Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

14 letnie galerianki puszczają się za dobry ciuch

Bogna Skarul [email protected]
Galerianki na łowach
Galerianki na łowach
Jak już wypatrzy w sklepie starszego pana, podchodzi do niego bardzo blisko i niby przypadkowo głaszcze go po ręce. Kręci się długo koło niego... Potem już wszystko jest jasne - idą razem do jego samochodu...

Galerianki - tak mówi się o nastolatkach spędzających większość wolnego czasu w centrach handlowych, w których szukają nie tylko rozrywki, ale także sponsorów. Przygodnie spotkanym mężczyznom oferują seks - w zamian za upatrzoną w sklepie kurtkę, bluzkę, różową opaskę do włosów... Większość z nich to dziewczynki w wieku gimnazjalnym. Bez moralnych oporów zdobywają ciuchy, telefony komórkowe i kosmetyki, które podwyższają ich status w grupie rówieśników.

- Wydaje mi się, że w każdej niemal galerii handlowej są już dziś galerianki - twierdzi Anna Krzyżankiewicz, psycholog i pedagog. - Bo to nie jest moda, ale sposób życia niektórych dziewczyn.

Bo potrzebowała pieniędzy dla rodziny
Pani psycholog opowiada, jak parę miesięcy temu trafiła do niej uczennica trzeciej klasy gimnazjalnej, która przyznała, że do różnych galerii chodzi już od ponad roku.

- Zapytałam ją, dlaczego to robi - mówi Anna Krzyżankiewicz. - A ona mi odpowiedziała, że jest to jej sposób na zdobycie pieniędzy. Z rozmowy wynikało, że o tym, co robi w galerii, wiedzą też rodzice i, o zgrozo, to akceptują. Bo córka przynosi pieniądze do domu. Ojciec nie pracuje, a dziewczyna ma jeszcze trzech młodszych braci i siostrę.

Zdaniem pedagogów, samo chodzenie do galerii handlowych stało się sposobem na spędzanie czasu przez młodzież. Bo jak mówią same nastolatki, w domu nie mają co robić.

- W domu, jak tylko przekroczę próg, od razu jestem zaganiana do odrabiania lekcji albo muszę coś posprzątać, pójść po zakupy czy bawić się z młodszym bratem - żali się 14-letnia Aneta. - Wolę pójść do sklepów, bo tam przynajmniej jest kolorowo - przyznaje szczerze. I dodaje od razu, że ona nie, ale jej koleżanka ze szkoły Elwira (starsza o rok) to ze starszymi panami często chodzi do samochodu.

- Nawet nie wiem, co tam robią - mówi udając naiwną, bo zaraz dodaje, że jakby ją spotkała taka przygoda, to sama nie wie, czy nie ugięłaby się i nie poszła do takiego samochodu. - Ale auto musiałoby być wyjściowe. Do byle jakiego nie wsiądę! - podkreśla.

Bo chciała mieć nowe ciuchy
- Większość dziewczyn, które do mnie trafiły, prostytuowały się w galeriach dla pieniędzy - twierdzi Anna Krzyżankiewicz. - One robią to dla nowych ciuchów, bo często rodzice nie dają im na nie pieniędzy, chcą mieć nowe spodnie albo jeszcze lepiej nową, wypasioną komórkę.

Elwira przyznaje, że najgorszy był dla niej pierwszy raz. Ale nie dlatego że bała się starszego o ładnych parę lat faceta, ale dlatego że bała się w ogóle nowości.
- A tak naprawdę, to potrzebowałam kasy na nowe spodnie - przyznaje dziś. - Zawsze, jak potrzebuję pieniędzy na coś, co mnie zachwyca, to chodzę do galerii. Tam jest najprościej i wcale nie tak trudno zdobyć pieniądze. Trzeba tylko dobrze faceta wypatrzyć.

- Jak to się robi? - dziwi się pytaniu Elwira. - A co facetów nie znasz, nie wiesz, na co lecą?

Opowiada jednak, że jak już wypatrzy trochę szpakowatego pana, podchodzi do niego bardzo blisko i niby przypadkowo głaszcze go po ręce. Kręci się długo koło niego, kiedy ten wybiera szaliki czy krawaty.
- A później idzie jak z płatka - twierdzi dumnie.

Tak zdobyła już nową kurtkę i sweterek w paski. Ma też nową komórkę i parę płyt ulubionych zespołów. Teraz będzie polowała na nowy płaszcz i buty, bo przecież idzie zima.

- Jak facet nie chce mi czegoś kupić lub dać pieniędzy, to mówię, że zacznę krzyczeć albo pójdę na policję i powiem, że jestem nieletnia, a on mnie zaciągnął siłą - opowiada o swoich sposobach na zdobycie pieniędzy. - Zawsze też zapisuję sobie numer rejestracyjny samochodu. To tak na wszelki wypadek, jakby chciał mi zwiać.

Bo wpadła w nałóg zdobywania kasy
- Niestety, jeśli dziewczyny czegoś potrzebują i łatwo zdobywają, to później przychodzą częściej i jak już w takim procederze zasmakują, to zwyczajnie wpadają - twierdzi Anna Krzyżankiewicz i dodaje, że w gimnazjach taki proceder bywa już powszechny.

Zdaniem pani psycholog, gorzej jest, gdy sposób spędzania czasu w galeriach handlowych i zdobywania pieniędzy przez chodzenie z panami do ciemnych bram lub samochodów, staje się pewnym plebiscytem w gronie koleżanek.
- One zaczynają między sobą rywalizować, która zdobędzie więcej pieniędzy, która dostanie coś cenniejszego albo która danego faceta pierwsza zdobędzie - mówi. - A dla tych dziewczyn z bogatszych domów, których stać na drogie ubrania, ważna jest adrenalina, którą czują przy każdej takiej przygodzie.

- Mów do mnie Mimi, bo swojego imienia to ja tu nie używam - uśmiecha się Mimi, ale w końcu przyznaje, że tak naprawdę to ma na imię Żaneta. - Ale to okropne imię.

Opowiada przy tym, że na pomysł nazwania samej siebie pseudonimem wpadła, gdy jeden z facetów pogłaskał ją po główce i powiedział: "Ale jesteś mała, taka mimi".

- I tak mi się to spodobało, że jak teraz facet chce ze mną iść do samochodu, to sama mu mówię, że idzie z Mimi. Tak się buduje renomę - podkreśla Mimi-Żaneta. Mówi, że właśnie w ten sposób przez kilka najbliższych lat ma zamiar zdobywać pieniądze.

- Bo to jest proste, nie wymaga za dużo zachodu, a i zyski są niczego sobie - tłumaczy. - Czy znasz sposób na lepsze zdobycie kasy?
Zastrzega jednak, że jak "spotka na swojej drodze życia" fajnego chłopaka, to pewnie rzuci to chodzenie po galerii i do samochodów. Tak jak to zrobiła jej koleżanka Mariola.

- Mariola po prostu zakochała się w Michaelu - tłumaczy Mimi-Żaneta. - On, na szczęście, jej nie odrzucił. Teraz są parą. Czasem widuję Mariolę w galerii, ale zawsze z Michaelem i wtedy jej zazdroszczę.

Zdaniem psychologów, przyczyn zjawiska "galerianek" należy szukać w zanikaniu więzi rodzinnych. Nastolatki nie mają co robić w domu, nie mają z kim poważnie porozmawiać. Rodzice są zabiegani i nie mają dla nich czasu. Zdecydowana większość z nich nawet nie wie, co ich dzieci robią po lekcjach.
- Większość rodziców w ogóle nie ma świadomości, że ich dzieci mają pieniądze - podpowiada Anna Krzyżankiewicz. - Dla nich byłoby szokiem, gdyby dowiedzieli się, że pociechy "zdobywają" je w galerii.

Bo miłość nie istnieje
Już dzisiaj na ekrany kin wchodzi film "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec opowiadający o tym zjawisku. Pokazuje on życie współczesnych nastolatek. Milena i jej przyjaciółki spędzają wolny czas w galeriach handlowych. Za zakupy - w zamian za seks - płacą im mężczyźni. Wkrótce do grupy koleżanek dołącza nowa dziewczyna Alicja. Początkowo czuje się wyobcowana, ale już wkrótce zaczyna się do nich upodabniać. Między Alicją i Mileną zaczyna tworzyć się silna więź...

W pewnym momencie Milena tak jej tłumaczy swój sposób na zarabianie pieniędzy: "Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać, nie?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna