Usuwanie skutków wichury trwało kilka miesięcy. Teraz o nawałnicy przypominają tylko poprzycinane pnie drzew. Chodorówka i Kopciówka podniosły się ze zniszczeń.
- 11 maja 2007 roku przeżyliśmy swoją apokalipsę. To było coś nieprawdopodobnego. Wichura trwała zaledwie kilka sekund i zniszczyła pół wioski. Bogu dzięki, że nikt nie zginął - opowiada Marek Rudziński, sołtys Chodorówki Starej.
- Wiatr podnosił stodoły, zrywał dachówki, przewracał potężne dęby. Z jednej z posesji zmiotło beczkę, w której wędziły się kiełbasy. Beczka poleciała w świat i nigdy jej nie odnaleziono. Dziwnym trafem nawałnica nie zniszczyła żadnej przydrożnej kapliczki. Wokół powyrywało wszystkie drzewa, a z kapliczek nie zerwało nawet najmniejszej wstążki - dodaje starszy mieszkaniec Chodorówki.
Zaraz po wichurze Chodorówka przeżyła najazd polityków. Dotarli tu m.in. Andrzej Lepper i Krzysztof Putra. - Nawet premier Kaczyński do Suchowoli przyjechał i obiecał pomoc finansową dla poszkodowanych. To był czas kampanii przed wyborami do sejmiku. Kampania się skończyła, a wraz z nią deklaracje pomocy - mówi Marek Rudziński.
Przy odbudowie wsi przydały się pieniądze przekazane m.in. przez wojewodę (408 tys. zł) i marszałka (100 tys. zł).
- To była największa klęska żywiołowa na naszym terenie. Żeby wspomóc poszkodowanych, gmina umorzyła dla nich dwie lub trzy raty podatku - mówi Józef Skorupski, sekretarz gminy Suchowola.
Zobacz film:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?