Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tych domach straszy

Jacek Słomiński
Nawiedzony dom nie musi się niczym wyróżniać
Nawiedzony dom nie musi się niczym wyróżniać
Wezwano księdza, który odprawił specjalne modły i wyświęcił mieszkanie w Łapach, ale nie przyniosło to rezultatu. Duch rozzuchwalił się jeszcze bardziej i zaczął agresywniej demonstrować swoją obecność...

Manifestują się na całym świecie, niezależnie od kraju, kultury i wyznawanej religii. Oznaki ich obecności są wszędzie takie same: coś rzuca przedmiotami, demoluje mieszkania, przesuwa sprzęty, otwiera drzwi, zapala ogień, materializuje i dematerializuje przedmioty i powoduje mnóstwo innych szkód.

Współczesne duchy świetnie sobie radzą z nowoczesną techniką. Potrafią włączyć i wyłączyć światło, telewizor, pralkę czy mikser, prowadzą rozmowy telefoniczne, nagrywają się na magnetofon i taśmy video, umieją prowadzić auto i obsługiwać komputer. Niekiedy potrafią dokonać niezwykłych rzeczy. Komputery uruchamiają programy, które nigdy nie były w nich instalowane, telefony dokonują połączeń uważanych przez fachowców za niemożliwe, samochody same wyjeżdżają z garaży.

Lista efektów towarzyszących działalności przybyszów z zaświatów jest ogromna.

Duchy są i w Białymstoku
Przejawów aktywności duchów nie trzeba szukać daleko. W Białymstoku na osiedlu Wyżyny stoi willa, która już kilkakrotnie zmieniała właścicieli. Powód - coś w niej straszy. Drzwi i okna same się otwierają, drobne przedmioty zmieniają miejsca, często słychać kroki i stukania. Jeden z byłych właścicieli domu opowiada, że gdy pewnego dnia wrócił z pracy, zastał w mieszkaniu ogromny bałagan. Rzeczy z szaf i szuflad były porozrzucane, krzesła i stoły poprzewracane, potłuczone naczynia.

Domownicy początkowo sądzili, że ktoś się włamał i splądrował mieszkanie, ale okazało się, że nic nie zginęło. Szybko zorientowali się, że mają do czynienia z duchem i tak, jak poprzedni właściciele, pozbyli się domu wystawiając go na sprzedaż. W ofercie nie było wzmianki o niewidzialnym lokatorze.

Na osiedlu Dziesięciny stoi niezamieszkany drewniany dom. Jego właścicielem jest pani Maria P. Odziedziczyła budynek po zmarłych rodzicach. Pani Maria mówi, że ile razy tam jest, zawsze dzieje się coś dziwnego. Wygląda to tak, jak gdyby ktoś tam był w nocy. Pootwierane szafki i szuflady, porozrzucane po kuchni sztućce i łyżeczki, rozsypany cukier na stole, odkręcony kran, poprzesuwane krzesła, drzwi do pokoju zamknięte od wewnątrz. Często światła same zapalają się i gasną, dzwoni dzwonek do drzwi. Czuje się tam czyjąś obecność. Raz, kiedy pani Maria stała w kuchni, coś szarpało ją za sukienkę. W dniu wigilii jednocześnie spadły wszystkie obrazy ze ścian. Pani Maria zaangażowała egzorcystę. Łowca duchów stwierdził, że w domu cały czas pozostaje duch zmarłego przed kilku laty ojca pani Marii. Próby pozbycia się kłopotliwego lokatora na razie nie dają rezultatu.

Uszanować wolę zmarłego
Wiele miejsc na Podlasiu ma swoją historię związaną z przybyszami z zaświatów.

Mrożące krew w żyłach wydarzenia miały miejsce kilkanaście lat temu w jednym z domów w małej miejscowości niedaleko Łap. Pierwszym znakiem, że w mieszkaniu dzieje się coś niezwykłego, były dziwne, dokuczliwe hałasy, których źródła nie można było zlokalizować. Potem meble i drobne przedmioty zaczęły same się poruszać. Jakaś niewidzialna ręka otwierała szafy, rozbijała szyby w oknach i sprawiała, że sprzęty domowe oszalały. Szklane przedmioty przelatywały z jednego pokoju do drugiego przez ściany i zamknięte drzwi rozbijając się na oczach domowników, inne znikały, by po jakimś czasie pojawić się znowu. Fruwały garnki, miski, talerze i inne sprzęty kuchenne. Wszystkiemu towarzyszyły dziwne pukania, skrzypienia i szelesty. Atmosfera stała się nie do zniesienia. W domu nie można było wytrzymać.

Mieszkańcy, młode małżeństwo, chodzili spać do sąsiadów. Podjęto próbę wypędzenia tajemniczego lokatora. Wezwano księdza, który odprawił specjalne modły i wyświęcił mieszkanie, ale nie przyniosło to rezultatu. Duch rozzuchwalił się jeszcze bardziej i zaczął agresywniej demonstrować swoją obecność. Podpalał firanki, kołdry i poduszki. Wezwany z Warszawy fachowiec od duchów zidentyfikował intruza. Jak twierdził, był nim zmarły trzy lata wcześniej duch ojca młodej mieszkanki domu. Manifestował się, protestując w ten sposób przeciwko zamiarowi sprzedania przez córkę i zięcia domu i ziemi, która była kiedyś jego własnością. Młodzi po ślubie przeprowadzili się do nowego domu, a stary postanowili wbrew ostatniej woli ojca sprzedać. Za namową egzorcysty uszanowano wolę zmarłego i zrezygnowano ze sprzedaży. Od tego momentu dziwne zjawiska ustały. Tylko na ścianach domu w kilku miejscach pojawiły się wypalone napisy: "róbcie jak chcecie". Zjawisko trwało około trzech miesięcy. Zaczęło się od momentu podjęcia decyzji o sprzedaży domu, skończyło w chwilą zrezygnowania z transakcji.

Powrót samobójcy
Inny przypadek nawiedzenia domu miał miejsce w jednej ze wsi pod Sokółką. Mężczyzna popełnił tam samobójstwo, wieszając się na belce w stodole. Nikt go specjalnie nie żałował, bo był to pijak i awanturnik. Jednak trzy miesiące po śmierci powrócił jako duch i zaczął niepokoić rodzinę. Przejawiał typowe "zachowania" ducha - pukał, stukał, hałasował, rzucał i przewracał drobne przedmioty. Czasami jęczał i wył. Domownicy przeżywali koszmar nie mogąc spać całymi nocami. Duch szczególnie upodobał sobie pokój, w którym spała jego żona. Tam "rozrabiał" najbardziej. Po pewnym czasie kobieta dostała rozstroju nerwowego i musiała prosić o pomoc psychiatrę. W miarę upływu czasu manifestacje były coraz cichsze i rzadsze, aż w końcu całkiem zanikły, samoistnie, bez niczyjej pomocy.

Uciekli Niemcy, uciekli i Rosjanie
Na trasie Suchowola - Dąbrowa Białostocka leży miejscowość Grodzisk. Tuż za wsią znajduje się niedokończony nasyp pod kolejkę wąskotorową. Budowali go Niemcy jeszcze podczas drugiej wojny światowej. Starsi ludzie opowiadają, że w czasie prac żołnierze rozkopali stary cmentarz. Kiedy zaczęli rozrzucać wokoło ludzkie kości, coś zaczęło ich straszyć. Niemcy nie dokończyli budowy, porzucali łopaty i uciekli. Ten sam los spotkał Rosjan, którzy po wyzwoleniu tych terenów chcieli dokończyć budowę kolejki. Ich także coś przestraszyło. Uciekali tak szybko, że nie zdążyli pozabierać swoich pepeszek. Mieszkańcy wioski niechętnie chodzą w to miejsce. Jeszcze do niedawna leżała tam na kamieniu ludzka czaszka.

W okolicach Policzna, przy tajemniczych krzyżach ustawionych obok drogi, widywana jest nocą jasna postać kobiety. Wieczorem nikt nie ośmieli się iść tamtędy w pojedynkę. W Zawadach, tuż obok Białegostoku, na starym cmentarzu, zwanym "mogiłka", okoliczni mieszkańcy jeszcze do niedawna widywali świecące zjawy. W Holonkach za Bielskiem Podlaskim pokutował przez pewien czas duch myśliwego, który przestrzelił hostię. Pod Michałowem czasami straszy trzymetrowa postać żołnierza szwedzkiego. Podobno błąka się tam biedak od czasu najazdu Szwedów na Polskę. Niedaleko wsi Nowosady koło Zabłudowa jest lasek zwany "kudra". Nikt z miejscowych nie chodzi tam na grzyby. Jadąc trasą z Łap na Siemiatycze natrafimy na opustoszały dom, w którym straszy. Na peryferiach Grajewa stoi wykończona willa, także z lokatorem z zaświatów. Co niedzielę zmienia się kolor wstążki na krzyżu, który stoi obok, w środku słychać dziwne odgłosy, a w oknach pojawia się ciemna postać. Koło Augustowa jest dom, do którego budowy użyto piasku z cmentarza. Nikt w nim nie mieszka, bo grasują tam duchy.

Nawiedziony dom jest także w Knyszynie i Michałowie, a także w miejscowości Przebrodzie na trasie Suwałki - Olecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna