- Tato chciał wypiekać opłatki dla swojej parafii, gdzie pełnił funkcję organisty - mówi Karol. - To było w 1991 roku. Ciężko było wtedy zdobyć odpowiednie maszyny, ale tacie udało się kupić jedną i razem z mamą, Marianną, zaczęli próbować...
Mąka tylko pszenna!
Pierwsze próby były nieudane. Państwo Wierzbiccy byli załamani. Ale powoli, metodą prób i błędów, zaczęli dochodzić do perfekcji. Odkryli, że ogromny wpływ na smak i wygląd opłatka ma jakość mąki. Musi to być mąka czysto pszenna, bez żadnych dodatków sztucznych.
W styczniu 1992 roku Bogusław Wierzbicki otrzymał pozwolenie na wypiek komunikantów, hostii i opłatków wigilijnych od ówczesnego ks. bpa Edwarda Kisiela. Od tamtej pory systematycznie zaczął wypiekać i dostarczać do kilku okolicznych parafii produkty ze swojej wytwórni. Z roku na rok grono odbiorców powiększało się, co przyczyniło się m.in. do powstania profesjonalnej i w pełni zautomatyzowanej Piekarni Opłatków Panis. Obecnie prowadzą ją synowie Bogusława: Karol i Marek Wierzbiccy.
- To jedyna taka piekarnia w północno-wschodniej Polsce. Robimy to na zasadzie tradycji rodzinnej, oczywiście w oparciu o Certyfikat, który otrzymaliśmy w tym roku od ks. arcybiskupa Edwarda Ozorowskiego, metropolity białostockiego - tłumaczy Karol Wierzbicki. - Nasze opłatki są już w całej Polsce, na Białorusi, Litwie, w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, ale wciąż pozyskujemy nowych klientów.
Piecze się tylko półtorej minuty
W czym tkwi sukces opłatków produkowanych przez Wierzbickich? Choć nie chcą zdradzać tajemnic produkcji, zgodzili się opowiedzieć nam o procesie ich wypiekania. Od początku, aż do momentu, kiedy opłatki trafiają na nasz wigilijny stół.
- Pierwszym etapem jest wymieszanie w odpowiednich proporcjach mąki pszennej z wodą - objaśnia Marek Wierzbicki. - Później ciasto jest przelewane do odpowiedniego naczynia i kiedy już "odstoi swoje", zostaje rozlane na specjalne, rozgrzane maszyny. Opłatki pieką się około minuty i 30 sekund. Następnie, po zdjęciu z maszyny arkusze są wycinane na specjalnym wykrojniku, po czym wędrują na półkę i do nawilżarni. Stoją tam około godziny. Potem to już tylko pakowanie w kartony i transport do różnych parafii.
Jak dodaje Wierzbicki, inaczej kończy się proces produkcyjny hostii, gdyż te najpierw trafiają do nawilżarni, a dopiero później są wycinane za pomocą specjalnego urządzenia. A jak można uzyskać kolorowe opłatki?
- Do ciasta trzeba dodać szczyptę barwnika spożywczego - wyjaśnia Marek Wierzbicki. - Takie kolorowe opłatki są przeznaczone głównie dla zwierząt. Kiedyś była taka tradycja, że dzielono się opłatkiem również ze zwierzętami, dosypując im pokruszony opłatek do paszy.
Wrzucony do studni oczyszcza wodę
A skąd w ogóle wziął się w Polsce zwyczaj dzielenia opłatkiem w dzień wigilijny? Wywodzi się on ze starochrześcijańskiego obrzędu dzielenia i rozdawania chlebów ofiarnych. Był on powszechny w XIX-wiecznej Polsce, chociaż niektóre źródła podają, że pojawił się już wcześniej. Te chleby Kościół rozdawał wiernym w czasie świąt Bożego Narodzenia. Opłatki miały swoją symbolikę. Posiadanie ich w domu miało zapewniać dostatek i obfitość chleba. Wierzono, że okruch opłatka z wigilijnego stołu wrzucony do studni oczyszcza wodę, a ludziom zapewnia zdrowie.
Natomiast zwierzęta, które podczas wieczerzy wigilijnej zjadły opłatek, miały o północy przemówić ludzkim głosem. Opłatkiem obdzielano też symbolicznie dusze zmarłych, zostawiając go na dodatkowym talerzu na wigilijnym stole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?