Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metropolita Sawa: Rozmawiałem z SB

(ka)
Metropolita Sawa przyznał, że brał pieniądze z Urzędu ds. Wyznań.
Metropolita Sawa przyznał, że brał pieniądze z Urzędu ds. Wyznań.
Wielokrotnie rozmawiałem z funkcjonariuszami SB, ponieważ byłem przez nich wzywany. Nigdy nie podpisałem natomiast zobowiązania do współpracy - powiedział metropolita Sawa, zwierzchnik Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Przyznał jednocześnie, że brał pieniądze z Urzędu ds. Wyznań.

Wywiad z Sawą jest rodzajem odpowiedzi metropolity na kuluarowe informacje o tym, że cerkiew prawosławna w Polsce w okresie PRL-u była bardzo uległa wobec władzy. Zachowały się nawet wystąpienia metropolity, wówczas biskupa Sawy, rezydującego w Białymstoku, z okresu stanu wojennego, w którym biskup jednoznacznie opowiada się za władzą.

Z wywiadu w "Gazecie Wyborczej" wynika także, że metropolita został przez SB zarejestrowany jako tajny współpracownik.

- Nic o rejestracji nie wiedziałem. Nie byłem współpracownikiem systemu, tylko cierpiałem przezeń tak samo jak inni - zapewnia jednak abp Sawa. Wyjaśnia, że był wielokrotnie wzywany na SB, odkąd w 1966 r. został mianowanu dyrektorem kancelarii ówczesnego metropolity Stefana.

- Od tamtego momentu ciągle mnie wzywano do Urzędu ds. Wyznań, tam mnie maglowano, chcąc nie chcąc musiałem słuchać. Gdy wymigiwałem się, usłyszałem: "Jeśli Mahomet nie przyjdzie do góry, to góra przyjdzie do Mahometa". (...) Oficerowie czasem proponowali spotkanie w mieście, nie neguję tego. Zdarzało się, że na nie chodziłem, w czasie gdy pracowałem w kancelarii.

Tłumaczy też, jak wyglądało branie pieniędzy: - Nie przyjmowałem żadnych upominków. Co do pieniędzy, to raz na jakiś czas otrzymywaliśmy w Urzędzie ds. Wyznań pieniądze. Nie tylko ja, ale i inni biskupi. Mówiono, że to jest zapomoga. Trzeba podkreślić, że my dzisiaj jesteśmy samodzielni, ale wówczas otrzymywaliśmy z Funduszu Kościelnego uposażenie na całą administrację, więc w pewnym sensie mieli nas w ręku.

Warto podkreślić, że we wcześniejszych wypowiedziach pracowników IPN na temat współpracy osób duchownych z SB wielokrotnie pojawiała się informacja, iż duchowni nie musieli podpisywać zobowiązania do współpracy. SB dopuszczała w ich przypadku współpracę bez podpisywania deklaracji.

W wywiadzie pojawia się także wątek białostocki. Abp Sawa przyznaje, że oficjalnie skarżył się na stosunki z katolikami w Białymstoku. Chodziło m.in. o odzyskanie klasztoru w Supraślu. Sawa wspomina, że w tej sprawie pomógł mu dopiero I sekretarz partii, który zorganizował spotkanie wszystkich zainteresowanych. Na nim właśnie zapadła decyzja o przekazaniu cerkwi ruin klasztoru.

Metropolita przyznaje również, że nie był zwolennikiem "Solidarności". Jednocześnie podkreśla, że to własni prawosławni przechowywali w stanie wojennym szefa ówczesnej białostockiej "S", Stanisława Marczuka.

- Chcę podkreślić, że przyjmowałem przedstawicieli "Solidarności", współpracowałem z nimi - zaznacza metropolita.

Białostoccy przedstawiciele Cerkwi Prawosławnej nie chcieli w sobotę komentować wypowiedzi abp Sawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna