Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tirom stop! My też chcemy tutaj żyć!

Ewa Sznejder
Przez Łomżę codziennie przejeżdża ponad 20 tys. pojazdów. Co piąty to ciężarówka. Tranzyt odbywa się ulicą Wojska Polskiego, po obu stronach zabudowanej domami jednorodzinnymi.
Przez Łomżę codziennie przejeżdża ponad 20 tys. pojazdów. Co piąty to ciężarówka. Tranzyt odbywa się ulicą Wojska Polskiego, po obu stronach zabudowanej domami jednorodzinnymi.
Łomża. Popękane elewacje domów, nieustanny szum zza dźwiękoszczelnych rzekomo szyb, łomot przetaczających się po koleinach kilkudziesięciotonowych kolosów.

"Terroryści administracyjni"

"Terroryści administracyjni"

Samorząd Łomży broni się przed tirami jak może. Prezydent Jerzy Brzeziński zakazał najcięższym samochodom wjazdu na oba mosty, a samochodom powyżej 10 ton ograniczył przejazd przez miasto, dopuszczając go tylko w ciągu dnia. Między godzinami 24 a 5 rano tiry nie mogą przekroczyć granic Łomży. Przeciw ograniczeniom zaprotestowało od razu Stowarzyszenie Przewoźników Podlasia, twierdząc, że godzą one w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Organizacja wniosła pozew do sądu, uważając, że prezydent Łomży przekroczył swoje uprawnienia. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku oddalił pozew. Przewoźnicy ochrzcili jednak urzędników z Łomży mianem "terrorystów administracyjnych".

Nieprzespane noce i ciągły strach, czy wróci dziecko, które "przez ulicę" wybiegło na lody. Droga 61 stała się zmorą mieszkańców Łomży. W końcu mówią "stop"! Chcemy tu normalnie żyć!

Lawina tirów
Pierwsze plany obwodnicy Łomży powstały w latach 80-tych. Na początku lat 90-tych zostały nawet zatwierdzone założenia techniczno-ekonomiczne. Potem prace utknęły. Rozpoczął się remont drogi 61 Warszawa - Augustów, więc Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wprowadziła zakaz poruszania się po tej drodze samochodów ciężarowych. Mieszkańcy przestali odczuwać uciążliwości tranzytu. Przez lata ciągnął się remont, a droga 61 z "trasy śmierci" stała się turystyczną trasą na Mazury. Ale też w opinii oficjeli straciła na ważności. Do czasu, gdy nagle, latem ub. roku, do miasta wróciły tiry. I to w liczbie, której się mieszkańcy nie spodziewali.

Gdy w 2002 roku GDDKiA mierzyło natężenie ruchu w Łomży, przez miasto przejeżdżało ok. 2 tys. ciężarówek na dobę. W ub. roku samorząd wyliczył, że teraz dziennie jest ich w mieście dwa razy tyle! Ekipa rządząca Łomżą za najważniejszą sprawę uznała budowę obwodnicy. Drugą kadencję trwają starania o jej przyspieszenie. Jak na razie - trasy nie ma w żadnych dokumentach na najbliższe dwie dekady.

Prezydent lobbuje, gdzie się da
Przełom nastąpił w ub. roku. GDDKiA wytyczyło trzy warianty przebiegu obwodnicy, odbyły się też konsultacje społeczne. W ich wyniku projektanci zmienili nieco bieg trasy, tak, aby ominęła Janowo. Wcześniej planowano wyburzenie tam nawet dziesięciu domów. W nowym wariancie wyburzeń żadnych nie będzie.

Forsowane są dwa warianty, oba przebiegające po stronie zachodniej miasta. Ten bardziej odległy od Łomży popiera GDDKiA. Prowadzi on zza Janowa, z kierunku Ostrołęki, aż do Kisielnicy. Ten bliższy, z węzłem na Fadomie, preferowany jest przez samorządowców.

- Prezydent Łomży poprze każdy wariant obwodnicy, byleby przyspieszyć jej budowę - zapewnia Łukasz Czech z biura prasowego Urzędu Miasta. - Jednak korzystniej byłoby, aby przebiegała bliżej miasta. Chodzi o to, że gdyby trasa Via Baltica przebiegała przez Łomżę, łatwiej byłoby spiąć ją z obwodówką. A firma projektująca Via Baltikę uznała drogę przez Ostrów Mazowiecką za optymalną. Obwodnica nie powinna za bardzo się od tego kierunku oddalać.

Ale najważniejsze jest, aby przyspieszyć prace. Prezydent Jerzy Brzeziński, nieustępliwie walczący z tirami w Łomży, w końcu uległ namowom wojewody i zmniejszył o trzy godziny ograniczenia w przejeździe ciężarówek przez miasto. W zamian uzyskał zapewnienie, że wojewoda będzie lobbował za obwodówką. I rzeczywiście, Maciej Żywno w Ministerstwie Infrastruktury przypomina o tym, że Łomża musi mieć obwodnicę.

Mamy tego dość!
Mieszkańcy nie chcą już dłużej czekać. Utworzyli społeczny komitet protestacyjny i będą organizować blokady - oficjalnie i według przepisów: zgromadzenia publiczne. Ale, jak sami przyznają, emocje trudno powstrzymać. Z ulicznym protestem czekali długo. Nie chcieli ani wpisywać się w rozgrywki polityczne (wybory parlamentarne), ani zbytnio utrudniać życie kierowcom. W końcu nie wytrzymali.

- Tak się nie da - rozkłada ręce Adam Odziejewski, jeden z zaangażowanych w działalność komitetu mieszkańców. - Chcemy pokazać powszechne niezadowolenie.

Od liczebności uczestników piątkowej manifestacji będzie zależało, czy blokady trasy krajowej wpiszą się w łomżyński pejzaż. Mieszkańcom osiedli przy Wojska Polskiego zależy, żeby o proteście było głośno. I znajdują powszechne zrozumienie.

- Nie mieszkam przy samej ulicy, ale od sąsiadów wiem, że od wzmożonego ruchu samochodów ciężarowych pękają im ściany domów, trzęsą się szyby w oknach czy też szklanki na stole, zaś huk powodowany przez przejeżdżające auta jest nie do wytrzymania - przyznaje Krzysztof Choiński, wiceprezydent Łomży. - W pobliżu znajduje się też Szkoła Podstawowa nr 5, do której z bezpiecznym dojściem problem mają przede wszystkim dzieci. Drogi na terenie miasta nie są przystosowane do przyjęcia 4000 samochodów ciężarowych na dobę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna