Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zniszczony w państwie prawa

Anna Mierzyńska
Mirosław Hanusz jest samorządowcem. Dziś marzy tylko o tym, by rozprawa w sądzie już się rozpoczęła, by mógł zacząć się bronić.
Mirosław Hanusz jest samorządowcem. Dziś marzy tylko o tym, by rozprawa w sądzie już się rozpoczęła, by mógł zacząć się bronić.
Białystok. Właśnie minęło półtora roku, odkąd znany białostocki samorządowiec Mirosław Hanusz został zatrzymany. Jego historia to kolejny smutny przykład tego, jak w Polsce, w świetle prawa, a wręcz za pomocą organów prawa można zniszczyć człowieka.

Ponury ranek 12 grudnia 2006 r. Typowa godzina: szósta rano. Stanowcze pukanie do drzwi. Za drzwiami trzech funkcjonariuszy ABW. Mają nakaz rewizji i zatrzymania Mirosława Hanusza, byłego białostockiego radnego. Po kilku godzinach doprowadzają go do białostockiego ABW.

Tyle wiadomo na pewno. Dziś, półtora roku później, niewiele innych faktów jest oczywistych, mnożą się natomiast pytania. Jedynie efekty działań służb nie budzą wątpliwości: Mirosław Hanusz jako uczestnik życia publicznego w Białymstoku zniknął. Choć rozważano jego kandydaturę na stanowisko wiceprezydenta Białegostoku, chociaż bało się go wielu przeciwników politycznych, dziś nikt nie chce z nim rozmawiać.

- Najpierw wyjaśnij swoje sprawy, a potem porozmawiamy - słyszę ciągle - opowiada.

A "wyjaśnić sprawy" nie jest łatwo. Chociażby dlatego, że sąd w Ostrołęce, który ma sądzić Hanusza i innych oskarżonych (wątek byłego radnego to jeden z najmniej znaczących wątków w dużym procesie dotyczącym korupcji przy inwestycjach), przez pół roku nie zdołał wyznaczyć terminu rozprawy. Ba, nie odpowiedział nawet na żadne pismo Hanusza i jego prawnika. Jak w takiej sytuacji przedstawić swoją wersję wydarzeń, skoro nikt nie chce jej słuchać?

Robił za dużo, lepiej było milczeć...
Prokuratura zarzuca Hanuszowi, że przekroczył uprawnienia funkcjonariusza publicznego, bo nakłaniał radnych miejskich do nieprzyjścia na sesję, co miało ułatwić przyjęcie uchwały o planie zagospodarowania przestrzennego w rejonie obecnej Galerii Białej. Zdaniem prokuratury, było to działanie na szkodę interesu publicznego. Rzecz cała działa się w latach 2005-2006 r., gdy radni decydowali o przyjęciu planu zagospodarowania rejonu ul. Mickiewicza. Część chciała tam umożliwić budowę galerii handlowej, część była przeciw. Hanusz należał do tych pierwszych i nie ukrywał swoich poglądów. Dlaczego nakłanianie radnych do nieprzyjścia na sesję uznano za przestępstwo?

- W załączniku do statutu Rady Miejskiej Białegostoku o obowiązkach radnych napisano tylko, że "radny zobowiązany jest brać udział w pracach rady, jej organów oraz instytucji samorządowych, w skład których został wybrany" - wyjaśnia w akcie oskarżenia prokurator Beata Syk-Jankowska.

A Hanusz zrobił coś więcej. Zaangażował się po stronie inwestora. Miał odwagę powiedzieć głośno, że jego zdaniem w Białymstoku powinna powstać galeria handlowa, która zniesie monopol Auchan. Przekonywał radnych do swego zdania. Przekonywał, że jeśli nie mogą zagłosować za galerią, lepiej niech na sesję nie przychodzą. Właśnie za to wytoczono mu sprawę karną. I zniszczono jako człowieka znanego publicznie.

Radni: On nie naciskał!
Już od początku całe postępowanie wskazywało na to, że winnym będzie właśnie Hanusz. Funkcjonariusze Agencji przesłuchali wszystkich radnych - oprócz niego. Co prawda żaden nie potwierdził, że Hanusz (czy ktokolwiek inny) wpływał na niego w kwestii głosowania nad Galerią Białą. Tylko jedna osoba wskazała, że jej zdaniem radni mogli czerpać korzyści materialne lub osobiste z uruchomienia galerii. To Jan Dobrzyński, wówczas wojewoda podlaski, dziś senator, wcześniej radny miejski, który publicznie rzucał podejrzenia na swoich byłych kolegów:

- Wojewoda uznał próbę wyjaśnienia przez organy ścigania sprawy budowy obiektów wielkopowierzchniowych (...) za osobistą satysfakcję, gdyż od dawna chciał, aby ta sprawa została wyjaśniona. Wojewoda ma nadzieję, że sposób przyjęcia innych planów zagospodarowania przestrzennego związanych z lokalizacją hipermarketów w centrum Białegostoku, także będzie wyjaśniony, gdyż jest przekonany, że niektórzy radni lewicy i związanego z prezydentem Białostockiego Porozumienia Prawicy, głosowali pod dyktando, niezgodnie z interesem mieszkańców Białegostoku, być może otrzymując korzyści majątkowe - to fragment jego oficjalnego oświadczenia.

Z informacji uzyskanych od samego oskarżonego wynika, że głównymi dowodami w śledztwie są zapisy z podsłuchiwanych rozmów telefonicznych Hanusza i jego bliskich. Jak wynika z pisma przesłanego przez niego do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, akta sprawy zawierają zapis 163 rozmów z okresu od lipca 2005 do kwietnia 2006 r. Oficjalnie jednak śledztwo rozpoczęto dopiero w styczniu 2006 r. Jak policzyli prawnicy Hanusza, aż 107 rozmów przeprowadzono poza okresem, na który wydano zgodę na podsłuch! Jak to w ogóle możliwe? Służby w takich przypadkach tłumaczą, że podejrzanego podsłuchano przy okazji prowadzenia podsłuchów u kogo innego. Ale czy można uznać takie wyjaśnienie za wiarygodne, skoro dotyczyło aż 107 rozmów?

Jak się obronić przed prawem?
Do tego wszystkiego bardzo znaczący błąd popełniła lubelska prokuratura, która w dniu zatrzymania byłego radnego oficjalnie poinformowała media, że przyznał się on do zarzutów. Tymczasem wtedy Hanusz dopiero dojeżdżał do Lublina i żaden prokurator go jeszcze nie przesłuchiwał! Co prawda zdążył już złożyć pierwsze wyjaśnienia w białostockim ABW, ale powiedział, że:

- Zapoznałem się z treścią zarzutów i uważam je za absurdalne.

Rzeczniczka prokuratury swój błąd sprostowała dopiero następnego dnia. Podobno był to zwykły wypadek przy pracy, a nie zamierzone działanie. Tyle że w regionie wszyscy się dowiedzieli, że Hanusz się przyznał. I do dziś to wiedzą. A były radny czeka - aż państwo prawa umożliwi mu obronę przed zarzutami. W takim państwie jak nasze, może na to poczekać jeszcze parę lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna