- Postanowiłam zobaczyć "bestię" grasującą w lesie, bo słyszałam w życiu już wiele podobnych bajek - mówi kobieta, która poprosiła o niepublikowanie jej personaliów.
Bestia drży ze strachu
- Pojechałam w miejsce wskazane przez mieszkańca wsi - opowiada. - Początkowo z obawą, że zdziczały pies może mnie zaatakować, obserwowałam teren nie wysiadając z samochodu. W pewnej chwili zauważyłam, jak w lesie poruszyło się coś czarnego. Powoli wysiadłam z samochodu i zaczęłam podchodzić do zwierzaka. To był pies. Na pierwszy rzut oka podobny do rottweilera. Trochę się bałam, ale on także był przestraszony. Obok psa leżały pozostawione ubrania. Psisko pilnowało ich z nadzieją, że jego pan po nie wróci. To szczyt barbarzyństwa i znieczulicy. Zostawiłam jedzenie i postanowiłam, że nazajutrz przyjadę ponownie.
Następnego dnia kobieta przyjechała do lasu z córką.
- Wzięłyśmy jedzenie i zaczęłyśmy wołać psa. Ku naszemu zdziwieniu, zaczął on powoli podchodzić - opowiada. - To, co zobaczyłam, przeraziło mnie okropnie. Zamiast psa "bestii" stał przede mną zmaltretowany zwierzak, któremu krew sączyła się z nosa. Podrapany, poobijany, posiniaczony i trzęsący się rottweiler wyglądał strasznie. Był głodny. Dał się pogłaskać i zaczął się tulić.
Pies potrzebuje opieki
- Bardzo się wzruszyłam i postanowiłam, że nie zostawię tego psa na pastwę losu - opowiada kobieta karmiąca psa. - Oprócz mnie zwierzęciem opiekuje się także jeden pan z sąsiedniej miejscowości, ale także nie chce, aby ujawniać jego tożsamość, ponieważ w lokalnym środowisku taka postawa jest uważana za dziwaczną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?