Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dziesiąty człowiek cierpi na różnego rodzaju fobie

Urszula Ludwiczak
Strach ma wielkie oczy - zdaje się mówić obraz Salvadora Dalego. Potwierdzają to wyznania osób cierpiących na różnorodne fobie. Magda, gdy wsiada do windy, zaczyna się dusić. Ela na widok pająka dostaje histerii, a Wojtek, gdy widzi kroplę krwi - mdleje
Strach ma wielkie oczy - zdaje się mówić obraz Salvadora Dalego. Potwierdzają to wyznania osób cierpiących na różnorodne fobie. Magda, gdy wsiada do windy, zaczyna się dusić. Ela na widok pająka dostaje histerii, a Wojtek, gdy widzi kroplę krwi - mdleje
Magda codziennie wchodzi po schodach na 10. piętro, bo boi się... windy. W każdym małym, zamkniętym pomieszczeniu zaczyna się dusić. Elka zaś nigdy nie otwiera w domu okien, bo panicznie boi się pająków. Strach przed zamkniętym pomieszczeniem i małymi zwierzętami wywołuje w niektórych histerię prowadzącą do utraty przytomności.

Boją się psów, pająków, krwi, dentysty, błyskawic, zamknięcia, przestrzeni, wysokości, i wreszcie innych ludzi. W każdej takiej sytuacji reagują paniką, do tego dochodzą często objawy fizyczne: kołatanie serca, drżenie rąk, pocenie. Fobicy stanowią ok. 10 procent naszego społeczeństwa.

Joanna - boi się ludzi

Zawsze była nieśmiała. Zamiast wychodzić na podwórko, wolała siedzieć w domu, czytać książki. Jeśli wychodziła, to tylko na spacery z psem, w odludne miejsca. W szkole na przerwach przeżywała katusze, gdy nie można było schować się w łazience, czy zostać w klasie, a trzeba było wyjść w tłum rozkrzyczanych kolegów.

- Panicznie bałam się ich oceny, tego jak wyglądam, bo zawsze byłam trochę pulchna, nie miałam najlepszych ciuchów czy piórnika - opowiada 35-letnia dziś Joanna. - Paraliżowały mnie rozmowy z innymi, odpowiadanie na lekcjach, nawet gdy umiałam... Wolałam pisać sprawdziany. Gdy nauczycielka wyrywała mnie do odpowiedzi, od razu byłam czerwona, spocona, drżał mi głos.

Ciągły stres powodował, że Joannę często przed wyjściem do szkoły bolał brzuch, głowa. Lekarze jednak nie znajdowali żadnej przyczyny tych dolegliwości. Po podstawówce Asia poszła do szkoły zawodowej, byle tylko nie zdawać egzaminów do szkoły średniej, nie narażać się na kolejne stresy. Ale jej życie wcale nie zmieniło się na lepsze. Po skoczeniu szkoły trudno jej było znaleźć pracę - spalała się na rozmowach wstępnych.

W końcu dzięki znajomościom rodziny udało jej się zatrudnić w kuchni. Stale na zapleczu, nadal unikała kontaktów z ludźmi. Nie jeździła autobusami, żeby inni ludzie nie oceniali jej wyglądu. Zakupy robiła w osiedlowym sklepie, nigdy nie była w hipermarkecie, gdzie mogłoby na nią patrzyć tyle par oczu! Samotna, bo nigdy nie wychodziła na spotkania towarzyskie, dyskoteki. Zresztą nie wyobrażała sobie, jak mogłaby w towarzystwie innych jeść, pić, albo tańczyć. Przez lata pogrążała się w depresji i myśleniu o sobie w najgorszych kategoriach.

Że to fobia społeczna dowiedziała się niedawno, czytając jedną z babskich gazet. Potem zaczęła szukać w internecie innych osób z takim samym problemem. Okazało się, że istnieją fora dyskusyjne dla osób dotkniętych fobią społeczną. Postanowiła pójść do specjalisty, choć umówienie się na wizytę wcale łatwe nie było. Zaczęła brać leki. Przed nią wiele miesięcy leczenia, ale Asia ma szansę na normalne życie.

Karolina - unika psów

24-letnia studentka, panicznie boi się psów. Jak mówi, to chyba efekt zdarzenia w dzieciństwie.

- Miałam 5 lat, gdy nagle rzucił się na mnie pies sąsiadów - opowiada. - To był niewielki psiak, pekińczyk, bardziej mnie nastraszył, niż zranił. Złapał mnie wtedy za nogę, porwał spodnie, było trochę krwi. Moi rodzice bardzo się przestraszyli, wozili do lekarza, kłócili z sąsiadami. Noga mnie tak bardzo nie bolała, ale pamiętam tę atmosferę. Rodzice wtedy chyba na zawsze zaprogramowali mi strach przed psami.
Dzisiaj na widok psa Karolina zawsze przechodzi na drugą stronę ulicy, unika odwiedzania tych znajomych, którzy mają zwierzęta.

- Gdy czasem idę do kogoś takiego, każę zamykać nawet najbardziej łagodnego psa w innym pokoju, a i tak ciągle nasłuchuję, czy się nie wydostaje i zaraz do mnie nie podejdzie - opowiada. - Kiedyś spotkałam dawno niewidzianą koleżankę z podstawówki. Była z psem. Nie chciałam uciekać na drugą stronę ulicy, więc podeszłam - cała sztywna. Jej pies, który był w kagańcu, mnie powąchał, a ja byłam ze strachu zupełnie mokra, myślałam że zaraz zemdleję. Te kilka minut było jednymi z najgorszych w moim życiu. Ale koleżanka chyba się nie zorientowała, powiedziałam jej tylko żeby trzymała z daleka swojego pupila, bo nie lubię psów.

Karolina przyznaje, że ma problem, ale nie chce z nim nic robić. - Nie będę przecież chodzić do psychiatry tylko dlatego, że boję się psów. Równie dobrze, mogę takich sytuacji unikać.

Przyjaciele radzą jej, aby po prostu sprawiła sobie psa, przez co może swojej fobii się pozbędzie.

- Na razie nawet nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Pies to nie tylko potrafiące pogryźć zwierzę, ale i kłębowisko sierści, ogólny brud w mieszkaniu. A może jestem po prostu kynofobikiem?

Magda - nie lubi zamknięcia

- Czy ktoś normalny i zdrowy na umyśle wchodziłyby na 10. piętro wieżowca na piechotę? Nawet wtedy, gdy obok dostępna jest nowoczesna winda? - pyta 38-letnia Magda z Białegostoku. - Oczywiście, że nie! A jednak kiedy sama zdyszana i spocona kilka razy dziennie pokonuję schodami kolejne piętra, bywa, że spotykam też innych, którzy wdrapują się do domu czy pracy na piechotę... I już wiem, że ci ludzie mają taki sam problem jak ja. Nazywa się: klaustrofobia.

Magda nigdy nie wsiada do winy, bo to niewielkie, szczelnie zamknięte pomieszczenie napawa ją panicznym lękiem. Podobnie zresztą jak zamknięta przestrzeń samolotu. I tu pojawia się kolejny problem: na każde piętro może dojść na piechotę, ale do Afryki nie da rady. A że lubi podróżować, musi czasami się przełamać i wsiąść na pokład. Czasami kończy się to dramatycznie: nieraz już - ze strachu - straciła w samolocie przytomność.

- Zaczyna się od uczucia potwornych duszności, potem oblewa cię pot i zaczyna robić się słabo, bo w głowie szaleją myśli, że skoro jesteś w zamkniętym pomieszczeniu, bez możliwości otworzenia okna, to... może ci zabraknąć powietrza - wyjaśnia. - Wiem, że to kompletnie irracjonalne, bo są wentylacje, klimatyzacje itp., ale niestety, to do mnie nie przemawia.

Wojtek - nie znosi widoku krwi i... dentysty

Mówi o sobie, że nie jest typowym fobikiem. Po prostu boi się widoku krwi. Już nieraz zemdlał, gdy trzeba było oddać trochę tej cieczy do badań. Dlatego stara się, jak tylko może, unikać takich sytuacji. Nie lubi widoku krwi, więc gdy widzi jakiś wypadek, omija to miejsce szerokim łukiem. A gdy nie ma wyjścia, bo musi oddać krew do badań, po prostu uprzedza personel, co może się wydarzyć. Trochę mu głupio z powodu swojej przypadłości. Fachowo nazywa się ona hemofobią, czyli lękiem przed widokiem krwi, pobraniem krwi i badaniami krwi oraz przed wszystkim, co się z krwią wiąże. Właśnie omdlenie na widok krwi wyróżnia hemofobię od większości innych fobii.

Żeby nie zemdleć podczas najważniejszego wydarzenia w swoim życiu - narodzin córki, już zapowiedział żonie, że nie będzie jej trzymać za rękę podczas porodu. Poczeka za drzwiami. A żona weźmie ze sobą na porodówkę przyjaciółkę.
Wojtek po cichu też przyznaje, że boi się dentysty (fachowo to odontofobia). U tego specjalisty też kiedyś zemdlał na fotelu. Potem przez wiele lat unikał gabinetu.

Dopiero gdy znalazł lekarza, który stosuje odpowiednie metody dla pacjentów z wysokim poziomem lęku (znieczulenie, gaz rozweselający), może odwiedzać dentystę w miarę regularnie. Chociaż zawsze przed wizytą odczuwa przyspieszone bicie serca...

Jak boisz się pająków, idź do lekarza!

Fachowo fobia to zaburzenie nerwicowe, którego objawem jest uporczywy i irracjonalny dla osób z zewnątrz lęk przed określoną sytuacją, zjawiskiem czy przedmiotem. Najwięcej osób dotyka fobia społeczna (paniczny i wszechogarniający lęk w sytuacjach towarzyskich czy zawodowych), ale nie brakuje też osób dotkniętych tzw. fobią specyficzną, których przerażają pająki, zamknięcie czy wizyta u dentysty.

- Fobie od 50 lat są w zainteresowaniu badaczy, bo zwłaszcza fobie społeczne, izolują cierpiące na nie osoby ze społeczeństwa - mówi dr Aleksandra Wojtulewska-Supron, specjalista psychiatra z przychodni Włókiennicza Med. - Fobia społeczna jest trzecim co do częstości występowania zaburzeniem nerwowym w społeczeństwie. Pierwsza jest depresja, po niej alkoholizm.
Skutki fobii społecznej są poważne: 50 proc. takich osób pozostaje samotnych do końca życia, są gorzej wyedukowani, bo boją się oceny czy odpowiadania przy tablicy, nie są w stanie swojej wiedzy sprzedać. 20 proc. cierpiących na fobie społeczne nie może znaleźć pracy, 30 proc. popada w kolejną skrajność - uzależnienie od alkoholu.

- Do tego fobie często łączą się z depresją - mówi dr Wojtulewska -Supron. - A skutkiem depresji bywa nawet samobójstwo.

Niełatwo jest też cierpiącym na fobie specyficzne. Strach może paraliżować takie osoby tak bardzo, że nie potrafią funkcjonować jak inni ludzie: nie korzystają z wind - w obawie przed "zamkniętą klatką", ze strachu przed pająkami - nawet podczas letnich upałów - nie otwierają okien i nigdy nie schodzą do piwnicy. Ale chociaż fobie są zaburzeniem całkowicie uleczalnym, nie wszyscy korzystają z pomocy psychiatry czy psychoterapeuty. Potrafią za to np. latami odwiedzać lekarzy z powodu nadmiernego pocenia się czy bóli serca. Szacuje się, że fobicy kilka razy częściej korzystają z wizyt u lekarzy pierwszego kontaktu, niż inni pacjenci!

- Fobia to zaburzenie nerwowe, podlegające jak inne tego typu zaburzenia, leczeniu farmakologicznemu oraz psychoterapii - zaznacza doktor Wojtulewska-Supron. - W terapii stosuje się głównie leki przeciwdepresyjne, do tego leki doraźne, wpływające np. na drżenie rąk czy potliwość.

Leczenie w połączeniu z psychoterapią potrafi zdziałać cuda. Jednak warunkiem poprawy stanu zdrowia jest przyjęcie przez pacjenta do wiadomości faktu, że jest chory i potrzebuje specjalistycznej pomocy oraz... chęć leczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna