Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedyne takie armaty w Polsce: rozpędzają chmury

Dorota Biziuk
To co widać za mną, to... armatka przeciwgradowa, z której wystrzeliwane są ładunki gazowe – mówi Jerzy Wilczewski z Białous
To co widać za mną, to... armatka przeciwgradowa, z której wystrzeliwane są ładunki gazowe – mówi Jerzy Wilczewski z Białous D. Biziuk
Białousy k. Janowa: Na całym świecie działa tylko 300 armatek przeciwgradowych, z czego siedem ulokowano w gospodarstwie Jerzego Wilczewskiego z Białous k. Janowa. Przeczytaj jak to działa.

Urządzenia przeciwgradowe wzbudziły niemałe zainteresowanie wśród okolicznych mieszkańców. Zaciekawiły się nimi również media. - Niedawno zadzwoniła do mnie dziennikarka, która stwierdziła, że strzelam do chmur srebrem, przez co... ludzie w Mońkach zaczęli chorować na płuca! Uśmiałem się do łez - opowiada Jerzy Wilczewski.

Gospodarz z Białous jest pierwszym polskim rolnikiem, który zainwestował w zakup armatek przeciwgradowych. Kosztowały one w sumie 2 mln zł, z czego blisko 600 tys. dofinansowała Unia Europejska.

Dla ochrony borówki
Pojawienie się przeciwgradowych urządzeń w gospodarstwie Wilczewskiego jest związane z prowadzoną przez niego uprawą borówki amerykańskiej. Położona na terenie gminy Janów i Szudziałowo plantacja zajmuje w sumie 330 ha i jest jedną z największych tego typu upraw w Europie.

- Wiadomo, że klimat się zmienia, co obserwujemy chociażby w postaci częstych burz z gradobiciem. Grad może spowodować niewyobrażalne straty w rolniczych uprawach. Aby ustrzec się przed podobnym scenariuszem, zamontowaliśmy u siebie urządzenia do unieszkodliwiania gradowych chmur. Teraz nie musimy się już martwić tym, że grad zniszczy nasze borówki - tłumaczy Jerzy Wilczewski.

Armatki przyjechały do Białous w maju br. Kilka ostatnich miesięcy pokazało, że sprzęt zdał egzamin.

Gazem w chmurę
- Działanie tych urządzeń opiera się na zneutralizowaniu ładunków elektrycznych chmury. W jej kierunku kierowane są cząsteczki powietrza naładowane plusem. Najprościej rzecz ujmując: strzelamy w górę mieszaniną dwutlenku węgla i pary wodnej - wyjaśnia Jerzy Wilczewski. - Fala uderzeniowa niszczy strukturę chmury, dzięki czemu zamiast gradobicia mamy normalny deszcz - dodaje.

Armatki uruchamia się poprzez wciśnięcie odpowiedniego kodu w telefonie. Wystrzały z nich słychać nawet w promieniu kilku kilometrów.

Chcesz wiedzieć więcej?
Zobacz co się wydarzyło w Sokołce. Kliknij na mmsokolka.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna