odpadła już z programu, ale przyszła obejrzeć występ konkurentów, których występy bardziej przypadły do gustu publiczności. Wśród publiczności można dostrzec też Pawła Królikowskiego, męża serialowej Grażynki z "Klanu".
- O, idzie Kusy. Wygląda tak samo, jak w "Ranczu" - rozlega się szept wśród publiczności.
Królikowski podchodzi do swojej żony i niezrażony faktem, że śledzą ich setki oczu, obejmuje ją. Podczas programu wielokrotnie w podobny sposób zamanifestuje jeszcze swoje uczucie, jakim darzy żonę.
Olaf jak miś
Olaf Lubaszenko z uśmiechem pozuje do zdjęć wszystkim, którzy go o to poproszą. Obejmuje brunetki, blondynki, podaje dłoń ich braciom i chłopakom, składa autografy. Producenci programu trochę się denerwują, bo nie wszyscy członkowie jury zajęli swoje honorowe miejsca na scenie. Rudi Schubert siedzi wyluzowany i uśmiechnięty, podobnie jak postrach wokalistów Elżbieta Zapendowska. Brakuje Edyty Górniak, która słynie z tego, że wpada do studia ostatnia, a wychodzi pierwsza. Jej fani nie mają zbyt wiele szans na autograf, nie mówiąc już o wspólnym zdjęciu.
Wreszcie gasną światła, a światła jupiterów kierują się na Katarzynę Cichopek i Krzysztofa Ibisza. Ci muszą ogłosić decyzję widzów, którzy w głosowaniu musieli wybrać, który z dwóch aktorów: Małgorzata Ostrowska-Królikowska czy Marzena Sztuka pożegnają się z programem. Umiejętnie stopniują napięcie. Okazuje się, że widzom do gustu przypadła bardziej Halinka Kiepska. A zatem Grażynka z "Klanu" - zgodnie z regulaminem programu - zasiada w jury na to jedno nagranie.
Złośliwości gwiazd
- Czuję się wreszcie wolna! - mówi jakiś czas później Małgorzata Ostrowska-Królikowska. - Udział w tym programie był dla mnie strasznym stresem. Nie sądziłam, że tak będzie. Edyta Górniak dokuczała nam, że aktorzy nie umieją występować na żywo, bo w serialach kręcimy duble, a piosenkarz musi przez cały czas śpiewać na żywo na estradzie. Ale to przecież nieprawda, bo gdy piosenkarze nagrywają utwory w studiu, to też powtarzają piosenki wielokrotnie. A my z kolei przecież występujemy na żywo w teatrze. Denerwowałam się, bo ja wcześniej nigdy nie próbowałam śpiewać na scenie. Nie znałam tej całej aparatury. Dopiero niedawno zorientowałam się, że powinnam wkładać te słuchawki do ucha po to, żeby słyszeć, jak śpiewam. A ja tego nie robiłam i śpiewałam zupełnie intuicyjnie, nie słysząc się. Realizatorzy nie chcieli mi w to uwierzyć.
- Bardzo się cieszę, że Małgosia uwierzyła w to, że może śpiewać - dodaje jej mąż, Paweł Królikowski. - Do tej pory tego nie robiła. A to ważne, żeby wciąż w życiu próbować czegoś nowego.
Po Małgorzacie Ostrowskiej-Królikowskiej na scenie pojawia się Marzena Sztuka. Skacze, śpiewa, ubrana w białe kozaki i kolorową krótką sukienkę w niczym nie przypomina zgorzkniałej, spokojnej Haliny Kiepskiej.
- No cóż, ponoć nie suknia zdobi człowieka, ale... wiadomo jak to jest. Jak cię widzą, tak cię piszą. Halinie panie stylistki wynajdują ubrania w lumpeksach. A ja, jako ja, Marzena Sztuka, ubieram się głównie w dżinsy, sportowe bluzy i skórzane kurtki. I zapewniam, że mam zupełnie inny temperament niż Halina.
Włodzimierz Matuszak, jak przystało na księdza proboszcza z serialu "Plebania", zaśpiewał nostalgiczną, spokojną piosenkę. Tyle że była to piosenka "Jej portret". Utwór dedykował swojej żonie. Andrzej Nejman, czyli Waldek Złotopolski z serialu "Złotopolscy", po prostu tryskał energią na scenie. Zachwycił jurorów nie tylko swoją interpretacją angielskojęzycznego przeboju, ale też... białą czapeczką.
- Chciałbym w końcu wylosować jakąś polską, spokojną piosenkę, którą mógłbym zaśpiewać swojej nowo narodzonej córeczce - mówi Nejman.
Jego córka przyszła na świat miesiąc temu.
Gdy na scenie pojawiła się Edyta Herbuś, wśród męskiej części widowni przebiegł szmer. Tancerka, którą wylansował program TVN, a od niedawna także początkująca aktorka (Ula z "Na Wspólnej"), co prawda śpiewa dość kiepsko, ale za to rusza się i wygląda świetnie.
Tak samo, jak jej konkurentka,
czyli Natasza Urbańska. Ta aktorka Teatru Buffo, a prywatnie towarzyszka życia szefa tegoż teatru Janusza Józefowicza szerszej publiczności jest znana głównie jako Silene z serialu "Fala zbrodni".
- To nieprawda, co tabloidy piszą o naszej wzajemnej niechęci z Edytą Herbuś - twierdzi Natasza, która śpiewa i tańczy od wielu lat w "Buffo". - Śmiejemy się z tego razem z Edytą.
Ale widać, że Nataszy bardzo zależy na wygranej. Jest jedną z faworytek programu i wraz z Agnieszką Włodarczyk uzyskuje najwyższe noty u jury. Pod warunkiem, że...
- Jest dobrze, gdy nie uprawiasz niepotrzebnej akrobatyki na scenie - dokucza jej Edyta Górniak. - Teraz akrobatyki nie wykonywałaś i było dobrze.
- Nie zawsze zgadzam się z opiniami pani Edyty - mówi Urbańska. - Ale to ona jest tu jurorem...
W przeciwieństwie do Agnieszki Włodarczyk, Nataszy Urbańskiej czy Marzeny Sztuki, Robert Moskwa, czyli dr Rogowski z serialu "M jak miłość", nie przejmuje się opiniami i notami jurorów.
- Zgodziłem się wziąć udział w programie, bo poprosiła mnie o to osobiście Nina Terentiew - mówi aktor. - Traktuję to jako zabawę. Przecież ja nie umiem śpiewać! Wiedziałem o tym od początku i wcale nie mam żadnych aspiracji w tym względzie, podchodzę do tego wszystkiego na luzie. Podejrzewam, że widzowie głosują nie na tych, którzy najlepiej śpiewają, ale na tych, którzy kreują ich ulubionych bohaterów. A wiadomo, że każdy ma swój ulubiony serial...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna