Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Składki emerytalne - zmiany proponowane przez rząd

Agnieszka Wirkus, www.pomorska.pl
(sxc.hu)
Rząd chce zabrać większość naszych składek emerytalnych, jakie teraz trafiają do OFE. I oddać je ZUS. Twierdzi, że zyskamy 47 zł rocznie. Eksperci są przeciwni.

Obecnie 7,3 proc. naszej pensji brutto trafia do OFE. Z tej kwoty fundusze inwestują 60 proc. w obligacje. Rząd uznał, że równie dobrze ZUS mógłby takiej części składki w ogóle nie przekazywać OFE. Zapisywałby ją na specjalnym koncie i raz na dwanaście miesięcy waloryzował o równowartość średniego, rocznego oprocentowania obligacji. Nasze pieniądze oczywiście nie "leżałyby" na rachunku. Wypłacano by z nich bieżące świadczenia.

Rząd chce, aby dzięki nowemu rozwiązaniu - jakie ma zacząć obowiązywać przed lipcem 2010 roku - do ZUS trafiło ok. 13 mld zł rocznie. Co będziemy mieli z tego my-przyszli emeryci? Oszczędności. Tak przynajmniej zapewniają ministerstwa finansów i pracy. Tłumaczą, że gdy OFE inwestują nasze pieniądze w obligacje, to pobierają za to opłatę. Nie będziemy musieli płacić im prowizji, gdy pieniądze pozostaną na kontach ZUS. Ile na tym zyskamy? Wspólnie blisko 500 mln zł, a każdy z osobna 47 zł rocznie.

- Są inne rozwiązania - mówi dr Wiktor Wojciechowski, starszy ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. - Można zostawić te 60 proc. składki w OFE i wprowadzić zakaz pobierania prowizji od części środków, za które fundusze kupują obligacje skarbu państwa. Taka inwestycja jest bowiem bezpieczna i przez to nie wiąże się z prowadzeniem kosztownych i czasochłonnych analiz.

Im później, tym mniej
- Przyszłe emerytury są bezpieczne. Zarówno teraz, jak i w przyszłości państwo gwarantuje ich wypłatę - przekonuje Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Finansów. Zaś Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej, zapewniała podczas wczorajszej konferencji, że dzięki przesunięciu części pieniędzy z OFE do ZUS, w przyszłości dostaniemy wyższe emerytury. Co na to eksperci?

- Zmiana przepisów może nieco zwiększyć nasze emerytury. Jednak jednocześnie rośnie ryzyko wyższych podatków w przyszłości - twierdzi dr Wiktor Wojciechowski. - Gdy zaś porówna się wysokość świadczenia i ostatniej pensji, zobaczy się spadek. Przykładowo: dwie kobiety zarabiają równowartość średniego wynagrodzenia. Jedna z pań ma 60 lat i właśnie przechodzi na emeryturę. Jej świadczenie wyniesie 50 proc. ostatniej pensji netto. Druga kobieta ma 25 lat i za 35 lat dostanie emeryturę w wysokości 40 proc. ostatniej płacy netto.

Podobnie dane przedstawia dr Wojciech Nagel, ekspert Business Centre Club i członek zespołu ds. ubezpieczeń społecznych w Komisji Trójstronnej. Jego zdaniem to, że w porównaniu do ostatniej pensji z biegiem lat emerytura będzie coraz niższa, jest wynikiem złych decyzji rządzących.

Brakuje zachęt
- Nie są przestrzegane zapisy reformy emerytalnej - mówi dr Wojciech Nagel. - Zakładano w niej, że 40 proc. emerytury będą stanowiły środki z trzeciego filara.

Tymczasem tylko nieliczni Polacy w nim oszczędzają. Powód? Panuje kryzys, a odkładanie gotówki jest dobrowolne...

- I nie ma żadnych zachęt, które przekonywałyby do oszczędzania na starość - dodaje dr Nagel. Ekspert wyjaśnia: - Zgodziłbym się na najnowszy pomysł rządu, gdyby był on częścią równolegle wprowadzanych rozwiązań. Po pierwsze przesunięcie części środków z OFE do ZUS powinno być tymczasowe i obowiązywać tylko do 2014 roku. Poza tym trzeba uprościć procedury w trzecim filarze i wprowadzić zachęty do oszczędzania. Musi być też społeczna kontrola nad pieniędzmi przeznaczonymi na przyszłe emerytury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna