Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie taka cicha ta Karolina

Joanna Klimowicz [email protected]
W domu śpiewa do godz. 21. W Gardzienicach zdziera gardło i tańczy do 1. Dopiero po fizycznym zmęczeniu pojawia się natchnienie.
W domu śpiewa do godz. 21. W Gardzienicach zdziera gardło i tańczy do 1. Dopiero po fizycznym zmęczeniu pojawia się natchnienie. B. Maleszewska
"To znój zawodowy" - śmieje się Karolina Cicha, dźwigając swój akordeon, gitarę, bębny i grzechotki. Musi mieć azyl, dokąd może wracać po koncertach. To jej białostocki dom. Wśród reprodukcji Chagalla, chrupiąc czekoladę i misiaczki, tworzy swoją magiczną muzykę.

Karolina to sama energia. Objawiająca się w łopocie jej zamaszystej spódnicy, w zaraźliwym śmiechu, ale przede wszystkim w głosie, kiedy śpiewa. W głosie, który jest "niezwykłym darem od Boga", jak powiedział charyzmatyczny bard, juror festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie Marek Tercz. "Śpiewa tak ekspresyjnie, że gdy wejdzie na scenę wszystko poza słowami i dźwiękami przestaje się liczyć" - tak recenzuje jej koncert Wojciech Hyla w "Rzeczpospolitej". Obsypana pochwałami młoda artystka jest białostoczanką. Choć teraz białostockie mieszkanie jej i Kajtka służy jej tylko jako chwilowy azyl pomiędzy koncertami i spektaklami, to jednak Karola przyznaje, że z tego miasta, z tej kultury i z tych ludzi, wśród których wyrosła, bierze się jej odczuwanie świata.

Uwaga, śpiewam w PKP!
Właśnie wróciła z premiery "Ifigenii w Aulidzie" w teatrze La MaMa w Nowym Jorku. Zanim wyfrunie znowu, na koncerty do Monachium (z akordeonistą i perkusistą Robertem Jurćo), kursuje miedzy Białymstokiem, Warszawą a Akademią Praktyk Teatralnych Gardzienice. Kursuje pociągiem lub autobusem. Smukła dziewczyna z plecakiem, akordeonem, gitarą, klawiszami, bębenkami i grzechotkami, dźwigająca w sumie tyle, ile waży - jakieś 50 kg - stanowi nie lada atrakcję wśród podróżnych. Zwłaszcza, jak zaczyna się rozśpiewywać, bezskutecznie próbując znaleźć odludne miejsce. Tak sobie "dziamga", a obce dzieciaki najpierw nieśmiało zaglądają przez okno do przedziału, potem włażą i śpiewają sobie wszyscy razem. W ubiegłym roku, kiedy jechała na krakowski festiwal szalenie spięta (zresztą wygrała go autorską piosenką "O miłości wroga"), ostrzegała przed wejściem do przedziału wszystkich podróżnych: "Uwaga, ja będę śpiewać!". Nie ulękła się tylko sympatyczna kobieta, jak okazało się później - mama muzykujących braci Molendów.

Gratulujemy - sąsiadki z góry
W białostockim mieszkaniu Karoli do połowy dnia króluje cisza. Pomiaukuje tylko kotka Cichy (jej pani długo myślała, że to kot), siedząc na drewnianym kufrze pradziadka, sprowadzonym z USA. Kajetan śpi, Karola męczy się nad doktoratem. Żeby móc się skupić, nie odbiera komórki i nie zagląda do netu. Strasznie dla niej trudne to przeskakiwanie od tworzenia energicznej muzyki i tańca do skupienia i czytania. Kończyła białostocką polonistykę, ciepło wspomina praktyki w III LO w klasach humanistycznych Marii Bartnickiej i długo poważnie myślała o pracy nauczyciela. Ale komponowała od dziecka, grała ze słuchu na pianinie na dwie ręce i w końcu uznała, że jakkolwiek ciężko żyć wciąż na walizkach, wciąż w podróży, to w szkole przecież długo by nie wytrzymała. Rzuciła się w muzykę i teatr.

Około godz. 14 może już sobie z czystym sumieniem poćwiczyć. Otwiera fortepian. Na klawiaturze kartka-przypominajka: "Patrz się na ludzi!". Zakłada na brzuch akordeon, na stopy grzechotki. Spod jej palców płyną pierwsze takty "Okien". W tym mieszkaniu gra i śpiewa od dziecka, więc jakby dla równowagi nigdy nie robiła głośnych imprez z przyjaciółmi. Śmieje się, że sąsiadów ma idealnych. W drodze powrotnej z Konkursu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu (gdzie zajęła w ubiegłym roku drugie miejsce) udzielała wywiadu Radiu Białystok. Po powrocie na drzwiach zastała kartkę: "Gratulujemy Karolinko - sąsiadki z góry".

- No co za mili, piękni, cudowni ludzie! - cieszy się Karolina. - Słuchali "Rebeki" trzy razy dziennie przez trzy miesiące, teraz jeszcze słyszą ją w radio i nadal im się podoba!

Pupą na fortepianie
Trudno wyobrazić sobie, by się nie spodobało. Karolina operuje emocjami po mistrzowsku, zawieszając swój silny głos w szepcie, by przejść do krzyku lub melodyjnych wokaliz. Aranżacje tworzy samiuteńka, czasem sama pisze też muzykę i słowa. Znane standardy przefiltrowuje przez swoją wrażliwość tak, że zaczynają żyć nowym życiem, na nowo błyszczeć. Wystarczy posłuchać jej debiutanckiej płyty, nagranej w lutym 2007 r. w białostockim Studiu Rembrandt (w sprzedaży od września). Pobrzmiewają w niej etniczne wpływy norweskie, rosyjskie, białoruskie, cygańskie, ukraińskie, żydowskie. Ale najwięcej jest Karoliny - takiej mieszanki jazzowo-soulowej z nutką "Piwnicy pod Baranami". Dopiero jednak, gdy widzi się na żywo jej skupioną, uduchowioną twarz i te instrumenty, którymi operuje niezależnie jeden od drugiego, rozumiemy, co znaczą słowa "kobieta-orkiestra". Święcąca triumfy na Chansonsfestival w Kolonii, Pani Sibley ze spektaklu "Umarli ze Spoon River" w Teatrze Telewizji, Ifigenia u Włodzimierza Staniewskiego.

- Chciałabym grać z lepszymi ode mnie muzykami. Dużo pracować nad muzyką, w tę stronę rozwijać to, co się nazywa karierą - planuje Karolina. - Na razie bardziej inspiruję reżyserów do angażowania mnie jako aktora.

Wszystko wskazuje na to, że każde jej zamierzenie się uda. Odnalazła się w Gardzienicach, gdzie nikt nie wymaga żmudnego grania z nut, tylko... zagrania na pianinie pupą. Oj, co by powiedziała na to Jolanta Chlebowicz? Która usiłowała zaszczepić Karoli muzyczne wykształcenie akademickie i która zaliczyła porażkę wychowawczą, bo Karola nijak nie dała się nagiąć, czego dziś trochę się wstydzi... Karolina z zapałem gromadzi materiał na następną płytę i snuje plany koncertowe z Robertem Jurćo. "Założę mu cylinder" - cieszy się, że będzie tak fajnie wyglądać u boku wielkiego faceta. Trapi ją tylko jedna myśl - kiedy będzie mogła koncertować dla swojej publiczności, w swoim Białymstoku? Ostatnie rozmowy z dyrekcją Famy spełzły na niczym, bo "jej muzyka jest zbyt ambitna na ostatki"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna