Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce jak brama

Joanna Klimowicz [email protected]
Anna Tuszyńska jest terapeutką dzieci - ofiar przemocy
Anna Tuszyńska jest terapeutką dzieci - ofiar przemocy A. Zgiet
Są w różnym wieku. Wykształcenie - od podstawowego do magisterium z "ozdobnikami";. Łączy je to, że robią rzeczy niezwykłe, zmieniają swoje otoczenie, inspirują, "zarażają"; energią, otwartością, ciepłem, tolerancją. Wszystkie te panie są jak akacje - drzewa miododajne, potrafiące przeżyć w trudnych warunkach. Silne i delikatne.

Pod blokiem gwarno jak w ulu. Rodzice wyciągnęli na podwórko kolorowe stoliczki, na które sami się zrzucili, maluchy poustawiały na nich klatki ze swoimi ukochanymi chomikami i najlepsze zabawki. Pisku jest co niemiara, kiedy bawią się w "Starego niedźwiedzia", starego przecież jak świat. Potem siadają na kocach na schodkach i zamierają, zasłuchane w bajkę o żółwiu. Dziewięciomiesięczna Misia w pomarańczowym kubraczku nawet się nie skrzywi w ramionach starszego zaledwie o parę lat chłopczyka. A i nastolatki - trochę ze wstydem, bo to przecież nie uchodzi! - zaglądają na wesołe podwórko. Jest takie miejsce w Białymstoku, to nie bajka dla grzecznych dzieci. To codzienność mieszkańców ul. Andersa 5b. Stworzyli wspaniały klimat dla swoich pociech i dla siebie, przede wszystkim dzięki pani Eli - najlepszej sąsiadce i przedszkolance z powołania. Niezwykłej kobiecie.
Ela nasza kochana
Elżbieta Krasoń pracowała jako księgowa, dziś jest już na wcześniejszej emeryturze. Opiekuje się niepełnosprawną córeczką Kasią. To dzięki niej zna tyle zabaw, także integracyjnych i edukacyjnych. Kasia pięknie bawi się z dziećmi sąsiadów, a one oswajają się z innością. Ale czasem Kasię - sporą już pannicę - trzeba zostawić na troszkę samą, żeby nauczyła się samodzielności. Wtedy pani Ela pilnuje dzieci sąsiadów. Pilnuje, bo dzieci uwielbia. Grosza za to nie bierze. Popołudniami, zwłaszcza gdy jest ciepło, wymyśla im takie "fiesty", że próżno o tym marzyć w najlepszym nawet przedszkolu. Każde do niej lgnie, przysięgając na wszystko, że woli pójść do niej na placki drożdżowe niż jechać w niedzielę do babci. "Ela!" - wołają po prostu, a ona bardzo lubi tę bezpośrednią formę. Nie tylko bawi się z dziećmi, wymyślając pikniki na dachu garażu, ale i uczy najmądrzejszych i najbardziej potrzebnych w życiu rzeczy. Zimą w oknach klatek zawiesza z nimi kolorowe obrazki i wycinanki z motywem wiosny. Gdy już nadjedzie, sadzi kwiaty i krzewy, podlewa je, zbiera papierki z podwórka, ale przede wszystkim czyta. Poważnie potraktowała akcję "Cała Polska czyta dzieciom" i punktualnie o godz. 17 siada na schodach, wręcza najmniejszemu słuchaczowi transparent, drugiemu każe nastawić minutnik i zaczyna czytać "Opowieści z morałem". I dzieci, i dorosłych odpytuje potem z treści! Najhuczniej świętowany jest na Andersa Dzień Dziecka, ale i w ostatni weekend wakacji, czyli właśnie teraz, będzie moc atrakcji. Szykuje się "ognisko" ze świecami zamiast ognia, tańcami, piosenkami i wspominkami z wakacji.
Dzieci w bloku jest około 30, w tym sześcioro niespełna rocznych, kolejne dwie panie są w ciąży.
- My tu LPR mamy co roku - śmieją się mieszkańcy. - Całkowicie prorodzinni jesteśmy i dzieci naszych kupa! A pani Ela każde nowe wita szczególnie! Ma Kasię, męża, psa, chory kręgosłup, ale serce do każdego dziecka wielkie i otwarte szeroko jak Brama Floriańska.
- Prawdę mówiąc, wszyscy przyzwyczailiśmy się do tej naszej wspólnej troskliwej mamy, ale przecież nie jest to ani zwyczajne, ani powszednie! - mówi sąsiadka Ewa Żukowska. - Obserwuję to piąty rok i jestem pełna podziwu i wdzięczności. I za nic nie zamienię mieszkania na większe w innym miejscu! Pani Elu, dziękujemy!
Wdzięczność moja nie ma granic...
Krystynę Flant, gospodynię domową z Dobrzyniówki k. Zabłudowa, cała gmina stawia za przykład. Wychowuje sześcioro dzieci w różnym wieku i czworo wnucząt. Wiele lat pracowała jako sprzątaczka, a po redukcji etatów w spółdzielni mieszkaniowej chwyta się każdego zajęcia, żeby związać koniec z końcem. Mimo tych trudności jest "duszą wsi", jak mówią ludzie. Stworzyła Koło Gospodyń Wiejskich, jeździ z chórem Folwarczanki po okolicznych festynach, prowadzi szkolne imprezy tak, że dyrekcja nie może się bez niej obejść. Wiele czasu poświęca swojej parafii, uczy dzieci piosenek maryjnych.
- Tylko w mamie miałam oparcie, gdy życie mnie skrzywdziło. Dzięki niej wyszłam z depresji. Jest najbardziej niezwykłą osobą, jaką znam - jej córce, Urszuli, aż głos łamie się ze wzruszenia.
- Złoty człowiek - dodaje Irena Sienkiewicz, 84-letnia niepełnosprawna staruszka, którą pani Krystyna opiekuje się od lat. Robi jej zakupy, sprząta, gotuje. - Wdzięczność moja nie ma granic...
Wszystko zależy od marzeń
Ileż jest takich kobiet, które swoje wykształcenie, talent organizacyjny i doświadczenie zawodowe wykorzystują do tego, by pomagać innym! Anna Kloza, nauczycielka z VI LO w Białymstoku, jak nikt inny uczy tolerancji, przełamuje stereotypy o Holokauście, jest dla swoich uczniów drogowskazem wrażliwości. Nie ugięła się nawet wówczas, gdy jej dane osobowe, nawet telefon komórkowy i adres, zostały umieszczone na faszystowskiej stronie internetowej. Ewa Jasińska z Ośrodka Wspierania Inicjatyw Pozarządowych w Białymstoku stała się "niezwykłą Polką"; dla pań - radnych i sołtysów, dla których prowadziła wykłady w ramach projektu "Pejzaż wiejski kobietą malowany". Podziwiają ją za niezwykłe ciepło, dar przekonywania i przekazywania wiadomości. Można jej słuchać całymi godzinami i nie nudzić się - zachwycają się sołtyski.
Anna Zielińska z Grajewa z kolei jest urodzoną społeczniczką. Jako osoba niepełnosprawna nie skupia się na sobie, ale "swoją bezkompromisową postawą daje decydentom do zrozumienia, że niepełnosprawny to też człowiek wartościowy". Jest współzałożycielką Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Społecznych na rzecz Osób Niepełnosprawnych. W jej biurze wisi motto: "Wszystko na świecie zależy od marzeń".
Równie aktywną i nieznającą pojęcia "nie da się"; osobą jest Kasia Niziołek, asystentka w Instytucie Socjologii UwB i wiceprezeska Fundacji Uniwersytetu w Białymstoku. Organizuje imprezy kulturalne, szkoli młodych liderów i dba, by historia podlaskich miasteczek nie zatarła się w pamięci pokoleń. O energii Anny Świętochowskiej, dyrektora Szkoły Muzycznej I i II st. w Białymstoku oraz założycielki Fundacji Podlaskie Centrum Sztuki, też można napisać epopeję. Ania z żelazną konsekwencją i ciepłym uśmiechem szkoli swoich podopiecznych nie tylko w dziedzinie gry na instrumentach, ale też odkrywa w nich pokłady wrażliwości, zaraża bakcylem sztuki. Jej miłością jest teatr i muzyka poważna. Spektakle z jej muzyką obsypywane są nagrodami, a Ania z powodzeniem koncertuje w kraju i za granicą.
Na miano "niezwykłej Polki"; z pewnością zasługuje też Mirosława Siemieniuk-Morawska, kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Dubiczach Cerkiewnych, rozwijająca zainteresowania mieszkańców gminy tematyką kultury białoruskiej, ojczystych tradycji, zwyczajów, obrzędów. A także Maria Talarczyk z Sokółki, zwana "Owsiakiem w spódnicy";, prezes Fundacji "Fundusz Pomocy Społecznej" od lat pomagająca osobom biednym i samotnym oraz zdolnym niezamożnym stypendystom.
Podlaskie Akacje
- Nie czuję się niezwykłą Polką i wcale nie wiem, czy fajnie jest być niezwykłym - śmieje się Anna Tuszyńska, terapeutka i założycielka Centrum Ochrony Dziecka i Rodziny przed przemocą Stowarzyszenia KLANZA w Białymstoku. Pierwszej placówki tego typu w regionie. Jej praca jest bardzo trudna, bo przygotowuje dzieci skrzywdzone do przesłuchań. Bywa, że są to ofiary przemocy seksualnej.
- Jestem bardzo zwyczajna, jestem mamą, pracuję w zespole. Ale wiem, że fajnie jest robić niezwykłe rzeczy! - mówi.
Co wspólnego mają ze sobą te wszystkie te kobiety, poza tym, że robią rzeczy niezwykłe? Są one nominowane do Konkursu o Tytuł Niezwykłej Polki, organizowanego przez kilkanaście organizacji pozarządowych pod wspólnym szyldem "Akcja Akacja". Kandydatki wyłaniane są we wszystkich 16 województwach. W woj. podlaskim koordynatorem akcji jest Katarzyna Kruszewska z Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych, a w kapitule zasiada m.in. Agnieszka Tarasiuk, artystka, prezes Stowarzyszenia Edukacji Kulturalnej WIDOK, ubiegłoroczna laureatka Akcji Akacja. Tegoroczny finał przewidziany jest na jesień. W znanych miejscach publicznych w całej Polsce zasadzone zostaną już po raz drugi drzewka akacji - symbol rozwoju i wkładu kobiet w środowiska lokalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna