Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam 30 lat. Robię karierę.

Redakcja
Maciej Perkowski pracuje na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Jego pasją jest integracja europejska.
Maciej Perkowski pracuje na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Jego pasją jest integracja europejska.
Ich hobby? Praca. Są zaledwie po 30-tce, ale osiągnięć zawodowych mógłby im pozazdrościć niejeden starszy kolega. Pomógł talent, ciężka praca, ale i trochę szczęścia. Wiedzą jednak, że kariera to nie wszystko. Choć droga do tej wiedzy była bolesna.

Julia Szypulska
[email protected]
Anna Olszewska ma 33 lata. Jest dyrygentką. Jedną z najmłodszych z tytułem doktora. Przewód doktorski otworzyła w wieku 31 lat. Dwa lata później miała już tytuł. Na obronę przyszła w zaawansowanej ciąży. - Spodziewałam się swego drugiego syna - mówi. - Naraz działo się wtedy mnóstwo rzeczy. Byłam jakby w transie. Teraz zastanawiam się: Jak sobie poradziłam?
Zrobiła doktorat i urodziła dzieci
W jej życiu często tak się działo, że robiła pewne rzeczy szybciej niż inni. Zaczęło się już w podstawówce w Grajewie, bo stamtąd pochodzi. Chodziła do szkoły muzycznej, gdzie uczyła się równocześnie gry na gitarze i fortepianie. Tak dobrze szła jej nauka, że przeskakiwała z klasy do klasy. Program gry na gitarze przewidziany na 4 lata opanowała w rok. Podobnie było w czasach licealnych. Kiedy zdawała do PSM II stopnia w Łomży, zamiast do pierwszej klasy, od razu przyjęto ją do drugiej.
- To były trudne lata - wspomina. - Musiałam pogodzić naukę w liceum w Grajewie i dwa razy w tygodniu jeździć do Łomży.
Jakoś sobie jednak poradziła, bo muzyka to jej pasja. Zawsze wiedziała, że właśnie z nią zwiąże swoją przyszłość zawodową.
- Właściwie dorastałam w szkole muzycznej - opowiada. - Moja mama była wykładowcą. Kiedyś były trochę inne czasy i jako dziecko nauczycielki mogłam uczestniczyć w zajęciach. To było naturalne, że ja też zostanę muzykiem.
Z powodu kontuzji ręki nie mogła zawodowo grać na gitarze. Wybrała więc dyrygenturę chóralną. To pasja jeszcze z czasów licealnych, kiedy prowadziła scholę w jednej z grajewskich parafii. Studiowała w Białymstoku, a także na Akademii Muzycznej w Poznaniu.
- Lubię iść do przodu, robić coś nowego, rozwijać się - mówi.
Zaraz po studiach w Akademii Muzycznej w Białymstoku założyła swój chór. Po kilku latach zdecydowała się zrobić doktorat. W tym celu musiała między innymi jeździć z chórem na konkursy i zdobywać prestiżowe nagrody. Udało się. Dziś prowadzi dwa zespoły: Wyższej Szkoły Administracji Publicznej im. Stanisława Staszica w Białymstoku oraz Chór Żeński X Liceum Ogólnokształcącego, koncertuje, wykłada w szkole muzycznej, jest adiunktem na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie Wydział Instrumentalno-Pedagogiczny w Białymstoku w klasie prof. Bożenny Sawickiej. Wychowuje też dwóch synów. Jak udaje jej się to wszystko pogodzić?
- Pewnie bym sobie nie poradziła, gdyby nie wyrozumiały mąż oraz zawsze pomocni rodzice i teściowie - przyznaje. - Zawsze mogłam na nich liczyć, że w razie czego zaopiekują się dziećmi.
Praca Anny wiąże się z częstymi wyjazdami i późnymi powrotami. Są przecież koncerty, przed którymi trzeba robić liczne próby. Osiągnęła wiele sukcesów, ale musiała dla nich też coś poświęcić.
- Był to czas, który mogłam spędzić z rodziną - mówi. - Często zastanawiałam się, czy jestem dobrą matką. W końcu jednak doszłam do wniosku, że dla dziecka jest chyba lepiej, kiedy zajmuje się nim mama szczęśliwa i zrealizowana zawodowo, niż zdenerwowana czy sfrustrowana. Staram się więc maksymalnie wykorzystywać chwile, które spędzam ze swoją rodziną.
Swoim synom zaś stara się wpoić, jak ważne są w życiu pasje.
- Liczę, że oni także będą je mieli - mówi.
Bierze tylko najlepsze szanse
Maciej Perkowski, 36 lat. O krok przed habilitacją. Tytuł doktora zdobył w wieku 27 lat. Wykłada prawo międzynarodowe na Uniwersytecie w Białymstoku oraz WSAP. Jest autorem bądź współautorem około 100 publikacji, w tym kilkunastu książek. Brał udział w ponad 60 konferencjach naukowych, odbył kilka staży zagranicznych. Prowadził też liczne szkolenia dotyczące integracji oraz zarządzania funduszami europejskimi. Jest również członkiem wielu stowarzyszeń naukowych. Za swoją działalność naukową i organizacyjną był wielokrotnie nagradzany. Ostatnio został powołany przez ministra rozwoju regionalnego na stanowisko eksperta do oceny projektów realizowanych w ramach programów operacyjnych. Lista jego osiągnięć jest jednak dużo dłuższa.
Czemu zawdzięcza swój sukces?
- Na pewno ciężkiej pracy, ale też temu, że na swojej drodze spotkałem wielu życzliwych mi ludzi - nie kryje.
Nigdy nie marzył, by studiować prawo. Jako dziecko chciał za to zostać, jak większość chłopców, strażakiem. Kiedy w końcu zdecydował, że będzie studiował historię, rodzice odradzili mu ten wybór.
- Mama mi powtarzała: Z tego się, synu, nie utrzymasz - wspomina. - Sugerowała mi za to prawo i ostatecznie posłuchałem jej rady.
Studia początkowo niezbyt go jednak pociągały. Kierunek ten spodobał mu się dopiero wtedy, gdy zaczął wgłębiać się w tajniki prawa międzynarodowego. I tak już zostało. Praca to jego pasja. Mimo młodego wieku zdobył już bardzo wiele. Za swoje osiągnięcia musiał jednak zapłacić bardzo wysoką cenę. - Niestety, rozpadło się moje pierwsze małżeństwo - mówi. - Za dużo czasu poświęciłem pracy, za mało żonie. Wtedy jednak nie dostrzegałem problemu. Wydawało mi się, że racja jest po mojej stronie. W końcu ciężko pracowałem. Doszło do tego, że każde z nas miało już swoje życie.
To była trudna lekcja, ale wyciągnął z niej wnioski.
- Zrozumiałem, że muszę czasem "odpuścić", ustanowić inne priorytety w życiu - mówi. - Kiedyś wydawało mi się, że każdą szansę trzeba wykorzystać. Teraz już tak nie myślę. Wykorzystywać trzeba tylko te najlepsze.
Dobrze, jeśli żona pomoże
Adrian Chabowski. Ma 35 lat i jest jednym z najmłodszych lekarzy z tytułem doktora habilitowanego. A na medycynę zdawał... przypadkiem.
- Przez dwa lata liceum uczyłem się w klasie o profilu matematyczno-fizycznym - opowiada. - Ale przejadły mi się wzory i wyliczenia. Szybko przeniosłem się więc do klasy biologiczno-chemicznej.
O medycynie mówi, że to sztuka. Trudno ją traktować w kategoriach wzorów i schematów. Wiele sytuacji jest tam niejednoznacznych. Bywa to bardzo pociągające. Podobnie jak praca naukowa.
- Robiłem doktorat w zakładzie patomorfologii - mówi. - Zajmowałem się tam między innymi rakiem jelita grubego. Nowotwory są niezwykle fascynujące. To prawdziwe wyzwanie dla współczesnej medycyny.
Badania naukowe prowadzi jednak w zakładzie fizjologii. Przekonał się, że ta dziedzina jest równie pasjonująca. O swojej pracy potrafi rozprawiać niezwykle ciekawie. A co ważne, także przystępnie.
- Fizjologia bada, jak działa narząd czy komórka - opowiada. - Bez zrozumienia, jak funkcjonują w normalnej sytuacji, trudno rozpoznać stany chorobowe.
Lista jego osiągnięć jest imponująca. Habilitację zrobił jako 33-latek. To na medycynie rzadkość. Wcześniej, przez 3 lata był na stażu w Kanadzie. Na swoim koncie ma ponad 90 publikacji. Teraz prowadzi badania naukowe i jest wykładowcą na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Nie ma normowanego czasu pracy. Czasem obowiązki zabierają mu kilkanaście godzin dziennie. Przyznaje, że byłoby trudno, gdyby nie tolerancyjna żona.
- Wie, że taką mam pracę - mówi. - Poza tym to także moja pasja. Nie mam innego hobby. Być może żonie łatwiej to zrozumieć, bo także jest lekarzem.
Dużo mu pomogła. Na trzy lata zrezygnowała z kariery, żeby razem z dzieckiem mogli wyjechać do Kanady. Podczas pobytu urodził im się drugi syn. Teraz jednak żona Adriana wróciła do zawodu, a dziećmi opiekują się wspólnie. s

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna