Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć "piątek", zamiast jednej "czwórki". Z pamiętnika pasażera MPK...

(bm)
archiwum
Komunikacja miejska to mistrz punktualności.

Pomyślałem sobie: Pojadę autobusem.

Pomyślałem sobie: Śnieg leży już długo, nawet drogowcy nie są nim zaskoczeni, a tym bardziej nie powinno być miasto i ludzie odpowiedzialni w nim za komunikację. W zeszłym tygodniu kiedy czekałem pół godziny na autobus, byłem w stanie to zrozumieć, bo każdy musi mieć czas by przyzwyczaić się do kiepskich warunków.

Ale teraz pomyślałem: No przecież od tygodnia są trudności i wiadomo co sprawia problemy i gdzie są utrudnienia, a zatem każda inteligentna jednostka umie wyciągnąć wnioski i zapobiec przynajmniej części tych nieudogodnień. Okazało się, że niekoniecznie, ale o tym za chwilę.

Napędzany tym naiwnym optymizmem udałem się na przystanek, na ul. Malmeda, ponieważ miałem całkiem blisko z miejsca gdzie mieszkam. Kiedy na niego przybyłem była 13:30. Osób na przystanku było tak zaledwie około 20-25, a część wsiadała do czekającego właśnie autobusu nr 5. Zerknąłem na rozkład, i tu proszę o uwagę: Kartka podpisana przez jakieś firmy przewozowe i urząd miasta obiecywała mi, że autobus linii numer 4 może zabrać z przystanku mój marznący zadek o godzinach: 13:35,43,51,59, a także nawet i o 14:08.

Oto jak wyglądał chronologicznie (mniej więcej) mój pobyt na tymże przystanku, ze szczególnym uwzględnieniem podanych w rozkładzie godzin:

13:30 - Przybyłem, jest zimno, ludzie czekają, miny raczej nietęgie, ale mróz więc rozumiem. 5-tka odjeżdża z przystanku.

13:35 - "Czwórki" nie ma. Ale nie szkodzi, jest zima przecież, są trudności, ja rozumiem. Nie czekam w sumie długo. Spokojnie. Tylko inni na przystanku coś poddenerwowani...

13:37 - O, coś jedzie! Chwila poruszenia na przystanku. Ludzie na czatach pod M7 drgnęli z nadzieją! A nie, to "piątka".

13:43 - Hm, tu powinna być już druga 4ka. Nadal nic. Odkrywam, że moje podeszwy mają magiczną właściwość kumulowania zimna z lodu i śniegu na którym stoję. Pan obok mnie odkrywa, że ma katar i nie ma chusteczek.

13:44 - Przyjeżdża kolejna 5-tka, ktoś mruczy pod nosem, wsiadają dwie osoby, ludzie przypominają sobie dawno nie używane przekleństwa.

13:47 - Jakaś pani w średnim wieku rusza na przyczółek zwiadowczy pod M7 po
czym wraca, z niedowierzaniem kręcąc głową. Nadjeżdża trzecia 5tka. Ja odkrywam, że moje podeszwy potrafią oddawać skumulowane zimno, tyle tylko, że w stronę moich stóp. Pan od kataru drapie się po nosie, albo dyskretnie próbuje ukryć, że przymarzł mu tam palec.

13:50 - Rozważam ruszenie z miejsca i rezygnację z użytkowania komunikacji miejskiej, ale po 20 minutach czekania, żal tego zmarnowanego czasu, a po piątkowej przygodzie z oczekiwaniem na "10-tkę" przez pół godziny i jej przyjazd po tym jak opuściłem przystanek, decyduję się zostać.

13:51 - kiedy zamiast "4" przyjeżdża czwarta piątka, ktoś na przystanku śmieje się histerycznie. Ludzi jest prawie trzy razy więcej, ale jak się okazuje w kupie wcale nie jest cieplej na przekór ludowym porzekadłom. Ludzie odsuwają się od pana, który zaczyna kaszleć jakby włączał silnik kosiarki sprzed lat 80. Tracę kontakt z małym palcem u stopy.
13:53 - Na chwilę iskrzy się nadzieja, ale na przystanek podjeżdża 21. W środku jest mniej miejsca niż pod apteką z darmowymi lekami, o powietrzu już nie wspomnę. Jakiś młody człowiek z bagażem rezygnuje z wejścia do środka po tym jak staruszka mierząca niecałe pół metra wbija mu pod bok drewnianą laskę i wyrzuca z autobusu jakiegoś gimnazjalistę.

Podobno mały palec u stopy nie jest potrzebny człowiekowi do zachowania równowagi...

13:55 - Przyjeżdża druga "21". Parskam śmiechem. Do prawie pustego autobusu wsiadają trzy osoby. Również pan kaszlący jak kosiarka, który prawdopodobnie zdołał zarazić sporą ilość osób, albo przynajmniej ją przestraszyć. Zaczynam w głowie pisać krótką nowelkę w stylu Lovecrafta, zatytułowaną "Czwórka widmo" i poważnie zastanawiać się nad tym czy nie będzie oparta na faktach...

13:57 - Tak! To ona! Wreszcie! Ludzie wstają, poruszeni widokiem kwadratowego pyska autobusu. Na przystanek godnie, dumnie, wjeżdża... Piątka. Pani po mojej lewej stronie, ubrana w coś co kiedyś radośnie biegało po Białowieży i polowało na gryzonie, mieli pod nosem bardzo brzydkie słowo i stwierdza "To już szósta, kur...", a do mnie dociera, że ludzie czekają tu dłużej niż ja.

Ciekawe czy inne palce też nie są potrzebne do zachowania równowagi? A pięty? Pięty to ciekawa kwestia. Chyba szczękają mi zęby. A nie, to pan obok przestępuje z nogi na nogę. Chyba ma podkute stopy.

14:00 - Może trzeba było iść piechotą? Mimo grubego płaszcza i swetra czuję zimny wiatr na plecach i rozważam czysto teoretycznie czy moje ubezpieczenie pokrywa odmrożenia, grypę i zapalenia wszelkich organów wewnętrznych, za których leczenie płaci ten, kto jest odpowiedzialny za tak wspaniałe ogarnięcie komunikacji miejskiej. Jakieś starsze małżeństwo wiesza psy na dokładnie tej osobie, i gdyby to od tych miłych ludzi zależało, ten ktoś nie przeżyłby bardzo miłych świat. Nie wiem czy przeżyłby je w ogóle.

14:08 - Stoję na krawędziach stóp i próbuję odnaleźć nerwy prowadzące do palców. Czwórki jak nie było tak nie ma. Ludzie zerkają po sobie jakby wahając się między połączeniem się we wspólnym nieszczęściu a chęcią poświęcenia jakiejś jednostki, w której wnętrznościach można by się ogrzać, jak za dobrych czasów neolitu. Komunikacja miejska i zimno wyzwalają najbardziej pierwotne instynkty.

14:10 - Na przystanek podjeżdża "dwójka" (miała być tylko o 13:35 i 48). Pasażerowie gorączkowo sprawdzają czy może jakimś cudem pasuje im podjechanie chociaż trochę. Ja wsiadam, ale zanim to robię zerkam na horyzont ulicy Białówny na którym nie widać żadnego autobusu nie mówiąc już o "4- ce". Łapię jakąś starszą panią, która ślizga się na brudnym roztopionym śniegu leżącym w pochyłym wejściu do autobusu, wchodzę do środka i przypominam palcom u rąk jak dokonuje się skomplikowanej akcji wyjęcia biletu z portfela.

Kiedy podsuwam kartonik do kasownika czuję się jakby ktoś obił mnie po twarzy, a potem jeszcze kazał za to zapłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna