Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mieli nadziei na przeżycie

Katarzyna Jabłonowska [email protected]
Felicja Nowak  jest jedną z nielicznych, którzy przeżyli zagładę białostockiego getta.
Felicja Nowak jest jedną z nielicznych, którzy przeżyli zagładę białostockiego getta.
300 Żydów, którzy 64 lata temu zaczęli powstanie w białostockim getcie nie miało nadziei na zwycięstwo z uzbrojonymi w artylerię i czołgi nazistami. Chcieli tylko dobrej śmierci.

Eksterminacja białostockich Żydów rozpoczęła się już w pierwszych dniach nazistowskiej okupacji na przełomie czerwca i lipca 1941 roku. W Wielkiej Synagodze przy ul. Suraskiej żywcem spalono wówczas kilkaset osób, a kolejne tysiące rozstrzelano w lesie na Pietraszach.
Z biegiem dni zaostrzano represje w stosunku do tych, którzy zostali przy życiu. Podobnie jak w innych miastach i tu Żydzi musieli nosić na ubraniach gwiazdy Dawida i znosić kolejne upokorzenia. Kolejnym etapem represji, który nastąpił niedługo później, bo 1 sierpnia 1941 r. wszystkich wyznania mojżeszowego przesiedlono getta. Na niewielkim terenie rozciągniętym między ulicami: Lipową, Sienkiewicza i Poleską mieszkało wówczas 60 tys. ludzi.

64. rocznica wybuchu powstania w getcie

64. rocznica wybuchu powstania w getcie

Główne uroczystości obchodów 64. rocznicy wybuchu powstania w getcie białostockim odbyły się wczoraj o godz. 12, na ul. Żabiej, w miejscu dawnego cmentarza gettowego. Wzięli w nich udział przedstawiciele ambasady Izraela w Polsce - sekretarz ambasady Yakoov Finkelstein, rabin gminy warszawskiej - Maciej Pawlak, kombatanci, a także władze miasta i województwa oraz mieszkańcy miasta.
Wcześniej, o godz. 11, białostocza- nie złożyli kwiaty przy pomniku spalonej synagogi przy ul. Suraskiej.

- W białostockim getcie przeżyłam 2 lata. Mieszkałam tam z mamą i babcią. Tata zginął jeszcze w 1941 roku. Zabrali go z domu kilka dni po tym jak wróciłam pieszo z Grodna, gdzie przebywałam, gdy wtargnęli Niemcy. Późnej dowiedzieliśmy się, że rozstrzelali go na Pieraszach - opowiada Felicja Nowak, jedna z nielicznych, którzy ocaleli z piekła jakie naziści zgotowali żydom w Białymstoku. Kiedy wybuchała wojna miała niespełna 15 lat. Przebywała wtedy w Warszawie, skąd przyjechała z mamą do Białegostoku, by tu ukryć się u rodziny ojca.
Warunki panujące w getcie były straszne. Naziści ograniczali przydziały jedzenia, niektórych zmuszali do pracy, zabraniali zgromadzeń i handlu jednocześnie zmuszając żydów do płacenia coraz to nowych podatków. W nocy z 15 na 16 sierpnia 1943 r. przystąpili do ostatecznej likwidacji getta. Wtedy też Żydzi, pod dowództwem Mordechaja Tenenbauma, rozpoczęli nierówną walkę, trwającą tylko kilka dni. Większość z powstańców poległa. Tylko nielicznym, udało się uciec do Puszczy Knyszyńskiej. Mimo to, powstanie w białostockim getcie było, pod względem wielkości, drugim po warszawskim zrywie ludności wyznania mojżeszowego.
- Kiedy wybuchło powstanie byłam już na Pietraszach. Czekałam na transport i... na śmierć. Cudem udało mi się stamtąd uciec. Pomogli mi nieznajomi Polacy. Potem przez niespełna rok ukrywano mnie na strychu nad stajnią w jednej z okolicznych wsi - wspomina Felicja Nowak.
O skali mordów nazistów najlepiej świadczą liczby - z 50 tys. Żydów, którzy zamieszkiwali Białystok przed II wojną światową, ocalało kilkuset.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna