MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oddają chorych członków rodziny do szpitala, żeby nie psuli świąt

Paulina Bronowicz [email protected]
- Przed świętami zawsze pacjentom bardziej potrzeba bliskości niż lekarstw - przyznaje Joanna Chilińska, pielęgniarka oddziałowa z interny
- Przed świętami zawsze pacjentom bardziej potrzeba bliskości niż lekarstw - przyznaje Joanna Chilińska, pielęgniarka oddziałowa z interny P. Bronowicz
Przed Bożym Narodzeniem w szpitalu przybywa samotnych i chorych.

Rodziny coraz częściej przed świętami oddają chorych do szpitala. Już wcześniej starają się o wolne miejsce w łomżyńskim hospicjum. Z roku na rok przykładów podobnych praktyk jest coraz więcej. Starzy i chorzy... psują świąteczną atmosferę.

- Te rodziny potem, z czystym sumieniem, że "zadbały" o opiekę dla mamy czy dziadka, siadają przy stole - mówi jedna z pielęgniarek.

Dla osób na siłę umieszczanych w szpitalu święta to prawdziwy koszmar.
- Społeczeństwo ogarnia znieczulica - podkreśla Teresa Steckiewicz, prezes Hospicjum pw. św. Ducha w Łomży. - Coraz częściej zdarza się, że gdy odwozimy chorego do domu, zastajemy zamknięte drzwi.

Szpital pęka w szwach

Izba przyjęć i oddział chorób wewnętrznych łomżyńskiego szpitala prawdziwe oblężenie przeżywa jednak dzień przed Wigilią.

- Przodują w tym łomżyniacy, którzy na co dzień mieszkają i pracują w Warszawie - mówi dr Stanisław Olszewski, ordynator oddziału internistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.
To właśnie przyjezdni decydują się oddać swoich rodziców lub dziadków do szpitala.

- A wszystko odbywa się w białych rękawiczkach, pod przykrywką troski o starsze osoby. Rodziny tłumaczą, że warto zrobić mamie badania, podreperować zdrowie. My, jako lekarze, patrzymy na to z zażenowaniem - przyznaje dr Bogusław Opyrchał, lekarz z internistycznej izby przyjęć.
Podobnie sytuacja wygląda w łomżyńskim hospicjum. Rodziny znacznie częściej przed świętami dzwonią z pytaniem, czy są wolne miejsca, zapisują się w kolejki.

W tym roku tylko jedna rodzina zdecydowała się zabrać chorego na czas Bożego Narodzenia do domu.
- Boli to tym bardziej, że dopóki człowiek jest młody, zdrowy, to pomaga dzieciom jak może. Siedzi z wnukami, porzuca własne sprawy. A kiedy zacznie mu coś dolegać, nagle nikt nie ma dla niego czasu. Jest wyrzucany jak niepotrzebna rzecz - ubolewa Teresa Steckiewicz.

Szpital lepszy od samotności

Osobną grupę "chorych na święta" stanowią osoby, które same chcą spędzić Boże Narodzenie w szpitalu. Zgłaszają się na izbę przyjęć, dzwonią po pogotowie, symulują chorobę. Wszystko po to, by wigilijny wieczór spędzić w gronie innych, choćby obcych ludzi.

- Kilka lat wcześniej istniał taki zapis: hospitalizowany z przyczyn społecznych - przypomina dr Stanisław Olszewski. - Teraz takich wskazań nie ma. Utworzono nawet osobne ministerstwa: zdrowia oraz pracy i polityki społecznej.

A przed świętami chorych, starych i samotnych nadal przybywa w szpitalach i hospicjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna